Rusza najdziwniejszy wyścig dookoła Europy. Bez kasy, a płacić można… nie zgadniesz czym
Wystarczą własne chęci i dwoje znajomych powyżej 18 roku życia. Wszyscy muszą być studentami uczelni wyższych i w swoim kraju być uznani przez prawo za pełnoletnich. O wygranej decyduje liczba zdobytych po drodze punktów.
– Jeśli musiałbyś oddać całą gotówkę, karty i własny telefon, czy byłbyś w stanie przemierzyć Europę i dotrzeć do Amsterdamu w siedem dni – używając Red Bulla jako jedynej waluty? – czytamy zachętę na stronie akcji.
Teraz firma przyjmuje zgłoszenia, później rozpocznie się głosowanie i wybór drużyn. Wyniki zostaną ogłoszone 6 marca, a sam wyścig wystartuje 10 kwietnia.
– Przygotujcie jednominutowy film wyjaśniający, dlaczego powinniśmy wybrać właśnie Was. Możecie go nakręcić w dowolnie wybrany sposób – na Instagramie, Snapchacie, telefonem lub kamerą – brzmi instrukcja. – Następnie zamieśćcie go w serwisie YouTube i wyślijcie zgłoszenie. Wasz film zostanie poddany głosowaniu na stronie internetowej – informuje firma na stronie akcji.
Ostateczną decyzję podejmuje jury po zamknięciu etapu głosowania i decyduje, które ze zgłoszonych zespołów staną do walki o nagrodę. A ta na pewno nie będzie łatwa. W sumie do finału przejdzie ponad 200 „trójek”.
Wybrane drużyny na koszt firmy polecą do jednego z pięciu miast startowych – Madrytu, Budapesztu, Sztokholmu, Rzymu lub Manchesteru, gdzie rozpocznie się cała przygoda. Na początek otrzymają 24 puszki napoju i telefon z nieograniczoną transmisją danych, by móc dokumentować przebieg wyjazdu. Nie ma określonej trasy – znane jest miejsce startu, meta, którą w tym roku ulokowano w Amsterdamie i tzw. checkpointy, w których zawodnicy muszą się meldować.
Żeby udział był ważny, drużyna musi zaliczyć przynajmniej 6 takich „zameldowań”. Można ich dokonać w kilkudziesięciu miastach Europy. Tam też uczestnicy będą mogli uzupełnić zapas swojej „waluty” w zamian za wykonanie przygotowanych przez firmę zadań. Dodatkowo do dyspozycji pozostaje Lista Przygód – sugerowane atrakcje, które mogą przeżyć zawodnicy. Im więcej uda im się „odhaczyć”, tym lepsza będzie ich pozycja w stawce. Na razie firma nie zdradza, co będzie nagrodą. Ostatnim razem były to wakacje dla całej ekipy i kontrakt ambasadora marki, co wiązało się z kolejnymi wyjazdami – oczywiście opłacanymi przez firmę.
– Tak naprawdę największą nagrodą jest dostanie się do tego konkursu i przygoda, którą się tam przeżywa – zapewniają Stanisław, Marek i Michał z „Adventure Time”, polskiej drużyny z poprzedniej edycji. – Odrzuć jakiekolwiek wątpliwości i zacznij rozglądać się za ekipą. Sami chętnie byśmy to powtórzyli, ale niestety taką niesamowitą przygodę można przeżyć tylko raz w życiu – mówią.
Wtedy w wyścigu wzięło udział 165 zwycięskich studenckich ekip, a wśród nich trzy z Polski. Razem przejechali prawie 400 tys. km i wymienili za usługi, pomoc, podwózkę czy nocleg ponad 16 tys. puszek Red Bulla. Tylko ośmiu drużynom nie udało się dotrzeć na metę wyścigu – do Paryża – w wyznaczonym czasie.
– Załatwili sobie m.in. przelot helikopterem czy wymienili kilka puszek na lekcję windsurfingu na jeziorze Garda – podsumowywała poprzednią akcję – Ale nawet jeśli musieli budować schronienia z kartonów i kąpać się pod wodospadem, 500 studentów z całego świata wykazało silnego ducha zespołu, dzięki któremu potrafiło zdziałać bardzo wiele – zapewniała.
W poprzednich latach przygoda przyniosła niemniej zaskakujące wymiany. Dwie puszki załatwiły przejazd w Alpy, bo jedna z drużyn chciała pierwszy raz zobaczyć śnieg. Inni za 3 sztuki napoju dostali bilety na ćwierćfinałowy mecz piłkarskiej Ligi Mistrzów. Przelot prywatnym odrzutowcem był najkosztowniejszy – 24 puszki, ale na pewno pozostanie niezapomniany.
– My np. staliśmy od 3 godzin na wylocie z Genewy w stronę Paryża próbując łapać stopa. Lał deszcz, nikt nie chciał nad podwieźć i do tego byliśmy w końcu stawki. Nagle zatrzymała się kobieta koło 45 lat w nowym Audi. Gdy dowiedziała się, ze mamy ostatnia chwilę, żeby dotrzeć do Paryża, to zaczęła wydzwaniać po swoich znajomych, czy ktoś tam nie jedzie czy nie mógłby nas przenocować itd. – opowiada Konrad Siegel z krakowskiej drużyny „Cebulaków”, która brała udział w poprzedniej edycji – Ostatecznie sama kupiła nam mnóstwo jedzenia, piwo na drogę i bez słowa zabrała nas na stację kolejową, gdzie dorzuciła 3 bilety na TGV do Paryża. Wszytko dzięki kobiecie, która znając nas pół godziny, postanowiła wydać na nas 150 euro, żeby tylko pomóc – wspomina.
Zawodnicy korzystali aż z 35 różnych środków transportu m.in. samolotów, rowerów, motorówek, pociągów, a nawet rikszy. Polskie ekipy walczyły dzielnie do samego końca. Drużyna „Cebulaki” zajęła 65. Miejsce, „Space For Dream Team” skończyli na 115. pozycji, a miejsce 135. przypadło „Adventure Time”.
– Trzy razy spaliśmy na klatkach schodowych, 12 godzin próbowaliśmy się wydostać z włoskich gór przy temperaturze 0 stopni w nocy, ale i tak nigdy w życiu nie zamieniłbym ani sekundy tego wyjazdu – mówi Konrad. – Czy pojechałbym jeszcze raz? Gdybym mógł, jeździłbym tak co roku do końca życia – podsumowuje.
Zgłoszenia przyjmowane są przez specjalny formularz dostępny na stronie akcji – Red Bull Can You Make It. Czas na nadsyłanie filmów upływa 15. lutego.





