Do niesamowitego lądowania doszło we wtorek o godzinie 6.58 lokalnego czasu. Wyczyn jest tym bardziej niezwykły, że Czepiela miał do dyspozycji bardzo mały „pas do lądowania” o średnicy zaledwie 27 metrów.
Czepiela wylądował na specjalnym lądowisku dla helikopterów samolotem Carbon Cub,.Co warte podkreślenia, lądowisko znajduje się na wysokości 212 metrów.
„Najpierw bezpiecznie posadził samolot na helipadzie, a następnie wystartował z niego w niezwykle spektakularny sposób. Aby zmieścić na nim nieco ponad 7-metrowej długości maszynę, musiał zakończyć manewr podejścia do lądowania na mniej więcej takim samym dystansie, jakby lądował w poprzek boiska do koszykówki” – czytamy w relacji.
– Jeszcze nie czuję, że zapisałem się w historii. Czuję, że po prostu zrobiliśmy coś niesamowitego. Ślady opon, które można teraz tutaj zobaczyć, to pierwsze takie ślady, jakie zostawiono na tym helipadzie przy pomocy samolotu. Nikt tego nie powtórzy – mówił szczęśliwy pilot po udanym manewrze.
Do wykonania tego manewru Czepiela przygotowywał się 2 lata – tylko w ciągu ostatnich 12 miesięcy wykonał 650 próbnych lądowań, ale wszystkie odbywały się wyłącznie na namalowanym na ziemi okręgu.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?