Podobno przygoda zaczyna się tam, gdzie kończy się rozsądek. „Myślę, że wzajemnie się one uzupełniają. Przekonaj się, że podróżowanie daje możliwość lepszego zrozumienia Polski i świata; radość z nauki historii, geografii oraz poznawania ludzi i języków obcych” – przekonuje dziennikarz i miłośnik tanich podróży Jakub Porada. Jak dodaje, najważniejsze jest jednak coś, czego nie da się kupić ani nauczyć: radość życia. Jest bezcenna.
Czy wiecie, że Jakub Porada „broni klaskania w samolocie”? Dlaczego tak jest, dowiecie się z jego najnowszej książki „Pora na Europę. Tanie podróżowanie”, która właśnie trafiła do sprzedaży. Redakcja Fly4free.pl objęła nad nią patronat medialny. Tymczasem zapraszamy Was do przeczytania wywiadu z Jakubem Poradą.
Dalekie czy bliskie? Które podróże są lepsze?
Jakub Porada: A co jest lepsze bigos czy sushi? Każde danie może być smaczne, jeśli się je dobrze przyrządzi. Podobnie jest z podróżami. Trzeba tylko „włączyć szperacz”.
Na czym polega „włączanie szperacza”?
– Posługuję się tym określeniem w swojej książce, w obiegu funkcjonuje natomiast takie pojęcie jak „uważność”. Mówiąc krótko: chodzi o to, by dociekać, chłonąć świat wszystkimi zmysłami.
Dzięki temu nawet na słowackiej prowincji znajdujesz atrakcje.
– Wszędzie. Nie chodzi o geografię, ale o to, by myślowo wyrwać się z kieratu sopocko-zakopiańskiego. Wcale nie trzeba jechać daleko, ale z innym spojrzeniem. Zastanawiać się, dlaczego jest tak a nie inaczej, np. dlaczego kobiety w Anglii upijają się tak bardzo (przysięgam, nigdzie nie widziałem tak pijanych kobiet). Nie wystarczy pojechać i odhaczyć. Przed podróżą trzeba się porządnie naczytać. Dlatego za każdym razem przygotowuję się jak student do egzaminu.
Czyli?
– Wszystko zaczyna się od biletu, który zazwyczaj kupuję w dużej promocji. Następnie śledzę grupy dyskusyjne. Pod zebrane informacje układam plan. Zazwyczaj wyjeżdżam na 2-3 dni i próbuję w tym czasie zrobić coś dla ciała i dla duszy. Jest więc czas na muzeum i na zakupy.
Często rzucam hasło na swoim Facebooku, okazuje się, że ludzie polecają rzeczy, na które pewnie nigdy bym nie trafił. Takim strzałem w dziesiątkę była knajpa w Pradze, w której znajdują się… 4 km torów. Jeżdżą po nich małe pociągi i rozwożą piwo. Genialne! Następnie wrzuciłem zdjęcia ze swojej wizyty, które ktoś skomentował, a ja w ten sposób dowiedziałem się, że w Gliwicach jest podobna knajpa. Z jednej rzeczy wynika kolejna.
Często wracasz z podróży i biegniesz na dyżur do telewizji albo odwrotnie. Jak udaje ci się to połączyć?
– To prawda, często kończę pracę o 22. Ale przecież w autobusie czy samolocie można spać, czytać książki, oglądać filmy, w samochodzie można posłuchać płyt albo przerobić kurs językowy. Podróże to czas nieutracony. Kiedy człowiek działa na pełnych obrotach, potem lepiej śpi. A do pracy wraca z nową energią. To jest naukowo udowodnione, że najbardziej męczące jest nicnierobienie.
Zapracowanym polecasz właśnie citybreaki. Co to właściwie jest?
– Chciałbym powiedzieć „wyjazd weekendowy”, ale ja często wyjeżdżam w środku tygodnia. To krótki wypad, którego zakres geograficzny wyznacza zazwyczaj siatka połączeń tanich linii lotniczych. Mniej więcej od Oslo do Belgradu, od Maroka do Gruzji.
Jedną z twoich metod jest posługiwanie się językiem kraju, do którego jedziesz.
– W czasie moich podróży obowiązuje zakaz używania angielskiego (chyba że jadę do Anglii). Zainspirowali mnie do tego egipscy pracownicy hoteli. A dokładnie ich „Ćeść, jak śe maś”. Postanowiłem ich zaskoczyć i odpowiadać w ich języku. Zawsze przygotowuję zestaw słów: „gdzie”, „kiedy”, „dzień dobry” i „do widzenia”, „proszę”, „przepraszam” . Dzięki temu mogę zbudować podstawowe zdanie. A wierzcie mi, posługiwanie się językiem kraju, do którego jedziemy, to też zachęta, żeby nam pomóc.
Ale nie zawsze wszystko idzie po twojej myśli.
– Zdarzyło mi się zagapić i użyć w Czechach słowa „szukać” (zakazane! to wulgarne określenie czynności seksualnej). Zapytałem kiedyś przypadkową kobietę „Gdzie jest sklep?”, a ona była kompletnie zmieszana. Nic dziwnego, „sklep” to czesku „piwnica”. Facet w obcym mieście szukający piwnicy?! No właśnie.
Daję sobie prawo do pomyłek. Nie startuje na stanowisko w dyplomacji. Sprawia mi przyjemność, kiedy zadam pytanie w danym języku i otrzymam w nim odpowiedź.
Z niecierpliwością czekałam na rozdział o Węgrzech, żeby zobaczyć jak sobie poradzisz.
– W Hajduszoboszló wszędzie widziałem tabliczki z napisem „kutya harap”, nasze „Uwaga, zły pies”, ale do końca nie wiedziałem które słowo jest które. I tłumaczyłem sobie, że „kutya” to musi być pies, a harap? To pewnie tak, że on może harapnąć, czyli ugryźć. A ponieważ węgierski jest jak melodia kosmosu, bywało zabawnie.
Masz do tego zdrowy dystans.
– Jako facet powoli dobiegający pięćdziesiątki mam poczucie, że każda wiedza się do czegoś przydaje. Pracowałem w Anglii na zmywaku, wypożyczałem kasety, występowałem w teatrze. Te doświadczenia przydały mi się w najdziwniejszych momentach. Podobnie jest z językami. Nie ma języków niepotrzebnych.
Pochwała różnorodności.
– Zawsze będę jej bronił. Tak jak klaskania w samolocie. Klaszczmy! Nieklaskanie jest chęcią wtopienia się. „Jestem tak bardzo europejski. Nie będę robił sobie obciachu”. Nieprawda. Przecież to, co najbardziej doceniamy w innych krajach, to jest ich oryginalność. Gdzieś kiedyś wyczytałem, że w Tokio w czasie deszczu policjanci rozdają parasole. Co pomyślałem? Jak świetnie! I teraz wyobraźmy sobie sytuację odwrotną. Japończyk ląduje na lotnisku Chopina, później wraca do swojego kraju i mówi – „Stary, wyobraź sobie, że w Polsce, jak ląduje samolot, to wszyscy biją brawo”. To jest cecha wyróżniająca. Pozytywnie. Nie wstydźmy się tego.
Pora na Europę to nie jest typowy przewodnik.
– Nazywam go przewodnikiem osobistym, bo osobisty był dobór miejsc i atrakcji. W końcu nie da się wszystkiego zobaczyć.
Ta książka ma też wyjątkową konstrukcję. Są twoje doświadczenia i jest część praktyczna.
– To ułatwienie dla wzrokowców i dla tych, którzy zabiorą książkę w podróż. Na końcu każdego rozdziału przygotowałem krótkie podsumowanie, jest tu cennik (zbieram paragony z każdej knajpy), w punktach podpowiadam, co można zwiedzić za darmo, co warto zobaczyć a czego nie. Jest też wersja dla podróżniczych prymusów i dla luzaków .
To znaczy?
– Nie dyskryminuję tzw. niedzielnych turystów. Słyszałem kiedyś w radiu taką historię: dziewczyna pojechała na zorganizowaną wycieczkę do Wietnamu. Na miejscu spotkała chłopaka, który przez Wietnam jechał rowerem. Pokłócili się. Poszło o to, kto więcej zobaczył, kto jest prawdziwym podróżnikiem. Podobne zachowania obserwuję na forach internetowych. Ludzie wartościują swoje doświadczenia, a to prowadzi do kompleksów i frustracji. Nie gubmy radości z podróżowania!
A Ty jak ją odkryłeś?
– Po wielu latach pracy w dużej korporacji potrzebowałem zmiany. To się zwykle tak zaczyna. Przypadkiem natknąłem się na artykuł, który coś we mnie poruszył. Okazało się że jego autorem jest człowiek, który podróżuje w sposób niebanalny. Potrafi polecieć z jednego polskiego miasta do drugiego i przy okazji zahaczyć o zagranicę. Za 6 zł z Wrocławia do Gdańska przez Oslo? Proszę bardzo! Impuls był tak silny, że postanowiłem się z nim skontaktować. To on pomógł mi kupić pierwsze tanie bilety do Londynu. Ja złapałem bakcyla i rozlatałem się.
Może dla kogoś takim impulsem będzie twoja książka.
– Chciałbym.
Z Jakubem Poradą rozmawiała Hanna Gadomska.
Jakub Porada urodził się w 1969 r. w Kielcach. Dziennikarz z wykształcenia i zawodu, w branży od 1992 r.; aktor scen muzycznych, wykładowca, muzyk, trener medialny. Nie boi się żadnej pracy: był prezenterem w TVP Katowice, serwisantem w radiu Plus, recenzentem w ,,Cinema Press Video’’, kierował największą wypożyczalnią wideo w Polsce, harował również na zmywaku w Londynie. Autor przewodników turystycznych Porada da radę i Polska da radę, oraz nostalgiczno-ironicznej powieści obyczajowej Chłopaki w sofixach. W planach ma kolejną epopeję osadzoną w realiach lat osiemdziesiątych: Dziewczyny w białych tenisówkach. Od 2001 r. pracuje w TVN24, a od 2012 r. także w TTV. Zdeklarowany miłośnik tanich podróży i korzyści z nich płynących. Pasjonat historii, geografii i literatury. Udowadnia, że dzięki wyprawom można zrozumieć świat, a w książkach i na spotkaniach autorskich przekonuje, że podróże są dostępne dla wszystkich bez względu na wiek i grubość portfela.