więcej okazji z Fly4free.pl

Pozory mylą, czyli o postrzeganiu linii lotniczych słów kilka

Foto: Krystian Zalewski, Shutterstock
Jak często przy wyborze przewoźnika lotniczego kierujecie się uprzedzeniami? Podejmujecie racjonalne decyzje, czy wpadacie w pułapkę stereotypów?

Sezon wakacyjno-urlopowy w pełni. Dla wielu naszych czytelników to czas, kiedy tłumnie ruszą na wymarzony wypoczynek. Coraz częściej głównym środkiem transportu będzie samolot jednego z niskokosztowych przewoźników, takich jak easyJet, Ryanair czy Wizz Air. Komuś się jeszcze chce jechać autokarem lub własnym samochodem na południe Hiszpanii lub do Portugalii, mając do dyspozycji świetną siatkę połączeń lotniczych?

Ciekawa sprawa z tymi tanimi liniami lotniczymi. Są tacy, którzy odsądzają je od czci i wiary, narzekając na różnicę pomiędzy low cost carrier a regularnymi przewoźnikami. Inni nie wyobrażają sobie odmiennego sposobu podróżowania, chwaląc ceny i dostępność. Zaciekawiła mnie jednak pewna rzecz, którą chciałbym rozwinąć. Jaka, zapytacie? Kwestia przyzwyczajeń oraz – niekiedy błędnego – przeświadczenia o wyższości jednego przewoźnika nad drugim.

Pomijając zagorzałych fanów danej linii lotniczej, znakomita większość spośród naszych czytelników przy wyborze przewoźnika kieruje się tylko kilkoma kryteriami. Najważniejszym z nich jest cena – umówmy się, jesteśmy na portalu Fly4free.pl i to właśnie wyszukiwanie najlepszych okazji na tanie przeloty jest tym, co lubimy najbardziej. Ale równie ważna (o ile nie najważniejsza) jest siatka połączeń. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy.

Fot. Northfoto, Shutterstock

Nie mam żadnych uprzedzeń odnośnie linii lotniczych. Latam zarówno liniami tradycyjnymi, jak i niskokosztowymi. Nie mogę się więc zaklasyfikować ani jako fan, ani jako przeciwnik żadnego z dominujących na polskim niebie przewoźników. W przypadku szybkich wypadów na city-break to zupełnie proste podejście. Ryanair? Wizz Air? easyJet? Ma być dobrze, szybko, tanio. Ale o ile kiedyś te proporcje lotów wyglądały mniej więcej podobnie… od pewnego czasu zauważam, że znacznie więcej podróżuję samolotami jednej linii lotniczej. Z czego to się bierze? Z racjonalnego podejścia. I z odrzucenia uprzedzeń, które niekiedy są oparte o błędne przesłanki.

ZROBIŁEM SIĘ „RÓŻOWY”?

Lubię ciekawe kierunki podróży. Nie tylko te odległe (Ameryka Południowa, Afryka), gdzie leci się na dłuższy czas i wszystko wymaga zaplanowania – ale także krótsze wyjazdy. Mapę połączeń Ryanair i Wizz Air, podobnie jak część z was, drodzy Czytelnicy, mam „wdrukowaną w głowę”.

W Gruzji byłem kilka razy, ostatnio w październiku. W styczniu byłem w Norwegii, potem wracałem z Moskwy do Budapesztu. W marcu wróciłem z islandzkiego Reykjaviku, miesiąc temu wyskoczyłem na 24 godziny do Neapolu wspiąć się na Wezuwiusza, mam już kupiony bilet na Filipiny z Dubaju (linią Cebu), gdzie dolecę z Katowic lowcostem. Ale moment, zaraz, przecież to wszystko trasy Wizz Air. Stałem się fanem tej linii? Nie, po prostu patrząc na siatkę ich połączeń, widzę miejsca, które mnie kręcą… i wiem, że dolecę tam samolotem węgierskich linii.

Fot. siatka połączeń Wizz Air

Szybko przeglądam rezerwacje biletów z ostatnich miesięcy – i faktycznie, loty „landrynką” przeważają nad lotami na pokładzie irlandzkiego Ryanaira. Kiedyś było odwrotnie – teraz chyba coś się stało z rozwojem siatki połączeń w firmie zarządzanej przez charyzmatycznego Michaela O’Leary’ego. Odpuścili Islandię? Nie latają do Gruzji? Norwegia reprezentowana tylko przez trzy miejsca? Nie patrzę na to z biznesowego punktu widzenia, tylko jako zwykły turysta.

Chciałbym mieć możliwość wyboru, ale aktualnie jej nie mam. I wydaje mi się, że ktoś, kto chce lecieć na Wschód, musi zajrzeć do rozkładu Wizz Air. Bo Moskwa, bo Dubaj, bo niesamowita Islandia, kaukaskie Kutaisi, bo w końcu Astana (czy wyobrażaliście sobie jeszcze niedawno, że w takie miejsca dolecicie tanimi liniami?).

Fot. siatka połączeń Ryanair

 

PO CO PRZEPŁACAĆ?

Skreślanie z góry danej linii lotniczej, bo „tam jest drogo i mają mały bagaż”, nie ma większego sensu. Okazuje się, że warto sprawdzać ceny, porównywać, nie zrażać się obiegowymi opiniami o tym czy innym przewoźniku – tylko samemu podjąć racjonalną decyzję.

Ktoś może powiedzieć: „OK, ale aby w Wizz Air było tanio, trzeba mieć wykupione członkostwo w Wizz Discount Clubie” (usługa kosztuje 139 PLN rocznie w wersji STANDARD oraz 229 PLN rocznie w wersji GRUPA). Tyle że… już po tym jednym wyjeździe koszt zakupu WDC zwróciłby się. I każdy następny lot Wizz Air byłby tańszy niż w regularnej cenie.

W artykule podałem przykład Wizz Air. Ale to samo dotyczy się wielu innych – niekiedy błędnych – przeświadczeń, na które możemy się natknąć poszukując świetnych cen na bilety lotnicze. „LOT jest drogi”, „W Iberii gubią bagaże”, „Lecisz ukraińskimi liniami lotniczymi? Przecież to porażka!” i tym podobne. To działa w dwie strony: niektóre z linii lotniczych podkreślają różnice, które ich dzielą od tanich przewoźników, typu komfort podróży… podczas gdy na przykład odległość między fotelami w Ryanairze wynosi 30 cali (około 76 centymetrów), a szanowana i renomowana linia British Airways w Airbusie A319 oferuje 29 cali. Mniej niż lowcost 😉

Wybierajmy rozsądnie. I podróżujmy z głową!

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Tekst sponsorowany stylizowany na "ciekawy artykuł" ?
dawidchyl, 13 lipca 2017, 13:42 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Pysznie wujku! A od kiedy to Wizz lata do Moskwy z Polski? No więc nie lata i trzeba się przesiadać w Budapeszcie. W ten sposób to można gdziekolwiek dolecieć więc ten argument odpada. Ryanair lata do znacznie większej liczby miejsc, znacznie częściej i, suma summarum, znacznie wygodniej, bo nie zmusza do pakowanie się do sklepowej siatki jak jakiś uchodźca z Lampedusy(tam akurat żadna z wymienionych nie lata ale są inne (jak się przesiadam to co to za różnica w co? przecież w LCC łączonych przesiadek prawie nie ma)). Nie oszukujmy się - wykupując WDC automatycznie wskoczyłeś na smycz Wizza i teraz to tam naj sam pierw rozpoczynasz poszukiwania; chociażby po to żeby "się zwróciło" choć sam piszesz, że po pierwszym locie się zwraca... A wracając to inicjującego ten artykuł pytania ("Jak często przy wyborze przewoźnika lotniczego kierujecie się uprzedzeniami? "), choć akurat nie pada na nie nawet cień odpowiedzi, to chyba mało kto kieruje się uprzedzeniami. No bo jakie można mieć uprzedzenia? (Uprzedzenie – rodzaj postawy polegający na odrzucaniu czegoś lub kogoś bez racjonalnych przesłanek.- psychologia.apl.pl) Że MOL to szowinista albo że do różowego nie wsiądę? Nie słyszałem o takich opiniach ale pewnie mam ograniczoną wiedzę w tym zakresie. Ludzie zwykle kierują się preferencjami a nie uprzedzeniami, np preferują wylot z WAW a nie z WMI, albo że chce siedzieć jak człowiek a nie jak sardynka w Wizzie itp itd. Ja najchętniej latam LOTem, bo tylko tam stewardesy dumnie noszą krzyżyk na piersi, co w obecnych czasach się wyrazem najwyższego szacunku do kultury i tradycji, nie tylko polskiej ale także i europejskiej.
namteH, 13 lipca 2017, 13:50 | odpowiedz
Avatar użytkownika
A to ciekawostka, bo ja mam odwrotnie. To znaczy generalnie zawsze lubiłem Wizzair, a Ryanairem latałem z niechęcią (co jeszcze się pogłębiło, gdy zaczęło to oznaczać wybór między Modlinem a Okęciem). A jednak większość lotów mam Ryanairem, właśnie ze względu na ubogą (jak na moje potrzeby) siatkę lotów "landryny". Bardzo istotne są też godziny - Wizzair wraca z Rzymu czy Budapesztu w połowie dnia, co jak dla mnie odpada. Z tego powodu musiałem też przerwać romans z Aegeanem. No i brakuje w artukule wzmianki, że granica między liniami tradycyjnymi a tanimi się zaciera. Taki LOT na trasach europejskich prawie się już od tanich linii nie wyróżnia, a i ceny biletów bywają podobne. Aegeanem do Aten też często można taniej niż Ryanairem.
obibok, 13 lipca 2017, 14:21 | odpowiedz
Avatar użytkownika
A mikrobagaż w Wizz? Nigdy nie leciałem Wizzem właśnie dlatego.W Ryanarze można zabrać normalną walizkę - tu trzeba dopłacić i zwykle już wychodzi drożej. Poza tym ten Wizz discount. Jeśli ktoś lata okazjonalnie to jednak jest to dodatkowa bariera. Poza tym co do cen, zwykle latam około-weekendowo i jeśli obaj latają w dane miejsce, to ceny w Wizzie są zwykle wtedy wyższe od Ryana.
hansel, 13 lipca 2017, 14:23 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Nigdy nie narzekam na lowcosty. Przecież to taki podniebny PKS na wiejskich trasach na dodatek przeważnie za niską cenę. Cena ceną a diabeł tkwi w szczegółach. W liniach nisko kosztowych tym szczegółem jest ilość/wielkość bagażu. I tu niestety rajaner jest lepszy. W "normalnych" liniach liczy się komfort podróży, jedzenie, obsługa. Pozdrawiam
balajanek, 13 lipca 2017, 14:46 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Oj kolego, w low-coscie 5 godzin do Dubaju bez posiłku, Inflight Enterteinmentu i z małym bagażem??? Jeszcze trzeba się telepać z DWC, które jest generalnie zrobione pod cargo do DXB, żeby znowu wsiąść w low-costa. Może i się zaoszczędzi nawet tyśka, ale jak się doda posiłek, bagaż, transfer DWC - DXB i inne pierdółki to już marginala ta różnica w cenie. Dla wszystkich ceniących standardy polecam czekać na promocje u tradycyjnych przewożników, a jak już lecieć low-costem to gdzieś bliżej.
Scrillo, 13 lipca 2017, 17:11 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Tak jest, co do landrynki zgadzam się w 100%! Nie płacę za WDC, wystarczy, że mam kartę kredytową wizzaira i członkostwo mam w cenie karty (6 zł miesięcznie, spłacam wszystko w okresie bezodsetkowym, więc innych opłat brak). Dzięki temu mam wszystkie zniżki, a do tego zbieram punkty, które potem wymieniam na loty. I tak juz od trzech lat mam co roku odnawiane członkostwo typu grupa i zebrałam już 3000 zł, które wydałam na bilety do Szwecji, Portugalii, Rumunii, Dubaju, na Sycylię (x2). Gratis! Mały bagaż wszędzie wystarczył, również do Dubaju. Bez rozrywki pokładowej da się przeżyć 5 godzin, w jedną stronę czytałam książkę, w drugą spałam. Posiłek zabraliśmy ze sobą. Dzięki wizzair, w ten sposób możemy pozwolić sobie na więcej podróży!
agagaga88, 13 lipca 2017, 22:18 | odpowiedz
Avatar użytkownika
balajanek Nigdy nie narzekam na lowcosty. Przecież to taki podniebny PKS na wiejskich trasach na dodatek przeważnie za niską cenę.Cena ceną a diabeł tkwi w szczegółach. W liniach nisko kosztowych tym szczegółem jest ilość/wielkość bagażu. I tu niestety rajaner jest lepszy. W „normalnych” liniach liczy się komfort podróży, jedzenie, obsługa. Pozdrawiam
Dużym bagażem nie dolecę w wiele miejsc a niektórymi liniami tak. Więc przy wyborze linii sugeruję się tym, gdzie mogę dolecieć a nie ile par butów i garniturów mogę zabrać ze sobą na weekend.
FreddieKruger, 14 lipca 2017, 8:23 | odpowiedz
Avatar użytkownika
hansel A mikrobagaż w Wizz? Nigdy nie leciałem Wizzem właśnie dlatego.W Ryanarze można zabrać normalną walizkę – tu trzeba dopłacić i zwykle już wychodzi drożej. Poza tym ten Wizz discount. Jeśli ktoś lata okazjonalnie to jednak jest to dodatkowa bariera. Poza tym co do cen, zwykle latam około-weekendowo i jeśli obaj latają w dane miejsce, to ceny w Wizzie są zwykle wtedy wyższe od Ryana.
Jak ktoś lata okazjonalnie, to i tak po jednym locie powrotnym w dwie osoby teoretycznie opłata za WDC wyjdzie prawie na zero. A co do bagażu - jak ktoś chce płacić to niech płaci. Ja ostatnio robiłem Australię i Nową Zelandię (17 dni) z Heathrow i na dolot do Luton "landryną" mały podręczny mi wystarczył.
obibok, 14 lipca 2017, 12:06 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »