Nie odkryjemy Ameryki pisząc, że linie lotnicze potrafią drastycznie różnić się od siebie pod względem poziomu usług, a różnice te szczególnie widać w przypadku miejsc typu premium, a więc w klasie biznes czy premium economy. Szczególnie w przypadku dużych samolotów szerokokadłubowych, latających na dalekich trasach, gdzie większa przestrzeń sprawia, że linie mają większe pole do popisu. W maszynach wąskokadłubowych sytuacja wygląda zupełnie inaczej – choć są przewoźnicy, którzy inwestują w produkt klasy biznes w małych samolotach, to jednak w przeważającej mierze większość linii lotniczych sprzedaje pod tą postacią taki sam fotel jak w klasie ekonomicznej, czasem z odrobinę większą przestrzenią na nogi, zablokowanym środkowym fotelem w naszym rzędzie i posiłkiem.
Sharm El Sheikh od 1675 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Monastir od 2791 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Sharm El Sheikh od 1890 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Być może nie do końca świadomy był tego były piłkarz reprezentacji Polski Adrian Mierzejewski, który kupił bilet w klasie biznes na lot z Warszawy do Dubaju, obsługiwany przez LOT i jego Boeinga 737 MAX 8. Futbolista musiał być mocno zaskoczony miejscem, które mu przydzielono, bo postanowił podzielić się tym na Twitterze. Zamieścił więc zdjęcie fotela i wymowny komentarz: „Biznes klasa w @LOTPolishAirlines. Warszawa-Dubaj 6h. Szanujmy się”.
Pod wpisem rozpętała się oczywiście dyskusja, w której część ludzi krytykowała Mierzejewskiego, pisząc m.in. że poprzewracało mu się w głowie. Ale były też inne głosy.
I to chyba faktycznie jest istota problemu. Z jednej strony trudno mieć pretensje do LOT, który ustala ceny biletów według własnych reguł, a skoro na miejsca w klasie biznes są chętni, to znaczy, że robi to dobrze. Z drugiej strony widzimy spory rozdźwięk pod względem oferty przewoźników na tej trasie, gdzie LOT rywalizuje z linią Emirates, która na lata z Warszawy do Dubaju znacznie bardziej komfortowymi Boeingami 777. Różnica, jeśli chodzi o jakość produktu jest gigantyczna.
A cała ta dyskusja ma też drugie dno, o którym jakiś czas temu mówił głośno prezes Wizz Aira Jozsef Varadi. To otwarte pytanie o to, czy klasa biznes w samolotach wąskokadłubowych i na krótkich trasach ma w ogóle sens? W tym przypadku mamy oczywiście do czynienia z pomieszaniem dwóch czynników, bo samolot LOT lata na długiej trasie, gdzie lot trwa ponad 6 godzin. Ale znów – skoro samoloty latają na tej trasie pełne, to trudno oczekiwać, by przewoźnik zmieniał swoją politykę cenową. Nawet, jeśli produkt nie jest konkurencyjny w stosunku do innych przewoźników.





