Ryanair zniósł dodatkową opłatę. Miało być taniej, ale… ceny biletów i tak wzrosły!
W związku z unijną dyrektywą PSD II, o której pisaliśmy wcześniej, zabronione stało się pobieranie dodatkowych opłat za płatność kartami debetowymi i kredytowymi. Sprzedawcy towarów i usług stosowali tego typu rozwiązania w celu pokrycia kosztów prowizji, którą musieli zapłacić operatorom płatności. Od kilku dni to już przeszłość.
Ryanair od wielu lat pobierał prowizję za płatność kartami kredytowymi – informował o tym podczas zakupu, jak i przez odpowiedni zapis w cenniku.
fot. Ryanair.com
Dodatkowej opłaty za płatność kartą kredytową w Ryanair już nie poniesiecie. Ale nie zniknęła ona całkowicie – została bowiem ukryta w cenach niektórych biletów.
Skąd to wiemy? Irlandzka linia lotnicza stosuje określone stałe poziomy cen dla poszczególnych tras. Dotychczas przy zakupie lotu z Modlina do Londynu Stansted często widniały kwoty 109 czy 129 PLN. Dziś to już odpowiednio 111,18 i 131,58 PLN. To samo w przypadku biletu powrotnego na trasie ze Stansted do Krakowa: kiedyś 149 i 179 PLN, obecnie 151,98 i 182,58 PLN. Dokładnie 2 proc. więcej niż przed usunięciem prowizji za płatność kartą kredytową. Taka podwyżka pojawia się na większości połączeń przewoźnika.
fot. Ryanair.com
Ale nie każdy lot będzie droższy o 2 procent. Ceny tych najtańszych najprawdopodobniej pozostaną bez zmian i dalej będą to równe kwoty, np. 39 PLN.
O wiele większa szansa doliczenia 2 proc. występuje na droższych lotach, gdzie kwota prowizji, którą poniesie Ryanair za to, że płacicie kartą, jest wyższa niż w przypadku tanich biletów.
Wygląda więc na to, że za wprowadzenie nowych unijnych regulacji zapłacą wszyscy pasażerowie Ryanaira – zarówno płacący kartą kredytową czy PayPalem, jak i kartami debetowymi.
Co na to Ryanair? W lakonicznym komunikacie przesłanym do redakcji przewoźnik poinformował nas krótko, że ceny nie wzrosły.