więcej okazji z Fly4free.pl

Kochasz ziemniaki równie mocno, co podróże? Tego miejsca nie możesz przegapić!

Foto: Aneta Zając / Archiwum Prywatne
Grule, kartofle, ziemniaki, pyry, krompele, barabole – regionalnych nazw na jedno z najwspanialszych warzyw są setki (naprawdę – sprawdźcie to!). Dań, które można z nich stworzyć i historii, które można o nich opowiedzieć – jest jeszcze więcej. Nic więc dziwnego, że w końcu powstało i ziemniaczane muzeum, w którym każdy pyrożerca poczuje się jak w domu! A dziś was do niego zabierzemy.

Wychodzę po schodach z ciemnej piwnicy, a po drodze zabieram papierową torebkę (czy jakby to powiedzieli w tym miejscu – tytkę). Jest gorąca, bo w środku czeka na mnie mój własny, prywatny upieczony… ziemniak. Solidnie posolony i z dużą ilością tymianku, bo sypałam, jakby nadciśnienia i zaleceń dietetyków miało nie być. To ostatni etap mojej przygody w jednej z najsmaczniejszych atrakcji Poznania, a może i całego kraju – Poznańskiego Muzeum Pyry. Obowiązkowego punkt na mapie nie tylko dla gastroturystów, ale dla wszystkich, którzy – po prostu kochają ziemniaki. Niezależnie, jak je nazywają.

Myślisz, że wiesz o ziemniaku wszystko? Szybko zmienisz zdanie

Poznańskie Muzeum Pyry powstało w 2019 roku – i w sumie aż dziwne, że nie było go tam wcześniej. Wszak Poznań, jako stolica pyrlandii, wielu osobom w pierwszej kolejności kojarzy się właśnie z tą „podziemną pomarańczą” – jak nazywają niektórzy ziemniaki. W końcu i mi, po długim „trzymaniu go na liście do odwiedzenia”, udaje się do niego dotrzeć – bez większych oczekiwań, ale za to z ogromną i kompletnie nieskrywaną miłością do głównego muzealnego obiektu – ziemniaka. Bo musicie wiedzieć, że gdybym miała wybrać jedno warzywo, które będę jeść do końca życia, to byłby to właśnie on. Król Ziemniak.

Jedyne, na co liczę, to że trafię na podobnych pasjonatów pyry i szybko okazuje się, że w tej kwestii na pewno się nie zawiodę. Na starcie każdy przyprawia swoją prywatną pyrę, którą odbierze przy wyjściu. I gdy tylko zawiniątka są gotowe do włożenia do pieca, zaczyna się prawdziwa przygoda pełna ciekawostek!

Bo czy wiedzieliście co to bambrzok, czym jest „tatar dla ubogich” i co wspólnego mają pyry z praniem? Zastanawialiście się kiedyś, jak gotować fioletowe ziemniaki, żeby nie straciły koloru albo ile w ogóle mamy odmian tego warzywa w Polsce? Czy potraficie powiedzieć, która historyczna postać jest „Kartoflanym Cesarzem”, która ze znanych pań nosiła kwiat ziemniaka jako ozdobę przy sukni, jakim cudem jedna z nazw ziemniaków pochodzi od… trufli i dlaczego kiedyś strzeżono ziemniaczane pola „pod bronią”?

Bo ja już tak.

poznańskie muzeum pyry
Foto: Aneta Zając / Archiwum Prywatne
Poznańskie Muzeum Pyry odwiedziliśmy w ramach cyklu „Zwiedzamy Polskę”, który realizujemy we współpracy z portalem Triverna.pl. Podczas pobytu w Poznaniu zatrzymaliśmy się w Grand Royal Hotel, który będzie dobrym wyborem dla podróżujących samochodem (ze względu na bliskość autostrady i obszerny parking) i tych, którzy po zwiedzaniu lubią zaznać odrobiny relaksu w basenie i/lub saunie.

Wystarczyło 60 minut, żeby moja głowa wypełniła się anegdotami i faktami z pyrowego świata. Muzeum nie jest bowiem duże i nie zajmuje więcej niż godziny naszego czasu. Nie ma też chodzenia od eksponatu do eksponatu i czytania długich, miałkich opisów. To raczej kilka niewielkich sal i wnęk w piwnicy jednej z kamienic, przez które prowadzą nas przewodnicy, pasjonaci pyry i animatorzy w jednym. To na ich barkach spoczywa ogólne wrażenie odwiedzających, to oni sprawiają, że opowieść o pyrze nie jest wykładem rodem z Uniwersytetu Rolniczego, a fascynującą przygodą pełną humoru.

Razem z nimi przechodzimy przez opowieść o pochodzeniu ziemniaków, jego rodzajach, roli w historii i znaczeniu w gospodarstwach domowych. Możemy wziąć udział w wykopkach i spróbować wykrochmalić pranie. Poznajemy historię największego pyrowego wroga, żeby w końcu dotrzeć aż do „baru pod Pyrą”, w którym poznajemy niemal wszystkie najważniejsze dania przygotowane z ziemniaka właśnie – nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.

Wisienką na torcie jest prywatna, wspomniana już pyra prosto z pieca, która zostawia po wizycie nie tylko miłe wspomnienia, ale i ten charakterystyczny smak pyry pieczonej na ogniu.
Czy trzeba czegoś więcej? Zupełnie nie!

poznańskie muzeum pyry
Foto: Aneta Zając / Archiwum Prywatne

Ile to kosztuje, gdzie to jest i kiedy można zwiedzać?

Poznańskie Muzeum Pyry znajduje się przy ul. Wronieckiej 18, ale wchodzimy do niego od ul. Mokrej. Niech was nie zwiedzie niepozorne wejście, bowiem to pod ziemią (jak na ziemniaka przystało) będzie odbywać się pyrowe zapoznanie.

Bilet normalny kosztuje 28 PLN, a ulgowy 26 PLN. Są też wejściówki grupowe i wtedy zapłacicie 24 PLN za osobę. Bezpłatnie wchodzą natomiast dzieci do 4. roku życia. Wszystkie bilety można kupować zarówno przez internet, jak i na miejscu, ale warto zarezerwować sobie miejsce wcześniej, bo niektóre terminy wyprzedają się nawet ze sporym wyprzedzeniem.

Muzeum jest czynne od wtorku do niedzieli i przyjmuje zarówno indywidualnych turystów, jak i wycieczki zorganizowane. Pamiętajcie jednak, by zjawić się tu na czas, bo każde zwiedzanie odbywa się z turach z przewodnikiem. Całość trwa około 60 minut.

Na miejscu jest też niewielka gablota z pamiątkami. Możecie tu kupić m.in. naklejki, breloki, magnesy, plakaty, torby materiałowe, a nawet skarpetki – oczywiście z motywem pyry.

Misją Fly4free.pl jest przedstawienie Ci najlepszych zdaniem naszej redakcji okazji na podróże. Opisujemy oferty znalezione przez nas w internecie i wskazujemy adresy internetowe, pod którymi samodzielnie możesz wykupić podróż lub elementy podróży. Ceny w artykułach są aktualne w chwili publikacji. Możemy otrzymywać wynagrodzenie od partnerów handlowych, do których Cię przekierowujemy.
Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »