Roaming jak w domu? Niekoniecznie! Uważajcie, bo w Europie czai się sporo pułapek
Aż trudno uwierzyć, ale od kilku miesięcy jesteśmy w większości krajów europejskich uwolnieni od kajdan w postaci opłat za roaming. Coś, co wydawało się mrzonką, od 15 czerwca jest rzeczywistością.
Przebywając w Hiszpanii na plaży, w Niemczech na targach, we Włoszech na urlopie – nie musimy się martwić, że każda minuta wykonanego przez nas połączenia będzie kosztować kilka PLN… a ściągnięcie na telefonie komórkowym maila z załącznikiem o wielkości 15 MB może spowodować zawał serca, gdy zobaczymy po powrocie wyciąg i kwotę 200-300 PLN.
Aby być precyzyjnym: wprowadzone rozwiązanie nie oznaczają dosłownie „końca roamingu” – sam mechanizm dalej funkcjonuje. Różnica jest taka, że teraz nie jest pobierana za to opłata. Innymi słowy: przebywając w Europie, mamy czuć się jak u siebie w domu. I korzystać z telefonu i internetu dokładnie tak jak u siebie, w Polsce.
Łatwo jednak wpaść w pułapkę. Ową pułapką jest niewiedza, czasami niedoinformowanie, niekiedy nieporozumienie. I trochę lenistwa. Bo chwila nieuwagi może odbić się nieprzyjemną czkawką i szybkim wydrenowaniem naszego portfela. O czym mowa? Jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach.

Fot. Artem Oleshko, shutterstock
Szwajcarska gościnność
– Żyłem w przekonaniu, że darmowy roaming jest we wszystkich cywilizowanych krajach na zachodzie Europy. Cóż, pomyliłem się.
To świeży cytat (autorstwa jednej z osób, która Fly4free ma we krwi), pokazujący, że warto patrzeć uważniej na miejsca, gdzie korzystamy z telefonu i internetu. „Cywilizowane kraje Europy” nie musi oznaczać „wszystkie kraje Europy”. W przypadku Szwajcarii lepiej sprawdzić wcześniej jej status w tej kwestii. Spójrzcie zresztą sami:

U Helwetów zasada roam like at home nie działa. Powyższy SMS został odebrany na lotnisku w Zurychu, nieco ponad 24 godziny temu.
3,63 PLN za każde 100kB wysłane? Jeżeli znajomy wyśle nam maila ze zdjęciem „ważącym” 5 MB, to otworzenie tego maila i ściągnięcie zdjęcia w Szwajcarii może nas kosztować blisko 200 PLN!
Ukraina jak rodzina?
To proste, prawda? Dojeżdżamy na Ukrainę, na przykład do Lwowa – i czujemy się jak u siebie: wszędzie słychać język polski, nie ma problemu z porozumiewaniem się, ceny należą do tych z kategorii „przyjazne”. Mit taniej Ukrainy pryska, gdy zechcemy sprawdzić coś w internecie, używając naszego telefonu komórkowego lub zadzwonić do Polski. Koszty takiej zabawy szybko robią się astronomiczne.
Sierpniowy wypad do naszych wschodnich sąsiadów, w gronie kilku czytelników, forumowiczów i redaktorów Fly4free. Już na lwowskim lotnisku okazało się, że jedna osoba z naszej grupki nie jest odprawiona na kolejny lot, który miała odbyć z Wrocławia (lecieliśmy na trasie Lwów – Wrocław). Szybkie działanie, komórka w garści z polskim prepaidem, odprawa zrobiona. Uff, udało się.
Radość została nieco zmącona w momencie, w którym okazało się, że z konta „zjadło” blisko 40 PLN – włączenie internetu i synchronizacji danych na te kilka chwil spowodowało taki a nie inny koszt.
Podobnie z radosnym dzieleniem się fotkami z wyjazdu w mediach społecznościowych.
– We Włoszech robiłam to kilkadziesiąt razy dziennie. Na Ukrainie przestałam po trzecim wysłanym na Facebooka selfie, kiedy zorientowałam się jaki mogę mieć rachunek – to głos jednej z naszych czytelniczek.

Fot. Sebastian Siebert, Shutterstock
Islandzka i norweska radość
Musimy jednak przyznać, że pozytywne zaskoczenia też się zdarzają. Lądujesz w islandzkim Keflaviku albo norweskim Bergen… i czujesz się jak król życia, ponieważ działa internet i możesz używać telefonu komórkowego prawie tak jak u siebie w domu, bez ryzyka że zbankrutujesz, zbierając na opłacenie rachunku za komórkę. Wiele osób jest przekonanych, że roam like at home dotyczy tylko krajów Unii Europejskiej. Mają rację?
To nieprawda, ponieważ z dobrodziejstw nowych przepisów skorzystamy też w krajach należących do Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG, EEA), czyli Norwegii, Islandii i Liechtensteinie.
Lista europejskich przyjaznych krajów
Warto zatem wymienić kraje, w których działa roam like at home. Są to:
- Austria
- Belgia
- Bułgaria
- Chorwacja
- Cypr
- Czechy
- Dania
- Estonia
- Finlandia
- Francja
- Grecja
- Hiszpania
- Holandia
- Irlandia
- Islandia
- Liechtenstein
- Litwa
- Luksemburg
- Łotwa
- Malta
- Niemcy
- Norwegia
- Polska
- Portugalia
- Rumunia
- Słowacja
- Słowenia
- Szwecja
- Węgry
- Wielka Brytania
- Włochy
Czy to zamknięta lista? Miejmy nadzieję, że nie – coraz głośniej mówi się o tym, że w 2020 roku takie zasady chciałyby przyjąć: Gruzja, Ukraina, Azerbejdżan, Armenia, Mołdawia i Białoruś. Z turystycznego punktu widzenia byłby to prawdziwy strzał w dziesiątkę!
Lista europejskich pułapek roamingowych
Gdzie musimy zatem uważać? O Szwajcarii i Ukrainie już wspominaliśmy. Ale oczywiście to nie koniec tej wyliczanki: wśród nieprzyjaznych naszym telefonom krajów znajduje się m.in. taki popularny cel urlopowy naszych rodaków jak Czarnogóra.
Sprawdzajcie uważnie koszty połączeń telefonicznych i łączenia się z internetem w poniższych krajach:
- Albania
- Andora
- Białoruś
- Bośnia i Hercegowina
- Czarnogóra
- Macedonia
- Mołdawia
- Monako
- Rosja
- San Marino
- Serbia
- Szwajcaria
- Turcja
- Ukraina
Co robić i jak się zabezpieczyć?
Nie ma złotej zasady. Zawsze warto sprawdzać, czy po przekroczeniu granicy nie otrzymamy SMSa z dokładnymi kosztami połączeń i transmisji, obowiązującymi w danym kraju. Szczególną ostrożność należy zachować w miejscach położonych blisko granicy lub granic – nasze urządzenia potrafią „przeskoczyć” z zasięgiem do innego operatora, który ma zupełnie inne stawki niż te, które znamy.
Warto również uzupełnić swoją wiedzę i po prostu sprawdzić przed wyjazdem do danego kraju, jakie w nim obowiązują opłaty za połączenia telefoniczne – i czy znajduje się na liście roam like at home.





