Prom, autobus i lot przez Stambuł. Tak turyści wracają z Jordanii do domu
[AKTUALIZACJA: W tekście nie zawarliśmy stanowiska Ambasady RP w Ammanie, za co przepraszamy]
Problemy zaczęły się w piątek, gdy po izraelskim ataku na Iran część krajów Bliskiego Wschodu – w tym Jordania – zdecydowało się zamknąć swoją przestrzeń powietrzną. Przez kilka godzin sytuacja była mocno niepewna, a ze strony linii lotniczych trudno było uzyskać jakąkolwiek oficjalną informację.
Najważniejszy z perspektywy polskich turystów komunikat nadszedł w okolicach południa. Zaplanowane na niedzielę połączenie z Ammanu do Poznania zniknęło z rozkładu. „Wszystkie połączenia z i do Jordanii zostają zawieszone do 11 lipca” – poinformowali nas chwilę później przedstawiciele Ryanaira. W efekcie kilkaset polskich turystów zostało na lodzie, nie mając praktycznie żadnej opcji powrotu do kraju.
Ambasada RP w Ammanie już w sobotę zasugerowała przebywającym w Jordanii Polakom jak najszybsze opuszczenie kraju. „Ze względu na dynamicznie zmieniającą się sytuację bezpieczeństwa w regionie i ponowne otwarcie przestrzeni powietrznej nad Jordanią, sugerujemy podjęcie decyzji o jak najszybszym opuszczeniu kraju w bezpiecznym kierunku” – napisała ambasada w social mediach. „Prosimy o kontakt z przewoźnikami na temat statusu lotów”.
Przestrzeń powietrzna Jordanii została ponownie otwarta w sobotę rano, jednak poprawiło to sytuację tylko umiarkowanie, bo wielu przewoźników – tak jak Ryanair – anulowało i zawiesiło swoje loty. Część uziemionych w Jordanii turystów z Polski wyleciała z tego kraju m.in. na pokładach linii Royal Jordanian, która obsługuje obecnie zdecydowaną większość lotów z i do tego kraju. Co z pozostałymi?
Fujairah od 2772 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Sousse od 2719 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Dahab od 2160 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Nerwy, improwizacja i dodatkowe wydatki
Po informacji o odwołaniu lotów na grupach dla polskich turystów w Jordanii natychmiast zawrzało. W sieci zaczęły pojawiać się pomysły na alternatywne sposoby powrotu do kraju. Ostatecznie najskuteczniejszy okazał się ten, który – przynajmniej na początku – wydawał się najbardziej karkołomny.
Ze stolicy Jordanii turyści ruszyli na południe do Akaby, skąd promem za 80 dolarów przeprawiali się do egipskich miejscowości: Nuwajba lub Taba. Stamtąd prywatnymi taksówkami lub autobusami jechali prosto na lotnisko w Szarm el-Szejk, skąd szukali połączeń do Europy.
Najtańsze połączenia, za około 450 złotych, oferował AJet, którym można było dotrzeć do Berlina z przesiadką w Stambule. Potem już tylko pociąg lub Flixbus do Polski – i po kilku dniach nerwów, improwizacji i dodatkowych wydatków pierwszym turystom udało się w końcu wrócić do domu.
– Każdy z nas, decydując się na podróż do Jordanii, podejmował tę decyzję świadomie. Kto nie ryzykuje, ten nie ma wspomnień! Życzę Wam wszystkim, żeby było dobrze i trzymam mocno kciuki za bezpieczny powrót do domu – czytamy na jednej z grup.
Porady, kontakty i… propozycje darmowych noclegów
Na grupach polskich turystów w Jordanii od kilku dni trwa też prawdziwa giełda informacji. Ludzie wymieniają się praktycznymi wskazówkami – jak wygląda podróż promem, ile kosztuje przeprawa, gdzie najlepiej kupować bilety i na co uważać przy odprawie. Nie brakuje też poleceń sprawdzonych firm transportowych w Egipcie i numerów kontaktowych do zaufanych kierowców, którzy bezpiecznie dowożą turystów do Sharm el-Szejk.
Najbardziej poruszające są jednak wpisy mieszkańców Jordanii, którzy w trudnym momencie ruszyli polskim turystom z pomocą. Wielu z nich samodzielnie wyszukuje informacje o możliwych drogach wyjazdu, ale są też tacy, którzy oferują darmowe noclegi i posiłki dla tych, którzy utknęli w Jordanii i potrzebują czasu na opracowanie planu powrotu do domu.
– W Jordanii wierzymy, że nasi goście to nie tylko turyści, to nasi bracia i siostry. A właśnie w takich chwilach braterstwo nabiera prawdziwego znaczenia. Jeśli utknęliście w Jordanii i nie możecie jeszcze wrócić do domu, oferujemy Wam bezpłatne zakwaterowanie w Rum Under The Stars Camp, abyście mogli spokojnie przeczekać ten czas i zastanowić się nad kolejnymi krokami – czytamy.
Co dalej?
Część podróżnych narzeka na grupach turystycznych, że polskie władze pozostawiły pozostających w Jordanii turystów samymi sobie. Jednak z drugiej strony Jordania nie jest stroną konfliktu, więc dopóki przestrzeń powietrzna i granice nie są zamknięte, jedynym komunikatem jest prośba o szybkie opuszczenie kraju. Ryanair, który odwołał rejsy też nie ma żadnych obowiązków wobec pasażerów, poza zwrotem pieniędzy za niewykorzystane bilety.