To kolejny odcinek sagi w sprawie zwrotu zagranicznych samolotów z Rosji, których domagają się europejskie firmy leasingowe w związku z sankcjami nałożonymi na ten kraj przez Unię Europejską. Poprzedni zwrot miał miejsce w weekend, gdy urząd lotniczy Bermudów postanowił zawiesić certyfikaty ponad 740 samolotów rosyjskich linii, zarejestrowanych właśnie na tym niewielkim archipelagu ze względów podatkowych. Zawieszenie licencji oznacza, że od wczoraj grubo ponad połowa rosyjskiej pasażerskiej floty w teorii nie mogła wykonywać żadnych operacji lotniczych, choć wystarczy rzut oka na Flightradar, by zobaczyć, że przewoźnicy niewiele sobie z tego robią.
Kreta Wschodnia od 2969 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Djerba od 2761 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Monastir od 1959 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Dzisiejszy dekret podpisany przez Putina ma zaś usankcjonować nowy stan rzeczy, w którym rosyjskie linie będą zwolnione z obowiązku oddawania samolotów leasingodawcom. W efekcie jest to tak naprawdę nacjonalizacja tych maszyn.
W depeszy agecji TASS czytamy, że samoloty będą wykorzystywane w lotach krajowych, a ich certyfikacją zajmą się krajowe centra i laboratoria badawcze.
Poniedziałkowa decyzja to duży cios dla firm leasingowych, bo szacunkowa wartość samolotów, jakie miałyby zwrócić linie z Rosji, to ponad 10 mld USD. Termin zwrotu samolotów przez linie z Rosji upływa 28 marca.
Jeszcze kilka dni temu przedstawiciele rosyjskiego urzędu lotniczego informowali, że część samolotów może być jednak zwrócona leasingodawcom, a o tym, które zostaną zwrócone, będzie decydować specjalna komisja.