Lecisz Ryanairem? Do ostatniej chwili nie dowiesz się czy polecisz “awaryjnym” 737 MAX!
Podczas gdy inne linie uspokajają nerwowych pasażerów przed planowanym przywróceniem Boeingów 737 MAX 200 do służby, Michael O’Leary… robi coś zupełnie przeciwnego. Okazuje się, że kupując bilet na lot Ryanaira, nie będziemy mieli pewności, jakim samolotem polecimy. Oczywiście na razie jest to dylemat czysto teoretyczny, bo wciąż nie wiemy, kiedy MAX-y wrócą do latania, jednak pasażerowie raczej nie będą zadowoleni.
Uziemione Boeingi 737 MAX to ból głowy dla LOT, Ryanaira i wielu innych przewoźników. I nie chodzi nawet o fakt, że nie latają od prawie 9 miesięcy, a przewoźnicy tracą na ich uziemieniu fortunę. Chodzi o… samych pasażerów, którzy mogą mieć obawy o swoje bezpieczeństwo przed tym, jak wsiądą na pokład MAX-ów (kiedykolwiek będzie to możliwe). Strach nie jest całkowicie bezpodstawny, bo uziemienie MAX-ów to następstwo dwóch katastrof z udziałem tych samolotów, które nastąpiły w przeciągu kilku miesięcy: najpierw w październiku rozbił się Boeing 737 MAX linii Lion Air, gdzie zginęło 189 pasażerów, a kilka miesięcy później w katastrofie Ethiopian Air śmierć poniosło 157 osób.
Obecnie trwają intensywne prace nad przywróceniem MAX-ów do normalnego działania, a prezesi linii lotniczych starają się tonować obawy. Robi to też szef Ryanaira.
– Jestem przekonany, że gdy Boeing 737 MAX zostanie w końcu dopuszczony do latania, będzie najlepiej certyfikowanym i najbezpieczniejszym samolotem pasażerskim w historii – mówi O’Leary w rozmowie z serwisem Flightglobal.
Ale jednocześnie, w tym samym wywiadzie, mówi zdanie, które może niepokoić co bardziej wrażliwych pasażerów – ze względu na procedury dotyczące alokacji samolotów i sam system rezerwacyjny Ryanaira, pasażerowie kupujący bilety nie będą wiedzieli do ostatniej chwili, czy polecą MAX-em czy starym poczciwym 737NG. To odwrotnie niż w innych liniach lotniczych – przedstawiciele m.in. Southwest Airlines oraz linii United mówili, że pasażerowie będą wiedzieli już w momencie rezerwacji, jakim samolotem będzie realizowany lot. Mało tego, będą mogli bezpłatnie odwołać swój wylot, jeśli będą mieli obawy co do MAX-a.
– Rzeczywistość jest taka, że jeśli pasażerowie chcą wiedzieć z wyprzedzenim czy ich lot odbędzie się na pokładzie MAX-a, to się tego nie dowiedzą. Dlatego, że sami też nie będziemy wiedzieli. Alokacje naszych samolotów wykonujemy często z jednodniowym wyprzedzeniem, a pasażerowie kupują bilety na 6-8 tygodni przed lotem – mówi O’Leary.
Według niego, dla pasażerów nie będzie to jednak duży problem, bo pasażerowie bardzo szybko odzyskają zaufanie do MAX-ów.
– Podobna sytuacja miała miejsce z Boeingami 787, które tez były uziemione z powodu problemów z bateriami. Wtedy pasażerowie też mieli wątpliwości, ale po tygodniu nikt już o tym nie pamiętał. Tak samo będzie z MAX-ami – pasażerowie pokochają nowe wnętrza, fotele, więcej miejsca i cichsze silniki – mówi O’Leary.

Pytanie tylko, kiedy Ryanair odbierze pierwsze Boeingi 737 MAX? Według szefa Ryanaira, pierwszego Boeinga 737 MAX 200 Ryanair może odebrać dopiero… jesienią.
– Powiedzieliśmy już Boeingowi, że nie przyjmiemy żadnych nowych samolotów w lipcu i sierpniu, bo w szczycie sezonu letniego będziemy zbyt zajęci. Jeśli będą nam w stanie dostarczyć samoloty w maju i czerwcu, to je weźmiemy. Liczymy, że w tym okresie dostaniemy 10 samolotów, ale może być też tak, że będzie ich 5 albo… zero – mówi Szef Ryanair.
Irlandzka linia ma zamówienie na 135 Boeingów 737 MAX 200 i opcje na 75 dodatkowych maszyn tego typu.