Standardy z PKS-ów w lotnictwie. Rodzina spędziła cały lot… na podłodze!
Trzyosobowa rodzina Taylorów z Wielkiej Brytanii spędziła lot powrotny z wakacji na podłodze samolotu. Ze względu na wymianę samolotu na mniejszy, nie znalazło się dla nich standardowe miejsca. Choć wydaje się to absurdalne, przewoźnik zaproponował im rząd siedzeń, który… nie istnieje.
Pamiętacie jeszcze te czasy, gdy do niewielkiego busa lub trochę większego autokaru wchodziło więcej osób niż sardynek do puszki? Wydawać by się mogło, że takie sytuacje odeszły już do przeszłości, a transport nadmiernej liczby osób słusznie uznano za niebezpieczny i brawurowy. Tymczasem najwyraźniej linie lotnicze postanowiły przypomnieć pasażerom, jak to było.
Cała historia brzmi jak żart, ale wydarzyła się naprawdę na pokładzie linii czarterowej TUI Airways, jednego z największych przewoźników w Wielkiej Brytanii. Rodzina wracała do Birmingham z wakacji na Minorce, ale gdy czekali już na lotnisku na swój samolot, okazało się, że w związku z problemami technicznymi, przewoźnik musi podstawić inną maszynę – w tym wypadku mniejszą.
Małżeństwu z 10-letnią córką obsługa zaproponowała miejsca w ostatnim rzędzie nowego samolotu lub oczekiwanie na kolejny lot. Rodzina przystała na propozycję, ale po wejściu do samolotu okazało się, że w ostatnim rzędzie znajdują się tylko 3 z 6 siedzeń. Tam, gdzie miały znajdować się ich miejsca, była po prostu pusta przestrzeń.
Sprawa jest o tyle zaskakująca, że żadne przepisy nie zezwalają na latanie z pasażerami w ten sposób, a wręcz wymuszają na przewoźnikach zarówno miejsce siedzące jak i odpowiednie zabezpieczenie ludzi – chociażby przez pasy bezpieczeństwa. 44-letnia kobieta, której dotyczyła sytuacja przyznała, że na czas startu i lądowania udostępniono im miejsca przeznaczone dla załogi.
Resztę dwugodzinnego lotu spędzili siedząc na podłodze. Brytyjski Urząd Lotnictwa Cywilnego już wszczął postępowanie w tej sprawie. TUI Airways zaoferowało rodzinie 30 GBP rekompensaty i zwrot kosztów biletów. Na razie nie wiadomo jednak, czy Taylorowie przystali na tę propozycję.





