Puste lotnisko w Radomiu przestanie straszyć? 4 linie chcą stąd latać. Jest też duża szansa na nowe trasy, ale…
Otwarte w połowie ubiegłego roku lotnisko Warszawa-Radom wciąż pozostaje raczej rozczarowaniem, jeśli chodzi o rozwój siatki połączeń i statystyki obsłużonych pasażerów. O ile w sezonie wakacyjnym liczba połączeń wygląda jeszcze jako tako, to zimą lotnisko praktycznie stoi puste. Jedyne regularne połączenia z Radomia, czyli loty Wizz Aira do Larnaki oraz LOT do Rzymu, generują zaledwie 4 wyloty tygodniowo. Widać to też po statystykach – od początku roku do końca października lotnisko obsłużyło 105,5 tysiąca pasażerów. Ale już za sam październik port jest na sporym minusie – w tym miesiącu obsłużył ledwie 5882 podróżnych, czyli o 1699 osób mniej niż rok temu. Jednocześnie też nie udało się zrealizować (już i tak mocno zweryfikowanej w dół) prognozy byłego szefa PPL Stanisława Wojtery, który zakładał, że w tym roku statystyki w Radomiu przynajmniej się podwoją. Obecny zarząd PPL podchodzi do sprawy rozsądniej – we wrześniu wiceprezes PPL Marcin Danił twierdził, że chciałby, żeby za 4-5 lat radomskie lotnisko obsługiwało ok. 500 tysięcy pasażerów rocznie. Jakie są na to szanse?
Słoneczny Brzeg od 2355 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Łódź)
Monastir od 1635 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Zielona Góra)
Kemer od 2418 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Na pewno zwiększają się one wraz z coraz mocniej zapychającym się Lotniskiem Chopina, o czym mówił w piątek prezes PPL Andrzej Ilków. Warszawskie lotnisko w tym roku pobije swój rekord i przekroczy liczbę 21 mln pasażerów. Wzrosty zaplanowane są też na przyszły rok, gdy Okęcie obsłuży 23 mln pasażerów. I… na tym koniec, bo jak zapowiada szef PPL, wówczas Okęcie oficjalnie dobije do swoich granic przepustowości. Oczywiście, będą podejmowane próby zmiany decyzji środowiskowej i zwiększenia dobowej liczby operacji, jednak co do zasady – każdy przewoźnik, który będzie chciał dalej rosnąć na Lotnisku Chopina i zaaplikuje o sloty, będzie raczej odsyłany z kwitkiem. A raczej nie tyle z kwitkiem, co na sąsiednie lotniska – do Modlina i do Radomia, a także do nieodległej Łodzi. Przynajmniej do czasu zakończenia rozbudowy portu w Warszawie, która ma wystartować wiosną 2026 roku i zakończyć się 3 lata później.
– Tej przepustowości brakuje już teraz – w przyszłorocznym sezonie letnim nie ma już wolnych slotów i tak samo będzie w latach, gdy będziemy prowadzili rozbudowę lotniska, czyli w 2026, 2027 i 2028 roku. Dopiero w 2029 roku, gdy zakończymy tę inwestycję, zaoferujemy dodatkową przepustowość, a lotnisko będzie w stanie pomieścić ponad 30 mln pasażerów rocznie (…). Wiedzieliśmy już wcześniej, że zaniechania związane z rozbudową Lotniska Chopina od 2019 roku spowodują taką sytuację. I dziś informujemy o tym przewoźników. Mamy lotniska w Radomiu i Modlinie, niedaleko jest Łodź, więc staramy się ich zachęcać, by skierowali oni swoje zainteresowanie w tę stronę. Zresztą sami przewoźnicy już to widzą, gdy aplikują o sloty i ich nie dostają. Na dzisiaj sloty na Chopinie są dostępne tylko w sezonie zimowym, ale też zapewne wkrótce się wyczerpią – powiedział Ilków.

Paradoksalnie to może być dobra informacja dla Radomia, bo choć część przewoźników zaklina się, że z Chopina nie wyjdą choćby siłą, może się okazać, że nie będą mieli innego wyjścia, jeśli będą chcieli dalej rosnąć na Mazowszu. Same linie na razie nie mówią tego wprost (a jak nieoficjalnie słyszymy np. u Ryanaira, nie ma w tej chwili żadnych planów, by przewoźnik pojawił się w Radomiu), ale w 2026 roku może to być dla niektórych konieczność. Choćby dla Wizz Aira, który mimo problemów z silnikami i uziemieniem części floty rośnie w Warszawie jak na drożdżach, ale ograniczeń infrastrukturalnych nie przeskoczy.
Ograniczenia na Lotnisku Chopina to największy problem dla LOT, który jest przewoźnikiem hubowym, a nawet jeśli uda się doprowadzić do zwiększenia liczby operacji, to i tak PPL nie może autorytarnie przekazać wszystkich slotów narodowemu przewoźnikowi, bo są one przyznawane przez niezależny zagraniczny podmiot, czyli brytyjską firmę ACL. Dla LOT jednak Radom wydaje się kiepską alternatywą.
A co ze wzrostami w Radomiu w przyszłym roku?
Władze PPL wzorem poprzedników deklarują, że jest spore zainteresowanie lotami z Radomia. W rozmowie z serwisem XYZ wiceprezes PPL Marcin Danił powiedział, że zainteresowane lotami z Radomia są 4 linie – 3 z Turcji i 1 z Egiptu.
– Jeden z tych przewoźników prowadzi już rozmowy handlingowe, więc sprawa jest zaawansowana – mówi Danił.
To jednak wciąż połączenia czarterowe, które nie rozwiązują największej bolączki lotniska, czyli sezonowości i znikomej liczby operacji w zimowym rozkładzie lotów.
Tak czy inaczej, szansa na większe wzrosty dla Radomia pojawi się, ale nie wcześniej niż w 2026 roku.