Mamy przedwojenne rozkłady LOT. Czy przed 1939 r. było lepiej niż teraz? Sprawdzamy miasta, czas przelotu i ceny biletów
Przeglądając rozkład naszego narodowego przewoźnika, możemy się nieźle zdziwić. Loty do Bejrutu, Salonik i Lyddy? Takich niespodzianek było więcej. Było… bo to rozkład z 1939 roku!
Spoglądając na obecną siatkę połączeń naszego narodowego przewoźnika możemy odczuwać pewnego rodzaju zadowolenie. Dalecy jesteśmy od nazywania LOT europejskim liderem, ale z drugiej strony absolutnie nie mamy się czego wstydzić. Nowoczesnymi Dreamlinerami dostaniemy się bez międzylądowania do takich miejsc jak Los Angeles, Toronto, Chicago, Tokio, Pekin czy Singapur. Siatka europejska jest stale rozbudowywana, a siatka krajowa pozwala na (w miarę) sprawne poruszanie się po Polsce: przynajmniej na linii Warszawa – główne miasta.
A jak to wyglądało… 70-80 lat temu? Czy „nowy” przewoźnik (przypomnijmy, LOT rozpoczął działalność 1 stycznia 1929 r.) mógł się pochwalić szeroką siatką połączeń? Patrząc na ówczesne rozkłady lotów – możemy być mocno zaskoczeni.
Początki LOT
Spójnikiem, który miał łączyć siatkę miejsc, do których miały latać Linje Lotnicze LOT Sp. z o.o. (tak, to „j” w nazwie to nie przypadek, zmiana na obecną do dziś formę z literką „i” nastąpiła dopiero w 1938 r.) było Międzymorze. W założeniach miała to być luźna federacja państw położonych między morzem Adriatyckim, Bałtyckim i Czarnym – mówimy tu o Polsce, Białorusi, Ukrainie, Czechosłowacji, Litwie, Łotwie, Estonii, Rumunii… a także o terytorium Węgier, Jugosławii i Finlandii.
Dlaczego wspominamy Międzymorze? Bo w 20-leciu międzywojennym LOT kursował do większości krajów Międzymorza. Jak podaje portal historia.org.pl, w 1939 r. samoloty LOT-u latały od Helsinek po Grecję i Bliski Wschód. Łącznie polski przewoźnik kursował do 14 państw, mając na wyposażeniu najnowocześniejsze samoloty produkcji amerykańskiej – Lockheed L-14 Super Electra. Skojarzenie z obecną sytuacją (tylko podmieńmy Super Electry na Boeinga 787 Dreamliner) jest oczywiste.
Patrząc na to z bieżącego punktu widzenia, dość niesamowicie wyglądają realizowane wówczas połączenia do Palestyny, Syrii oraz… Wolnego Miasta Gdańsk.

Śledząc aktualne doniesienia o otwieraniu nowych połączeń, warto pamiętać, że równie dużą – a może i większą, biorąc pod uwagę okoliczności – dynamiką rozwoju nasz rodzimy LOT mógł pochwalić się w latach 30-tych.
Połączenia krajowe LOT
Ale nie tylko na lotach do krajów Międzymorza i na Bliski Wschód LOT budował swoją pozycję. Istotne były loty na trasach krajowych. Jak wypada porównanie obecnej siatki krajowej do tej sprzed kilkudziesięciu lat? Cóż, jest… podobna.
Obecnie (tak samo jak przed II wojną światową) na pokładzie maszyny LOT-u można dolecieć z Warszawy do Poznania, Krakowa czy Katowic. Połączeniami krajowymi były też loty do Wilna i Lwowa – miasta te ówcześnie były położone na terytorium Polski.
A jak wyglądała sprawa biletów i ich cen? Czy bagaż był bezpłatny? Zaglądając do archiwów, możemy odnaleźć te informacje. Wspomnieliśmy o bagażu? Kupując bilet lotniczy, mieliśmy prawo zabrać ze sobą bez dodatkowych kosztów walizkę o wadze 15 kg. Co z większym bagażem? Tak jak w czasach współczesnych: należało dopłacić.
Czy latanie było dostępne dla każdego? Przyzwyczailiśmy się do wszelkiego rodzaju promocji, zniżek, ofert na tanie bilety… oraz do niskokosztowych linii. Latanie nie jest elitarne, stało się egalitarne. Ale przed II wojną światową nie było to takie oczywiste. Przyczyna? Ceny biletów.

Ceny biletów w LOT
Jak czytamy w Business Insider Polska, pod koniec lat 20. bilet z Warszawy do Gdańska kosztował 70 PLN. Trasę Warszawa – Poznań można było pokonać, wydając 65 PLN, a Katowice – Warszawa za 60 PLN. Ceny były w miarę stałe – jak podaje historia.org.pl, w 1939 r. bilet z Warszawy do Budapesztu kosztował 100 PLN, do Rzymu 320 PLN a do Aten 335 PLN.
Czegoś Wam te ceny nie przypominają? Paradoksalnie, nie odbiegają radykalnie (z pewnymi wyjątkami) od… aktualnych cen na połączenia lotnicze. Zaprawieni w bojach czytelnicy Fly4free bez trudu znajdą bilety z Warszawy do stolicy Węgier za 100 PLN, a trasę z Gdańska można było jeszcze niedawno (dopóki operował na niej Ryanair) pokonać za równowartość kilkudziesięciu – i mniej – PLN.
Ale diabeł tkwi w szczegółach. Bilet do Aten kosztował w latach 20-tych i 30-tych około 335 zł… ale średnia miesięczna pensja w administracji wynosiła 130 – 330 PLN. Mówiąc wprost: podróż lotnicza do stolicy Grecji kosztowała równowartość 1-2 miesięcznej pensji. Przykładając do tego współczesną miarę: jak myślicie, drodzy czytelnicy, jak wielu spośród Was wybrałoby się w podróż samolotem z Warszawy do Aten, będąc zmuszonymi wydać na bilet kwotę ok. 3000-6000 PLN?
Wojtek Duch z historia.org.pl pisze:
– Loty w okresie międzywojennym realizowane były na samolotach mogących pomieścić zaledwie kilkunastu pasażerów, a linie lotnicze w Europie nie miały konkurencji w postaci tanich-prywatnych przewoźników. Dlatego podróżowali nimi głównie ludzie bardzo dobrze sytuowani, delegowani na misje wojskowi i dyplomaci oraz najważniejsze osoby w państwie.
I trudno się temu dziwić.

Czas przelotu
Na koniec przyjrzyjmy się jeszcze archiwalnym rozkładom, porównując czasy przelotów. Jak to się kształtowało w ciągu ostatnich 70-80 lat? Przed II wojną światową lot z Katowic do Warszawy trwał 2 godz. 15 minut. Obecnie? Około 50-55 minut.
A trasa z Warszawy do Gdańska? W 1929 r. samolot wylatujący z naszej stolicy o 12:10, lądował w Gdańsku o 14:40, po trwającej 2 godziny i 30 minut podróży (dane za „Lotniska w Polsce”, autorstwa Dominika Sipińskiego, Pawła Cybulaka i Karola Plachy). Obecnie samoloty LOT pokonują ten dystans w godzinę.