Podróżowanie… bez dostępu do internetu. Jesteście uzależnieni od sieci?
Podróże są fajne. Internet jest fajny. A co, jeśli podczas podróży nie mamy dostępu do sieci?
Znacie to uczucie? Jesteście w pięknym miejscu, z dala od Polski. Sielankowa atmosfera, niezapomniane widoki. Ale zaraz, zaraz… coś jest nie tak. Czujecie niepokój, czegoś wam brakuje. I zamiast delektować się wyjazdem, nerwowo spoglądacie na swój telefon, tablet, laptopa. Czego tam szukacie? Działającej sieci WiFi, z dostępem do internetu…
Coraz więcej osób przyznaje się do tego, że nawet krótkotrwała przerwa w dostępie do internetu, powoduje u nich negatywnie funkcjonowanie w sferze fizycznej i psychicznej. Uzależnienie od internetu jest zjawiskiem stosunkowo nowym – ale dotyka już miliony ludzi na całym świecie. W tym także osoby, które często podróżują, latają samolotami, przemierzają świat. Czyli was.
Jak jest naprawdę?
PoprzednieObraz 6 z 9Następne
Uzależnienie
Zmieniamy na chwilkę ton, ponieważ zespół uzależnienia od internetu (ZUI) to poważna sprawa. Samo określenie zaproponowane jest przez prof. Andrzeja Jakubika – ale nie jest istotne, jak to nazwać... lecz jak z tym walczyć. I tu szybkie pytanie: dla ilu z was dostęp do sieci, nawet na wyjazdach, jest koniecznością – czynnością, bez której naprawdę nie wyobrażacie sobie życia? Teza jest kontrowersyjna, ponieważ często nie chcemy się przed innymi (i przed samym sobą) przyznać do tego, że „bycie online” jest dla was niezbędne.
Część z moich znajomych-podróżników podchodzi do tego zdroworozsądkowo. Część jednak po przyjeździe do danego kraju / miejsca, szuka dostępu do sieci, stara się zakupić lokalną kartę SIM z pakietem internetu (w przypadku wyjazdów poza granice Polski), idąc do restauracji pyta się obsługi o hasło dostępu do WiFi...
Czasami jest to uzasadnione: praca, kontakt ze współpracownikami, sprawy bieżące. Tutaj tytułem wyjaśnienia: w redakcji Fly4free.pl pracujemy zdalnie, więc sytuacje opisane na początku artykułu, dotyczące dostępu do sieci w każdym możliwym miejscu, są dla nas normą. Zdarzało mi się pisać dla was z pokładu samolotu, siedząc pod Wielkim Murem Chińskim, kucając na korsykańskiej plaży, czy telepiąc się w marszrutce w samym centrum Kaukazu.
Często jednak widuję w trakcie podróży turystów, którzy szukają dostępu do sieci, aby zmienić swój status na portalach społecznościowych, albo aby pochwalić się świeżo zrobionym zdjęciem...
Foto: ArthurStock, shutterstock
Zmieniamy na chwilkę ton, ponieważ zespół uzależnienia od internetu (ZUI) to poważna sprawa. Samo określenie zaproponowane jest przez prof. Andrzeja Jakubika – ale nie jest istotne, jak to nazwać... lecz jak z tym walczyć. I tu szybkie pytanie: dla ilu z was dostęp do sieci, nawet na wyjazdach, jest koniecznością – czynnością, bez której naprawdę nie wyobrażacie sobie życia? Teza jest kontrowersyjna, ponieważ często nie chcemy się przed innymi (i przed samym sobą) przyznać do tego, że „bycie online” jest dla was niezbędne.
Część z moich znajomych-podróżników podchodzi do tego zdroworozsądkowo. Część jednak po przyjeździe do danego kraju / miejsca, szuka dostępu do sieci, stara się zakupić lokalną kartę SIM z pakietem internetu (w przypadku wyjazdów poza granice Polski), idąc do restauracji pyta się obsługi o hasło dostępu do WiFi...
Czasami jest to uzasadnione: praca, kontakt ze współpracownikami, sprawy bieżące. Tutaj tytułem wyjaśnienia: w redakcji Fly4free.pl pracujemy zdalnie, więc sytuacje opisane na początku artykułu, dotyczące dostępu do sieci w każdym możliwym miejscu, są dla nas normą. Zdarzało mi się pisać dla was z pokładu samolotu, siedząc pod Wielkim Murem Chińskim, kucając na korsykańskiej plaży, czy telepiąc się w marszrutce w samym centrum Kaukazu.
Często jednak widuję w trakcie podróży turystów, którzy szukają dostępu do sieci, aby zmienić swój status na portalach społecznościowych, albo aby pochwalić się świeżo zrobionym zdjęciem...
Foto: ArthurStock, shutterstock
PoprzednieObraz 6 z 9Następne