Trudno uwierzyć w to, że ktokolwiek nie wie jeszcze czym jest selfie. Tego rodzaju zdjęcia biją rekordy popularności, ale są miejsca, gdzie selfie mogą słono kosztować. Na całym świecie rośnie bowiem liczba atrakcji turystycznych, gdzie za robienie zdjęć z ręki sypią się mandaty.
A jeśli samo selfie nie jest problemem, to wprowadzane są zakazy fotografowania telefonem umocowanym na specjalnym wysięgniku, nazywanym z angielskiego stick’iem. Te urządzenia są hitem od kilkunastu miesięcy. Umożliwiają bowiem nową perspektywę zdjęcia. Dzięki stick’owi można z łatwością zrobić selfie na zdecydowanie szerszym tle. To nie podoba się przede wszystkim muzeom i galeriom. Ich władze twierdzą, że stick’ami łatwo uszkodzić eksponaty. Tak właśnie ruszyła lawina miejsc, gdzie fotokij jest niemile widziany.
Fotografowanie tu w ogóle nie jest mile widziane, jakiekolwiek selfie jest zakazane. Turyści lubowali się w próbach ujęcia swoich twarzy na jak najszerszym planie dzieła Michała Anioła. Oficjalnie - robić tego nie wolno. Ale w praktyce panuje pełna swoboda, bo niesubordynowanym uwagi się raczej nie zwraca.
Fot. Colin Tsoi, Flickr.com