Podróżowanie i alkohol, czyli jak wypadamy na tle innych narodów
Do napisania tego tekstu skłoniła mnie scena sprzed czterech dni. Bar w miejscowości Changping, niedaleko Pekinu. Wchodzę do środka, za kontuarem europejska twarz. Mack jest z Danii, zakotwiczył tutaj kilka lat temu. Pyta się, skąd jestem. Gdy słyszy, że z Polski, odwraca się do lodówki, wyciąga butelkę rosyjskiej wódki i nalewa do kieliszka. Zdziwiony, pytam się: „To dla mnie?!” „– No przecież jesteś Polakiem! Wy zawsze pijecie” – odpowiada z lekkim uśmiechem. Grzecznie odmawiam i proszę go o nalanie zimnej coli 🙂
To jak to w końcu jest? Czy naprawdę pierwszym skojarzeniem na hasło „Polska” gdzieś na drugim końcu świata – musi być ta korelacja z alkoholem? Staram się odświeżyć sobie pamięć… i podzielić z wami kilkoma historiami odnośnie tematu podróżowania, alkoholu… i tego, jak wypadamy na tle innych narodów.
– Amir, ale ty przecież nie możesz pić alkoholu?
– Mogę, nie mogę. To zależy. U mnie w Kerali teoretycznie nie wolno. Ale teoria a praktyka to co innego.
Tak wyglądał mój dialog z nowym znajomym, przy butelce Kingfishera w południowo-zachodnich Indiach, niedaleko Thiruvananthapuram w stanie Kerala. W Indiach jest kilka miejsc, w których teoretycznie nie możemy pić alkoholu: oprócz stanu Kerala to także m.in. Gudźarat, Lakszadiwy, Nagaland. Ale miejsc na świecie, gdzie spożywanie alkoholu jest wzbronione, jest więcej. Każdy turysta musi sobie zdawać sprawę z obowiązujących obostrzeń... ponieważ ich nieprzestrzeganie może skończyć się (w najlepszym przypadku) problemami.
O jakich krajach mówię? Między innymi o Arabii Saudyjskiej, Sudanie, Jemenie, Iranie, Brunei. Część z krajów dopuszcza spożywanie alkoholu przez turystów, którzy nie są wyznawcami Allaha – między innymi Malediwy i Pakistan.
Fot. Collage / designtools, zukyothman / shutterstock