Trudno uwierzyć w to, że ktokolwiek nie wie jeszcze czym jest selfie. Tego rodzaju zdjęcia biją rekordy popularności, ale są miejsca, gdzie selfie mogą słono kosztować. Na całym świecie rośnie bowiem liczba atrakcji turystycznych, gdzie za robienie zdjęć z ręki sypią się mandaty.
A jeśli samo selfie nie jest problemem, to wprowadzane są zakazy fotografowania telefonem umocowanym na specjalnym wysięgniku, nazywanym z angielskiego stick’iem. Te urządzenia są hitem od kilkunastu miesięcy. Umożliwiają bowiem nową perspektywę zdjęcia. Dzięki stick’owi można z łatwością zrobić selfie na zdecydowanie szerszym tle. To nie podoba się przede wszystkim muzeom i galeriom. Ich władze twierdzą, że stick’ami łatwo uszkodzić eksponaty. Tak właśnie ruszyła lawina miejsc, gdzie fotokij jest niemile widziany.
Zakaz selfie dotyczy tylko słynnych wyścigów byków. Choć zrobienie sobie takiego w biegu, gdy gonią cię rozwścieczone byki, wydaje się trudne, to zdarzali się i tacy śmiałkowie. Z tego powodu władze Pampeluny zadecydowały, że selfie w tej sytuacji są bezwzględnie zakazane. I próbują to wyegzekwować o czym przekonał się chociażby Brytyjczyk, któremu przyszło zapłacić równowartość 15,2 tys. PLN kary za zrobienie sobie zdjęcia podczas słynnego biegu.
Fot. Jaume Escofet, Flickr.com