więcej okazji z Fly4free.pl

„Polacy to chamy, rzadko dają”. Napiwki w podróży. Dawać czy nie dawać?

Foto: macgyverhh, shutterstock
Zadziwiające, jak często temat napiwków wraca w rozmowach i dyskusjach. Dawać, bo trzeba? Nie dawać, bo się nie powinno? Warto wiedzieć, jakie są reguły w poszczególnych krajach, warto też zachować zdrowy rozsądek. 

Skąd cytat w tytule? To słowa kelnera w jednej z restauracji w centrum Budapesztu, gdzie przebywałem kilka dni temu. Kelner ów obsługiwał sąsiedni stolik, przy którym siedziała trójka turystów z Polski – sądząc po płynnym posługiwaniu się naszym językiem. Po ich wyjściu z restauracji – i uregulowaniu rachunku bez pozostawienia napiwku – wyraźnie niezadowolony pracownik sprzątał stolik po naszych sąsiadach. A zapytany po angielsku o to, dlaczego ma skrzywioną minę, uraczył mnie (i resztę mojego towarzystwa) takim właśnie epitetem.

No właśnie… co z tymi napiwkami? Jak się zachować i jak postępować?

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Dobry artykul. Niestety Polacy często żydzą, i wychodzą z założenia ze jak upolowal bilet za 78zl to przecież nie da napiwku bo szkoda pieniedzy, moze uda sie nazbierac na drugi bilet...
Opinia, 10 grudnia 2016, 19:50 | odpowiedz
Panie Pawle, dlaczego mój wpis stwierdzający fakt został usunięty?
Opinia, 10 grudnia 2016, 20:10 | odpowiedz
Polacy? Najgorsi są Hiszpanie. Zlamanego penisa nie zostawia
adam, 10 grudnia 2016, 20:12 | odpowiedz
Opinia Panie Pawle, dlaczego mój wpis stwierdzający fakt został usunięty?
Z tego co widzę, żaden komentarz nie został usunięty.
Paweł Kunz, 10 grudnia 2016, 20:19 | odpowiedz
Polacy? Hiszpanie nie zostawia zlamanego...
adam, 10 grudnia 2016, 20:21 | odpowiedz
Ja w mojej robocie tak samo jak ten kelner dostaje pensje. Nikt mi gratis napiwków nie daje. Dlaczego zatem ja mam dawać? I dlaczego nie danie jest chamskie?
rafgrzeg, 10 grudnia 2016, 20:27 | odpowiedz
Ja napiwki daję rzadko. Jeśli już, to za ponadprzeciętną obsługę, albo np. gdy nie chce mi się bawić w rozmienianie i wydawanie reszty. Pracowałem na kilku mniej lub bardziej "napiwkowych" stanowiskach - kelner, kucharz, barman, parkingowy, recepcjonista. Napiwki zawsze były dla mnie bardzo miłą rzeczą, ale nigdy nie traktowałem tego jako czyjś obowiązek. To rzecz uznaniowa, dobrowolna.
zlo1991, 10 grudnia 2016, 20:31 | odpowiedz
Byłem kilka miesięcy temu w Neapolu, chodziłem sobie uliczkami po mieście i napadł mnie "mały głód", Pomyślałem że wrócę do miejsca noclegu i coś przekąszę. Ale po drodze spotkałem pewnego pana, który bardzo chętnie zachęcał mnie na tradycyjną włoską pizze, oczywiście odmówiłem bo wiadomo mój wyjazd też był "niskobudżetowy" jak to polak :) Ale jednak dałem się przekonać... Obsługa była bardzo uprzejma i czułem wyjątkowy rodzinny klimat, Pizza była przepyszna (nigdy dotychczas takiej nie jadłem), co do rachunku przyszło mi zapłacić 9,50 Euro, wiedziałem że wypadało by coś zostawić jakiś zapas w postaci napiwku. Pod uwagę brałem miłą obsługę i atmosferę, Zostawiłem 15 euro. Miły pan podziękował i życzył wszystkiego dobrego... Myślę że przez tą dopłate 5,50 euro jako napiwek nie zbiedniałem, ale oczywiście rozumiem innych, gdyż na polskie warunki 20zł jest to dużo i wiem że nie każdy też może sobie na to pozwolić.
Piotr, 10 grudnia 2016, 20:41 | odpowiedz
Z reguły, jeśli w restauracji pod kątem obsługi klienta jest wszystko OK zostawiam 10% lub odrobinę więcej (przygotowane drobne na napiwki ;) ). Przy rewelacyjnej i troskliwej obsłudze około 20%. Jak kelner/ka zapomni o mnie (a zdaża się, siedzę pół godziny nad pustymi talerzami, ruchu w lokalu brak, zainteresowania brak, sam podchodzę prosić o rachunek) - wtedy płatność kartą. A na pytanie o deser ze strony rozmawiającej z barmanem kelnerki: "już mi przeszło..."
Mirek, 10 grudnia 2016, 21:00 | odpowiedz
Paweł Kunz
Posty giną niestety może akurat nie w tym nabijaczu wyświetleń zdaniem pana Pawła ale w innych niestaty tak.Szczególnie posty obalajace stereotypy i mówiące prawdę o danych miejscach,zachowaniach i sytuacjach
Rydy102, 10 grudnia 2016, 21:02 | odpowiedz
Ja za swoją pracę dostaję pensję i nie proszę się nikogo o napiwki. Kelnerowi jak i lekarzowi nie "daję" w kieszeń i jeśli każdy by tak podchodził do sprawy to może skończyły by się "uprzywilejowane" zawody a kelnerzy możne by w końcu zarabiali normalną kasę a nie musieli liczyć jedynie na napiwki.
Otas, 10 grudnia 2016, 21:03 | odpowiedz
Ile zostawialby Niemiec w greckiej knajpie gdyby po miesiacu roboty przyniosl do domu 400 euro?
Hetman, 10 grudnia 2016, 21:03 | odpowiedz
Hetman Ile zostawialby Niemiec w greckiej knajpie gdyby po miesiacu roboty przyniosl do domu 400 euro?
Pewnie w ogóle nie pojechał by do Grecji :)
Piotr, 10 grudnia 2016, 21:07 | odpowiedz
Europejczycy nie maja zwyczaju zostawiac napiwku - tutaj pensja zawiera minimum staki godzinowej, oplaty socjalne, amerykanie zostawiaja napiwki bo w USA takie zawody maja niskie stawki godzinowe i wiekszosc pracodawcow wie ze drugie tyle pracownicy dostaja w postaci napiwkow. Ogolnie widze ze tak to wlasnie wyglada europejczycy nie daja, amerykanie daja wszystkim wykonywujacym pospolite zawody.
Renula, 10 grudnia 2016, 21:19 | odpowiedz
We włoskiej restauracji płacąc rachunek 65 ojro (w tym 10 ojro opłaty serwisowej) powinienem zostawić napiwek czy nie? Jeśli nie zostawię to jestem "chamem" czy nie?
irys, 10 grudnia 2016, 21:47 | odpowiedz
w zaleznosci od kraju zostawiam 5-25%. to moim zdaniem obowiazek. restaurancja, taksówka, czy tez fryzjer - obojetnie. nie zgodze sie z komentarzami odnosnie hiszpanow. oj daja, i to chojnie, tylko wymagaja odpowiedniego serwisu, niczym w hiszpanii.
matmas, 10 grudnia 2016, 21:48 | odpowiedz
Piotr Byłem kilka miesięcy temu w Neapolu, chodziłem sobie uliczkami po mieście i napadł mnie „mały głód”, Pomyślałem że wrócę do miejsca noclegu i coś przekąszę. Ale po drodze spotkałem pewnego pana, który bardzo chętnie zachęcał mnie na tradycyjną włoską pizze, oczywiście odmówiłem bo wiadomo mój wyjazd też był „niskobudżetowy” jak to polak Ale jednak dałem się przekonać… Obsługa była bardzo uprzejma i czułem wyjątkowy rodzinny klimat, Pizza była przepyszna (nigdy dotychczas takiej nie jadłem), co do rachunku przyszło mi zapłacić 9,50 Euro, wiedziałem że wypadało by coś zostawić jakiś zapas w postaci napiwku. Pod uwagę brałem miłą obsługę i atmosferę, Zostawiłem 15 euro. Miły pan podziękował i życzył wszystkiego dobrego… Myślę że przez tą dopłate 5,50 euro jako napiwek nie zbiedniałem, ale oczywiście rozumiem innych, gdyż na polskie warunki 20zł jest to dużo i wiem że nie każdy też może sobie na to pozwolić.
Co się w dzisiejszych czasach z ludźmi dzieje? Zostałeś zminusowany za to, że zrobiłeś wspaniały gest ...
jaro, 10 grudnia 2016, 21:59 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Polacy straszne sknery aż wstyd jak za granica usłysza polski język to od razu mówią "z Polska?? Z Polska?? Nie man piniedzy??? Nie mam piniedzy??
luftairways, 10 grudnia 2016, 22:03 | odpowiedz
I znów Pawle Kunzu kasujesz niepochlebne komentarze. Od autora wymaga sie wiecej niz od komentującego. Wiec szanuj swoich czytelnikow, a nie atakuj ich
Paweł Kunz
Kater, 10 grudnia 2016, 22:33 | odpowiedz
luftairways Polacy straszne sknery aż wstyd jak za granica usłysza polski język to od razu mówią „z Polska?? Z Polska?? Nie man piniedzy??? Nie mam piniedzy??
Zerknąłem z ciekawości na Pani dziennik lotów. Widząc miejsca jakie Pani odwiedza wnioskuję, że nie należy Pani do osób słabo zarabiających. Tak, każdy jest kowalem swojego losu, można zmienić pracę, zmienić życie aby się lepiej powodziło. Fajnie się tak mówi osobom zamożnym. Mając odłożone pieniądze uczymy się zarabiać więcej, inwestować, widzimy pewne rzeczy których osoba żyjąca "od pierwszego do pierwszego" nie zauważy bo NIE MA takiej możliwości. Natomiast jeśli ktoś zarabia tyle że wystarczy mu na życie i jest w stanie odłożyć na 1-2 niskobudżetowe wyjazdy w ciągu roku to znaczy że jest sknerą? Najlepiej jakby taka osoba wcale nie podróżowała bo nie stać ją na danie napiwku. W 100% zgadzam się z komentarzem @Hetman "Ile zostawialby Niemiec w greckiej knajpie gdyby po miesiacu roboty przyniosl do domu 400 euro?". Uważam że to i tak super że zarabiając dajmy na to te 400 euro miesięcznie ktoś jest w stanie odłożyć na wyjazd za granicę. Nie wszyscy mają bogatych rodziców, spadki i znajomości. Odnosząc się jeszcze do artykułu, osobiście bardzo rzadko zostawiam napiwki. Pomijając to, że niektórzy kelnerzy są mili bez względu na napiwek to szlag mnie trafia jak ktoś się uśmiecha i jest przemiły a gdy dostanie zbyt niski napiwek lub wcale to by napluł w twarz. Tyle warta ta miła obsługa, za 5 - 10 zł są wstanie Cie bardzo lubić lub gardzić. Ciekawy artykuł pobudzający do dyskusji, wygodniejszy byłby bez slajdów ale rozumiem że portal musi na siebie zarabiać i nie będę toczył piany za 8 dodatkowych "kliknięć" zwłaszcza że nie uważam tego za stracony czas bo czegoś się dowiedziałem.
Tomek923, 10 grudnia 2016, 22:45 | odpowiedz
rafgrzeg Ja w mojej robocie tak samo jak ten kelner dostaje pensje. Nikt mi gratis napiwków nie daje. Dlaczego zatem ja mam dawać? I dlaczego nie danie jest chamskie?
"Niedanie" pisze się razem.
bobo, 10 grudnia 2016, 22:54 | odpowiedz
Kater I znów Pawle Kunzu kasujesz niepochlebne komentarze. Od autora wymaga sie wiecej niz od komentującego. Wiec szanuj swoich czytelnikow, a nie atakuj ich
1) Nie będę dyskutować na ten temat i kolejny raz udowadniać, że nie jestem wielbłądem w kwestii kasowania komentarzy. 2) Do komentarzy merytorycznych odnoszę się z przyjemnością. Zatem: zdradzisz nam więc, czy dajesz napiwki? Czy może jesteś osobą, której ten zwyczaj nie dotyczy. Bo chyba o tym jest artykuł, nieprawdaż? 3) Teza o szanowaniu dosyć brawurowa, przyznam. Widzisz, wydaje mi się, że to powinno działać w dwie strony: czytelnik powinien szanować autora, a autor czytelnika. Tu nie powinno być nierównowagi.
Tomek923 Ciekawy artykuł pobudzający do dyskusji, wygodniejszy byłby bez slajdów ale rozumiem że portal musi na siebie zarabiać i nie będę toczył piany za 8 dodatkowych „kliknięć” zwłaszcza że nie uważam tego za stracony czas bo czegoś się dowiedziałem.
Dziękuję. Tym bardziej, że artykuł liczy łącznie (sprawdziłem przed chwilą :-) ) blisko 10500 znaków. To blisko 6 stron znormalizowanego maszynopisu...
Paweł Kunz, 10 grudnia 2016, 23:05 | odpowiedz
A ja prawie zawsze daję 10%, a jak coś jest nie halo, to wcale. I mam świadomość, że to nie jest dobrze. Bo napiwek powinien wartościować obsługę - czasem należy się więcej, a czasem mniej.
obibok, 10 grudnia 2016, 23:06 | odpowiedz
W życiu nie dałem i NIGDY nie dam
Tomek, 10 grudnia 2016, 23:42 | odpowiedz
Ciekawy artykuł. To tak jakby pojechać do ZAE i zastanawiać się w meczecie, modlić się czy nie?
arkus, 10 grudnia 2016, 23:53 | odpowiedz
Pokolenie Ikea.. Jak sie nie ma kasy to nie chodzic po knajpach. Wyjazd jest niskobudzetowy to mozna zjesc w markecie. Bardzo roszczeniowe spoleczenstwo nam sie robi. Nic dac tylko brac.
Rafal, 10 grudnia 2016, 23:56 | odpowiedz
Z jednej strony dawanie napiwków jest bez sensu bo po to jest cena aby zapłacić tyle ile wynosi. Z drugiej strony obowiązkowy napiwek, jak w Stanach, ma sens bo mobilizuje do lepszej obsługi. To kwestia umowy czy coś kosztuje 10 USD bez napiwku czy 9 USD z domyślnym napiwkiem 10%. Jak ktoś z kraju o innych zwyczajach zobaczy cenę 9 USD i tyle chce zapłacić i wyjść to może mieć kłopoty bo nie rozumie, że cena wynosi 9 USD + 10% ... lub więcej. Jest jednak problem jeśli ten zwyczaj jest nieprecyzyjnie ustalony. Przyznaję, że podoba mi się japońskie podejście. Dobra obsługa na najwyższym poziomie jest wliczona w cenę i jest punktem honoru np. właściciela restauracji. Napiwek jest poniżający bo to, że ktoś się stara nie wynika z pieniędzy ale z samego faktu pracy. Bardzo to idealistyczne ale tak jest i dlatego Japonia jest Japonią ;-)
cafeho, 11 grudnia 2016, 0:47 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Same sknery po minusach widać
luftairways, 11 grudnia 2016, 1:07 | odpowiedz
Nie uznaje napiwków. Ja napisano w artykule napiwek powstał jako jakakolwiek zapłata dla nie opłacanych pracowników oraz jako dodatkowa zapłata z obsługę poza kolejnością. Uprzejma i prawidłowa obsługa to powinność kelnera a nie jakieś specjalne traktowanie. Co do napiwków dzisiaj to po pierwsze przez nie jest patologia w wynagrodzeniach kelnerów. Pracodawcy zaniżają wynagrodzenia "bo przecież zarobisz z napiwków". Szczyt chamstwa, parafrazując tytuł artykułu, to doliczenie obowiązkowego napiwku do rachunku. Jeśli chcą więcej kasy to niech podniosą ceny serwowanych potraw a nie dorabiają na napiwkach. Poza tym dlaczego jedna zawody są uprzywilejowana pod tym względem a inne muszą żyć tylko z pensji?
Anna, 11 grudnia 2016, 1:08 | odpowiedz
Ja nie daje chociaż zarabiam dobrze, uważam że to nie jest polska tradycja i to w ogóle głupie jest, tylko nierozważny człowiek daje wszędzie napiwki, można dac ale w ramach wyjątku
leon, 11 grudnia 2016, 1:08 | odpowiedz
Wszyscy przyzwyczaili sie do ''łatwego chajsiwa'' a dawanie napiwków to zawsze dobra wola i tu sprostowanie co do USA, ponieważ mieszkalem w Los Angeles - nie ma tam cisnienia na napiwki - to co piszecie to bull sh..it :) Dlaczego? chyba dlatego ze kelner czy barman nie przychodzi do ''tyry'' z musu i nie robi swojej roboty na slynne ''opd...l'' W Londynie po pobycie ''before EU'' 1999-2003 tez nie bylo cisnienia na napiwki A w Polsce - ostatnio padlem - w sklepie z pieczywem Lubaszka - pudlo - NAPIWKI !!!!! Co to jest do k.... nędzy sie pytam???????? Patologia Rekapitulujac - napiwek to dobra wola a nie psi obowiazek.... tyle w temacie.... nie dajcie sie zmanipulowac
Los Angeles, 11 grudnia 2016, 2:59 | odpowiedz
Piotr Byłem kilka miesięcy temu w Neapolu, chodziłem sobie uliczkami po mieście i napadł mnie „mały głód”, Pomyślałem że wrócę do miejsca noclegu i coś przekąszę. Ale po drodze spotkałem pewnego pana, który bardzo chętnie zachęcał mnie na tradycyjną włoską pizze, oczywiście odmówiłem bo wiadomo mój wyjazd też był „niskobudżetowy” jak to polak Ale jednak dałem się przekonać… Obsługa była bardzo uprzejma i czułem wyjątkowy rodzinny klimat, Pizza była przepyszna (nigdy dotychczas takiej nie jadłem), co do rachunku przyszło mi zapłacić 9,50 Euro, wiedziałem że wypadało by coś zostawić jakiś zapas w postaci napiwku. Pod uwagę brałem miłą obsługę i atmosferę, Zostawiłem 15 euro. Miły pan podziękował i życzył wszystkiego dobrego… Myślę że przez tą dopłate 5,50 euro jako napiwek nie zbiedniałem, ale oczywiście rozumiem innych, gdyż na polskie warunki 20zł jest to dużo i wiem że nie każdy też może sobie na to pozwolić.
Cos chrzanisz, wyjazd niskobudzetowy (tak napisales) i zostawiles napiwek 50% kwoty do zaplaty? Tez zostawiam napiwki ale to bylaby przesada.
Rob, 11 grudnia 2016, 7:24 | odpowiedz
Dlaczego nie dajecie napiwków Pani która siedzi w kiosku Ruchu po 12h bez toalety pracując na jakiejś śmieciowej umowie kupując bilety i gazety ??? W czym kelnerzy i taksówkarze od niej lepsi?
kittycate, 11 grudnia 2016, 9:18 | odpowiedz
Niestety w resturacji w ktorej ja pracowalam czesc napiwkow szla na kuchnie czyli 1 % od utargu. Na ogol dostawalysmy duzo napiwkow ale zdarzaly sie dni gdy rachunek byl 200 a nawet 500 zl i nikt ci nic nie zostawil to i tak na kuchnie trzeba bylo zaplacic 2-5 zl od danego stolika. Czasami dziewczyny nie mialy tyle ile trzeba.
Ess, 11 grudnia 2016, 9:47 | odpowiedz
Zostawiam napiwki w następujących sytuacjach (przeważnie ok 10-15%): - kelner jest uprzejmy - nie olewa nas - posiłek był smaczny (bo dlaczego mam kogoś honorować, kto podaje mi odmrażanego tygodniowego kotleta??) - nie było innych wpadek ze strony obsługi Bardziej skłonny jestem zostawiać napiwek w Polsce i w krajach biedniejszych, gdzie ludzie ciężko pracują, a nie mają godziwej pensji. Wolę wesprzeć kelnerkę z Albanii, która zarobi 100-200 EUR pensji niż tą z Monte Carlo, która ma 1500-2000.
Tomczas, 11 grudnia 2016, 9:47 | odpowiedz
kittycate Dlaczego nie dajecie napiwków Pani która siedzi w kiosku Ruchu po 12h bez toalety pracując na jakiejś śmieciowej umowie kupując bilety i gazety ??? W czym kelnerzy i taksówkarze od niej lepsi?
W niektorych miejscach napiwki to czasem jedyny zarobek kelnera. Nawet taka zlotowka czy dwa jest juz naprawde mila. Ale i 50 a i nawet 100 zl zdarza sie ludziom zostawic
Es, 11 grudnia 2016, 9:51 | odpowiedz
Polacy to nie chamy, tylko biedacy. Chamem jest kelner, który przychodzi co chwilę i się dopomina napiwku z krzywym grymasem. Napiwek to sprawa dobrowolna.
Ariegi, 11 grudnia 2016, 10:54 | odpowiedz
rafgrzeg Ja w mojej robocie tak samo jak ten kelner dostaje pensje. Nikt mi gratis napiwków nie daje. Dlaczego zatem ja mam dawać? I dlaczego nie danie jest chamskie?
Napiwki to swietny wynalazek. Placisz za danie/piwo i jesli barman/kelner jest uprzejmy, dorzucasz za dobra obsluge. Jesli byloby to zawarte w pensji, to barman zarabialby nie 8-10 zl za h, tylko powiedzmy 13, a ty bys placil za piwo nie 8 zl, tylko 10. Dzieki temu napiwkom barman ma wieksza motywacje do bycia uprzejmym, bo od tego zalezy jego wynagrodzenie, a klient jest Panem i sam ustala, ile jakas przyjemnosc byla warta.
kelner, 11 grudnia 2016, 11:17 | odpowiedz
znowu antypolska propaganda ? macie aspiracja do bycia dodatkiem gwna ?
adamidlo, 11 grudnia 2016, 11:48 | odpowiedz
A czego się spodziewacie po Januszach, Bożenkach, Grażynach i całym tym cebulowym towarzystwie? Kawy na lotnisku się napije , bo za drogo, w samolocie nic nie zamówi, bo za drogo, jak już gdzieś przyleci to pierwsze kroki do Lidla, bo tam kupi tanie pieczywo i wędlinę w folii, pizzy nie zje w restauracji, bo taka oryginalna na cienkim cieście to fuj, przecież się tym nie nażre, kawy włoskiej się napije, bo nie będzie przepłacał 2 euro za jakąś małą filżankę espresso. A Wy tutaj o napiwkach.............
wstyd za cebule, 11 grudnia 2016, 12:55 | odpowiedz
Avatar użytkownika
cafeho Z jednej strony dawanie napiwków jest bez sensu bo po to jest cena aby zapłacić tyle ile wynosi.Z drugiej strony obowiązkowy napiwek, jak w Stanach, ma sens bo mobilizuje do lepszej obsługi. To kwestia umowy czy coś kosztuje 10 USD bez napiwku czy 9 USD z domyślnym napiwkiem 10%. Jak ktoś z kraju o innych zwyczajach zobaczy cenę 9 USD i tyle chce zapłacić i wyjść to może mieć kłopoty bo nie rozumie, że cena wynosi 9 USD + 10% … lub więcej.Jest jednak problem jeśli ten zwyczaj jest nieprecyzyjnie ustalony.Przyznaję, że podoba mi się japońskie podejście. Dobra obsługa na najwyższym poziomie jest wliczona w cenę i jest punktem honoru np. właściciela restauracji. Napiwek jest poniżający bo to, że ktoś się stara nie wynika z pieniędzy ale z samego faktu pracy. Bardzo to idealistyczne ale tak jest i dlatego Japonia jest Japonią ?
"Z drugiej strony obowiązkowy napiwek, jak w Stanach, ma sens bo mobilizuje do lepszej obsługi" chyba coś pomyliłeś/łaś. Jak obowiązek dania napiwku ma niby mobilizować ? Czy się stoi czy się leży 10% się należy... Dla mnie właśnie amerykański system podobnie jak włoskie coperto dopisane drobnym drukiem na dole menu to chory układ .
logis, 11 grudnia 2016, 13:10 | odpowiedz
Czytając poniższe komentarze stwierdzam, że to prawda. Polacy to chamy!
Aram, 11 grudnia 2016, 13:24 | odpowiedz
Polusy chytrusy.
Szok, 11 grudnia 2016, 13:46 | odpowiedz
rafgrzeg Ja w mojej robocie tak samo jak ten kelner dostaje pensje. Nikt mi gratis napiwków nie daje. Dlaczego zatem ja mam dawać? I dlaczego nie danie jest chamskie?
Dlatego że za obsługę DAJE się napiwki - kelnerom taksówkarzom, pokojowym w hotelach - jakoś na całym świecie to każdy rozumie, a Polaczki mają z tym problem?!!!
anka, 11 grudnia 2016, 13:57 | odpowiedz
adamidlo znowu antypolska propaganda ? macie aspiracja do bycia dodatkiem gwna ?
Antypolska?! Przepraszam, ale to sami Polacy wystawiają sobie jaknajgorszą opinię, żadne media nie muszą tego robić. Poza tym prawda w oczy kole?
anka gawor, 11 grudnia 2016, 13:58 | odpowiedz
Zgadzam się z panem Santorskim, napiwki dajemy trochę z poczucia winy, dajemy je za pracę ciężką i "niewdzięczną" w usługach typu kelner, kosmetyczka, taksówkarz gdzie nie ma stałych godzin pracy ani stałego wynagrodzenia, kto tak nie pracowal w mlodosci ten nie zrozumie. W Polakach nie ma społecznej solidarnosci ani klasy. Jest głównie myslenie o sobie. Argument niskich zarobków mnie nie przekonuje bo na chinskie buble, smieciowe jedzenie czy fatałaszki z sieciówek to zawsze jest. Popatrzcie na sklepy.
Karol, 11 grudnia 2016, 14:17 | odpowiedz
Jeśli zostawiam to hojnie ale tylko kobietom.
xxx, 11 grudnia 2016, 14:49 | odpowiedz
anka
rafgrzeg Ja w mojej robocie tak samo jak ten kelner dostaje pensje. Nikt mi gratis napiwków nie daje. Dlaczego zatem ja mam dawać? I dlaczego nie danie jest chamskie?
Dlatego że za obsługę DAJE się napiwki – kelnerom taksówkarzom, pokojowym w hotelach – jakoś na całym świecie to każdy rozumie, a Polaczki mają z tym problem?!!!
To jak z klaskaniem... nikt na świecie nie klaszcze a polaczki tak. Wszysycy na świecie dają napiwki a polaczki nie. Wiocha. Dlatego jak jestem za granica to rozmawiamy ze znajomymi po angielsku i od razu patrza na nas lepiej...
Opinia, 11 grudnia 2016, 15:10 | odpowiedz
Nie daję napiwków. Uzasadnienie: 1. Sam zarabiam połowę średniej krajowej, zatem trudno, bym dopłacał komuś, kto może zarabiać więcej ode mnie. 2. Ceny w restauracjach są zawyżone, zatem domaganie się dodatkowych pieniędzy jest po prostu nieuczciwe. 3. Jeśli napiwek należy się za „coś wykraczającego poza standard”, to ja się z tym nie spotkałem. Z drugiej strony nie jestem wymagający i nie robię afer w przypadku drobnych niedociągnięć. 4. Ja za swoja pracę nie dostaję napiwków, tylko marną pensję. Pozdrawiam.
Ppp, 11 grudnia 2016, 16:02 | odpowiedz
Czy "ojro" to czasem nie w krajach niemieckojęzycznych?
irekk, 11 grudnia 2016, 16:28 | odpowiedz
Opinia
anka
rafgrzeg Ja w mojej robocie tak samo jak ten kelner dostaje pensje. Nikt mi gratis napiwków nie daje. Dlaczego zatem ja mam dawać? I dlaczego nie danie jest chamskie?
Dlatego że za obsługę DAJE się napiwki – kelnerom taksówkarzom, pokojowym w hotelach – jakoś na całym świecie to każdy rozumie, a Polaczki mają z tym problem?!!!
To jak z klaskaniem… nikt na świecie nie klaszcze a polaczki tak. Wszysycy na świecie dają napiwki a polaczki nie. Wiocha. Dlatego jak jestem za granica to rozmawiamy ze znajomymi po angielsku i od razu patrza na nas lepiej…
Nie mogę się z tym zgodzić. Byłem w operze wiedeńskiej i po występie wszyscy klaskali. Nie tylko polaczki...
Adi, 11 grudnia 2016, 17:06 | odpowiedz
Trzeba odróżniać polaków od cebulaków. Stwierdzenie, że Polacy nie zostawiają napiwków, jest tak samo absurdalne, jak to, że Polacy kradną czy Polacy chleją. To, jakiś polak, nie zostawia napiwków, czy jeździ do Holandii żeby kraść, czy pracuje w Niemczech na garach i chleje, NIE oznacza, że wszyscy Polacy to są właśnie tacy. Problem jest raczej w tym, że dzisiaj są zbyt tanie loty, otwarte granice co powoduje, że każdy Jasiu, któremu słoma z buta a wystaje, może kupić tani bilet i pojechać na "wakacje" oczywiście jak najtaniej, a najlepiej to jeszcze z cebulą i ziemniakami w plecaku, żeby nie daj boże gdzieś wydać 20 euro za jakiś obiad. Tylko to nie ma nic wspólnego z Polakami, a raczej z pospolitymi wieśniakami, który, niestety, budują wizerunek dla nas wszystkich.
Artur, 11 grudnia 2016, 17:46 | odpowiedz
Akurat mam siostrę kelnerkę. Żeby dostać pracę z lepszymi napiwkami przeprowadziła się do dużego miasta, bo u nas ciężko o gości w restauracji, nie mówiąc już o napiwkach :-( Realia pracy nawet w dużym mieście ? 7 zł na godzinę, tyranie po 12-14 nieraz 16 godzin,w zasadzie tylko napiwki motywują do tej pracy, bo przecież trzeba sporo zapłacić za wynajmowany pokój. Umowa oczywiście śmieciowa, praca nieregularna, np 2 dni harówy po 14 godzin, a potem 5 dni wolnego, gdzie każdy by wolał popracować co dzień po 8 godzin. Nie ma czego zazdrościć, zwłaszcza, gdy kuchnia jest na innym poziomie niż sale i ci przeważnie młodzi ludzie muszą się sporo nabiegać, żeby szybko i sprawnie obsłużyć swoje stoliki. Siostra często mi opowiada o przyjęciach z wielkimi wymaganiami i fochami, gdzie po kilku godzinach obsługi nawet złotówki napiwku nie uświadczy, a z drugiej strony o miłych ludziach, którzy potrafią porozmawiać, uśmiechnąć się i jeszcze zostawić napiwek. I nie szata zdobi człowieka - "gwiazdy" płacące za imprezkę rachunek np 1997 zł dają z miną paniska 2000 - "reszty nie trzeba", para młodych ludzi, która zjadła pizzę zostawi kilkadziesiąt złotych. Życie...
karol, 12 grudnia 2016, 0:19 | odpowiedz
Zmien peace zatem! ;)
Bielan, 12 grudnia 2016, 4:04 | odpowiedz
karol Akurat mam siostrę kelnerkę. Żeby dostać pracę z lepszymi napiwkami przeprowadziła się do dużego miasta, bo u nas ciężko o gości w restauracji, nie mówiąc już o napiwkach Realia pracy nawet w dużym mieście ? 7 zł na godzinę, tyranie po 12-14 nieraz 16 godzin,w zasadzie tylko napiwki motywują do tej pracy, bo przecież trzeba sporo zapłacić za wynajmowany pokój. Umowa oczywiście śmieciowa, praca nieregularna, np 2 dni harówy po 14 godzin, a potem 5 dni wolnego, gdzie każdy by wolał popracować co dzień po 8 godzin. Nie ma czego zazdrościć, zwłaszcza, gdy kuchnia jest na innym poziomie niż sale i ci przeważnie młodzi ludzie muszą się sporo nabiegać, żeby szybko i sprawnie obsłużyć swoje stoliki. Siostra często mi opowiada o przyjęciach z wielkimi wymaganiami i fochami, gdzie po kilku godzinach obsługi nawet złotówki napiwku nie uświadczy, a z drugiej strony o miłych ludziach, którzy potrafią porozmawiać, uśmiechnąć się i jeszcze zostawić napiwek. I nie szata zdobi człowieka – „gwiazdy” płacące za imprezkę rachunek np 1997 zł dają z miną paniska 2000 – „reszty nie trzeba”, para młodych ludzi, która zjadła pizzę zostawi kilkadziesiąt złotych. Życie…
Dobrze prawisz z jedną uwagą , gdyby Twoja siostra i reszta nie godzili się na umowy śmieciowe i 7 zł/h to koniec końców pracowali by na etacie i za 10 zł/h . W konsekwencji jedzenie nieco by podrożało szczególnie w tańszych lokalach ale taka kolej rzeczy.
nomad, 12 grudnia 2016, 10:43 | odpowiedz
Daję napiwki w restauracji, u fryzjera, bojom hotelowym, taksówkarzom prawie zawsze. Nie daję tylko kiedy jestem niezadowolony z obsługi. Co rzadko się zdarza. W Europie nie ma problemów większych z napiwkami - jest dobrowolność. Natomiast w USA system napiwków jest chory. Raz byłem bardzo mocno niezadowolony z chamskiej i dramatycznej obsługi, przez co nie zostawiłem napiwku. Wtedy kelner zablokował mi drogę i nie pozwolił wyjść bez zapłacenia napiwku. Dramat! Poza tym przyjęte 20% napiwku w USA jest stanowczo zawyżony.
iat, 12 grudnia 2016, 13:50 | odpowiedz
Zauważyłem, że problem z napiwkami w niektórych miejscach jest taki:usługodawcy (fryzjerzy, restauratorzy, itp) zaniżają cenę swojej usługi, licząc jednocześnie na napiwki a z drugiej strony chcąc być konkurencyjni cenowo, zamiast jakościowo. I taki jeden z drugim potem narzeka, że napiwku nie dostał a przecież "u niego tak tanio!". Nie podniesie też ceny swojej usługi (nawet jeśli uważa, że tyle jest ona warta) bo nie miałby czym konkurować z otoczeniem. I koło się zamyka.
Darek, 12 grudnia 2016, 14:10 | odpowiedz
rafgrzeg Ja w mojej robocie tak samo jak ten kelner dostaje pensje. Nikt mi gratis napiwków nie daje. Dlaczego zatem ja mam dawać? I dlaczego nie danie jest chamskie?
ponieważ wypłata kelnera nie jest nawet bliska minimalnej pensji w innych profesjach.
Maniek, 12 grudnia 2016, 14:36 | odpowiedz
pracuję z polskimi turystami z drogich, bardzo drogich i bardzo tanich imprez. poziom turystów: 50 na 50. Ci z biednych nie zostawiają nic i biją się o każde 0,20 czy 0,30€. wszystko ich boli, wszystko kosztuje. Ci z drogich w drogich miejscach kanapki wersja hard robiá jak wszyscy. Napiwki symboliczne lub żadne dla obsługi hotelowej. Picie własnego alko i herbat z termosów przy stoliczkach w hotelowej resturacji - norma. Zasada jest taka: nie masz kasy na napiwek idziesz do lokalu samoobsługowego, do Mac'a, do sklepu. Idziesz do resturacji i zadowolony jesteś płacisz...NIe wynosisz kanapek z resturacji, bo hotel to biznes a nie jadłodajnia dla ubogich. jeśli nie stać Cię na wyjazd nie podróżuj. Nie musisz kupić 10 magnesów, kup sobie obiad. Nawet w Mac'u. Kanapki robia sobie wszyscy, nawet managerowie z wysokich firm. Bo IM SZKODA!!! BO TO TAKIE NASZE KOMBINATORSTWO. jeśli stać Cię na dwa tanie wyjazdy, to zrób z tego jeden i nie przynoś wstydu za granicą.
Smietanka, 12 grudnia 2016, 18:46 | odpowiedz
Mogę troszkę powiedzieć o napiwkach, czy raczej naherbatnikach (arbatu pinigielai) na Litwie. Popularne, w restauracjach najczęściej zaokrągla się, tak by wyszło od 10 do 20 proc. Obsługa to najczęściej młodzi ludzie, więc jest to rzeczą normalną że się chce im coś odpalić. Problemem jest to, że jest dużo restauracji w Wilnie, gdzie Polaków, którzy stanowią najliczniejszą grupę turystów traktuje się trochę gorzej. Generalnie więc napiwki to też jest jakiś sposób na uprawianie polityki kulturalnej. Ja mam zasadę, że jak w Wilnie obsługa zna polski, albo nawet jak nie zna ale się stara, to zostawiam naprawdę dobre "końcówki". Gdy zaś jest mało uprzejma, nie zostawiam nic, płacę kartą. Podobnie w Trokach. W Kownie, Kłajpedzie, Paładze, czy innych miejscach już mniej wymagam, bo tam znajomość polskiego jest znikoma, ale jak mnie zaskoczą polskim, to też coś odpalam ekstra. Zawsze też jak mnie obsłużą po polsku, na koniec dziękuję im po litewsku, żartuję, chwalę ich polski.
seb, 12 grudnia 2016, 21:43 | odpowiedz
spaliłbym się ze wstydu przed kelnerami, gdybym zjadł, smakowałoby mi, a wyszedł z restauracji i nie zostawił napiwku. Wkurzyło mnie za to coperto we włoszech, czyli doliczane pieniądze na napiwek, za stolik itd. Lubię, jak napiwek jest moją decyzją.
ale, 12 grudnia 2016, 21:51 | odpowiedz
Piotr Byłem kilka miesięcy temu w Neapolu, chodziłem sobie uliczkami po mieście i napadł mnie „mały głód”, Pomyślałem że wrócę do miejsca noclegu i coś przekąszę. Ale po drodze spotkałem pewnego pana, który bardzo chętnie zachęcał mnie na tradycyjną włoską pizze, oczywiście odmówiłem bo wiadomo mój wyjazd też był „niskobudżetowy” jak to polak Ale jednak dałem się przekonać… Obsługa była bardzo uprzejma i czułem wyjątkowy rodzinny klimat, Pizza była przepyszna (nigdy dotychczas takiej nie jadłem), co do rachunku przyszło mi zapłacić 9,50 Euro, wiedziałem że wypadało by coś zostawić jakiś zapas w postaci napiwku. Pod uwagę brałem miłą obsługę i atmosferę, Zostawiłem 15 euro. Miły pan podziękował i życzył wszystkiego dobrego… Myślę że przez tą dopłate 5,50 euro jako napiwek nie zbiedniałem, ale oczywiście rozumiem innych, gdyż na polskie warunki 20zł jest to dużo i wiem że nie każdy też może sobie na to pozwolić.
To prawda ale zwróć uwagę, że czasami jedziesz na 2 tygodnie szukając jak najtańszego połączenia gdzie siedzisz na lotnisku po kilka godzin czekając na przesiadkę. Również musisz wtedy zjeść. I co? przy każdym posiłku mam dać 5e napiwku? Wyszło by 20 e dziennie na same napiwki.Oczywiście przerysowuje ale sorry nie po to szukam taniego lotu i niejednokrotnie śpię w samochodzie na końcu świata żeby rozdawać prawie 100zł dziennie za obsługę. Oczywistą oczywistością dla mnie jest danie napiwku kiedy mnie stać i kiedy jestem zadowolony z obsługi ale wymóg jest absurdalny. Np Miami kupujesz stek za 20$ na rachunku masz 20+tax+napiwek a sam kelner również czeka na dodatkowy pieniążek. Dla mnie sporo. Może ktoś napisać -nie stać cię to nie lataj, nie jedz. A ci mówię lataj jedz spij gdzie się da, nie przejmuj się takimi artykułami i zwiedzaj świat!
as, 14 grudnia 2016, 8:03 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »