więcej okazji z Fly4free.pl

Podróż do kraju słońca i smaku: Włochy oczami czytelniczki (REPORTAŻ)

Foto: Fot. Roevin, flickr.com, CC
Choć Italia jest państwem znajdującym się w tej samej strefie czasowej oraz na tym samym kontynencie co Polska, to kraj bardzo od niej odmienny. Różnice zauważalne są zwłaszcza w pogodzie, za którą w jednym szeregu idą klimat i różnice kulturowo-obyczajowe. Włochy to półwysep podzielony na dwie części-północną i południową. Nie jest to jedynie podział geograficzny. Sami Włosi uważają, że obie części tworzą wręcz dwa różne kraje. Osobiście miałam okazję dotychczas dotrzeć, poznać i zwiedzić jedynie połowę „włoskiego buta”. Obrane przeze mnie drogi, doprowadziły mnie najdalej do Rzymu. Zasmakowałam połowy Italii, więc moje spostrzeżenia dotyczą jej chłodniejszej i ponoć bardziej stonowanej części, czyli północy. Miastem, które okazało się miejscem najbliższym mojemu sercu stał się Turyn.

Torino

Tanio z Polski do Włoch można dostać się lecąc na lotnisko w Bergamo koło Mediolanu z tanimi liniami Ryanair lub Wizz Air. Stąd do Turynu dojedziemy pociągiem Regionale (rozkład jazdy na www.trenitalia.com, kosztuje 11,95 euro w jedną stronę). Po niecałych dwóch godzinach jazdy przywita nas dawna stolica Włoch, otoczona pasmem górskim. Tło jakie wykreowała natura w połączeniu z walorami barokowej architektury, tworzą przepiękną scenerię. Ponieważ większość miejskiej zabudowy przetrwała wieki, wszędzie pełno jest starych kamienic, wąskich brukowych uliczek, które sprawiają, że można się czuć jakby stąpało się po planie filmowym. Wszystkie te widoki, w połączeniu z panoramą zalanych słońcem Alp, malują wręcz bajeczny obrazek. Na ulicach oprócz zapachu spalin i unoszącego się w powietrzu smogu – charakterystycznych dla miast przemysłowych, da się wyczuć woń kawy, czekolady i pomarańczy. Ulice są gwarne i tłoczne, przepełnione kawiarniami i restauracjami, w których tętni życie konsumenckie i towarzyskie, tworzące nierozerwalną całość.

Festa

Turyn jest miastem podkreślającym włoską odmienność, w którym życie codzienne toczy się w odrębnym tempie i rządzi się innymi prawami. Do praw tych należą wszelkie narodowe festy oraz manifestacje w imię, bądź przeciwko wszystkiemu, co tylko się da. Oprócz nich odbywa się cała masa wydarzeń sportowych, festiwali kulturalnych i ulicznych festynów, w których wszyscy chętnie biorą udział, a za których istnieniem ciężko nadążyć. Urzeka fakt, że artyści wykorzystują najbardziej nieoczekiwany skrawek przestrzeni, by twórczo ją zagospodarować. Nikogo nie dziwi, że przed stojącymi samochodami oczekującymi na zielone światło, odgrywają krótką scenkę, tańczą, stepują, pokazują figury akrobatyczne bądź sztuczki cyrkowe. Co więcej nawet gdy nie wyrobią się wraz ze zmianą świateł, większość kierowców nie zaczyna trąbić, a kontynuuje tarasowanie ruchu, wrzucając im drobne pieniądze.

Calcio

Narodową pasją i miłością Włochów jest piłka nożna. Ten sport odgrywa gigantyczną role w życiu każdego Włocha. Turyn jako miasto Juventusu jest pod tym względem wyjątkowy. Z uwagi na obecność stadionu olimpijskiego, praktycznie każda włoska rodzina przynajmniej raz w miesiącu idzie na mecz. To wydarzenie ważne dla każdego jej członka, uczestniczą w nim wszyscy niezależnie od płci czy wieku. Na trybunach siedzą dziadkowie oraz matki z niemowlakami w ramionach. Od poniedziałku wszędzie rozmawia się tylko na jeden temat: calcio- piłka nożna. Informacje o piłce nożnej należy znać i się nimi wymieniać, by nie być wyobcowanym w towarzystwie, a także by trafnie wypełnić totocalcio, czyli piłkarskiego totolotka. O imprezach finalizujących zwycięstwo ukochanego zespołu wspominać już chyba nie trzeba. Jeśli ktoś w dniu takiego wydarzenia planuje położyć sie spać, to ma marne szanse na to by usnąć przed świtaniem.

La dolce vita

Włosi są narodem bardzo radosnym i otwartym na innych ludzi. Lubią rozmawiać, przebywać ze sobą i tak jak Polacy potrafią być bardzo gościnni. Należą do kultury kontaktowej przez co zupełnie inaczej niż my, mają zorganizowaną przestrzeń osobistą. Nie każdemu taki rodzaj zachowania niewerbalnego odpowiada. Dlatego przed wyjazdem do Italii trzeba odzwyczaić się od naszego polskiego chłodu i dystansu między ludźmi. Włosi bez względu na region z którego pochodzą zazwyczaj preferują otwarty styl komunikacji, pełen ekspresji, gestykulacji i bliskości. Dość dużo i głośno mówią, często sobie podśpiewują i nie stawiają granic. Powściągliwość naszego polskiego sposobu bycia sprawić może, że początkowo wśród obywateli Italii zdiagnozujemy masową nadpobudliwość psychoruchową. Dziwić na przykład nie powinno, że w narodzie obdarzonym temperamentem, w kinie w połowie sensu jest przerwa.

O sole mio…

Według mnie Włosi mają olbrzymie pokłady energii, gdyż czerpią ją z wszech obecnego słońca. Zabawne mogą być podsłuchane na ulicach rozmowy o pogodzie. Gdy zimą drugi dzień z rzędu nie ma słońca, od razu zaczyna się biadolenie i narzekanie na przedłużającą się fatalną pogodę. Jestem przekonana, że gdyby typowy, rubaszny Włoch zwłaszcza z południa, zmuszony został do przebywania w naszych warunkach pogodowych, dość szybko wylądowałby na oddziale depresji i chorób afektywnych. Nierówności w dostępie do słońca, uważam za psikus przyrody i jej wielką niesprawiedliwość. Bowiem tam gdzie jest cieplej, zdecydowanie łatwiej jest żyć. Niestety w naszym kraju nie mamy zbyt często do dyspozycji tego wielkiego daru natury. Zima trwająca u nas praktycznie pół roku, nie sprzyja aktywności. Nie wytwarzają nam się w nadmiarze melatonina i serotonina zwane hormonami szczęścia, dlatego musimy się zdecydowanie bardziej starać, by utrzymywać się w pozytywnym nastroju. Dlatego Italia to pogodo-przyjazny i energetyczny kraj!

Amico amore

We Włoszech obcy ludzie, których spotyka się na co dzień, są w większości bardzo mili, otwarci, pomocni i serdeczni. Do życia oraz innych podchodzą w sposób emocjonalny. Na bardzo wysokim poziomie oceniam obsługę klienta. U nas gdy występujemy w roli interesanta, bądź kupującego, nigdy nie wiemy czy trafimy na kogoś kto będzie „dwoić się i troić” by spełnić nasze konsumenckie oczekiwania, czy też spotykamy się z antypatycznymi ekspedientkami albo obsługą, która sprawia wrażenie jakby wykonywana praca była odsiadywaniem kary. Włoscy pracownicy są zdecydowanie bardziej serdeczni i uczynni. Szybko nawiązują relacje, zapamiętują imię, a wymieniając zwroty grzecznościowe często nawiązują bardziej osobisty kontakt. Oczywiście jest to skorelowane z ich uwielbieniem do wyciągania informacji, niezbędnych do plotkowania. Jednak nawet to, jest niegroźne i sympatyczne. Uciążliwa na dłuższą metę jest znana na całym świecie włoska nadpobudliwość seksualna. Tematy dotyczące seksu są zwykłym elementem rozmów. Nasz naród jest w tej materii bardziej wstydliwy. Włosi zaś bez zażenowania potrafią mówić o miłości i okazywać kobiecie zainteresowanie seksualne. Pewnie dlatego tak popularne i hucznie obchodzone święto to między innymi dzień kobiet, który jest równie ważny jak amerykańskie walentynki.

Bel far niente

Cechy narodowe Włochów zazębiają się i mają w wielkiej mierze powiązanie z klimatem atmosferycznym, mocno sprzyjającym ludziom. Ciepłe temperatury powietrza zachęcają do przebywania na zewnątrz oraz wychodzenia z domów. Można powiedzieć, że jest to naród, który potrafi korzystać z życia oraz utrzymywać balans między pracą, a czasem wolnym. Właściwie z moich obserwacji wynika, że w rzeczywistości tydzień składa się u nich z trzech powszednich dni. Od poniedziałku do środy jest czas na pracę, a od czwartku do niedzieli, już w zasadzie wszyscy ukierunkowują sie na zabawę. W mojej ocenie i w efekcie kontrastu do naszego polskiego życia, u nich jest: sempre festa! Zatem niewiele osób się zaharowuje na śmierć. Większość sklepów oraz placówek usługowych jest czynna z przerwą i dość krótko, z wykluczeniem niedziel. Praktycznie niemożliwe jest znalezienie sklepu nocnego, bądź nieautomatycznej całodobowej stacji benzynowej. Ma to oczywiście swoje plusy i minusy. Nie istnieją sklepy otwarte non stop, w nocy nabyć cokolwiek można jedynie w barach lub na stacji kolejowej, co wiąże się oczywiście z wyższymi cenami. W ciągu dnia dla odmiany trudno zorientować się co i kiedy jest czynne. Zauważyłam że nawet tubylcy nie bardzo orientują się w godzinach otwarć sklepów bądź urzędów. Co do tych drugich, trzeba przyznać, iż ich funkcjonowanie przypomina niektóre kadry z filmu „Miś”. Całe to zamieszanie wywołuje przerwa obiadowa na południu znana jako pausa, a na północy jako fermata.

Open hours – after hours

W większości lokali przerwa przypada między 12:30 a 15:30. Jednak wiele z nich ma dni, w których funkcjonują tylko do południa oraz dni, w których nie są otwierane wcale. Trudno dojść do tego co, kiedy i o której mogę załatwić. Zależy to bowiem w większości od konkretnego właściciela, który sam ustala godziny otwarcia swojego interesu. Najbardziej klarowne są godziny pracy punktów gastronomicznych. Dlatego na późny obiad nieświadomy turysta w restauracji nie ma szans. W okolicach godziny 15:30 większość z nich jest zamykanych, aż do pory kolacji. Gdy ociągamy się z jedzeniem, nie powinno nas dziwić jeśli bez specjalnych aluzji, rozpocznie się sprzątanie i ostentacyjne zamiatanie pod naszym stolikiem. Wówczas bowiem, to nie obsługa jest nieuprzejma, tylko my przedłużając posiłek zachowujemy się nietaktownie i niezgodnie z panującymi zwyczajami. Jednak wieczorami ciężko jest trafić na zamknięty bar czy restaurację, wynagradza to nieco niepewność serwowaną za dnia. Włoskie miasta bowiem wieczorem tętnią życiem. Możemy w nich zapomnieć o ludziach pochowanych w domach przed telewizorami oraz o starówkach polskich miast, wyludnionych po 23.

Ferie

Włosi są narodem bardzo aktywnym, często wyjeżdżają w weekendy za miasto i wykorzystują każdy wolny dzień, choćby na krótka wycieczkę. Jednak najfantastyczniejszą sprawą godną pozazdroszczenia są ponad czterotygodniowe wakacje. Miesiącem na wypoczynek jest sierpień. Z uwagi na tropikalne upały, które sprowadza ze sobą, wszyscy masowo uciekają z miast, przenosząc się na wybrzeże bądź wyspy. W tym czasie miasta wyglądają jak wymarłe. Spędzając w nich kilka dni w tak zwanym Ferragosto, kiedy sezon osiągnął swój szczyt … można się załamać. Nie tylko nienadającą się do życia pogodą, ale przede wszystkim tym, że miasta wyglądają jak wymarłe. W tym czasie nie pracuje większość firm, fabryk, czy urzędów, ale także wiele sklepów oraz restauracji jest: chiuso per ferie, czyli zamkniętych z powodu urlopu. Miasta wyglądają jakby były w okresie kwarantanny, po przebytej śmiercionośnej epidemii. Na ulicach jest bardzo mały ruch, większość witryn sklepowych oraz punktów gastronomicznych ma pozasłaniane okna. Wszędzie są spuszone rolety, kraty bądź okiennice. Pecha ma ten, kto w tym okresie nie może wyjechać. Jednak zazwyczaj większość osób właśnie w tym samym czasie udaje się na wczasy. Jest to niestety sprawa dla nas, Polaków niewyobrażalna, jednak tak jak większość rzeczy – podyktowana pogodą. Pewnie dlatego Włosi są przyzwyczajeni do trybu życia jaki dyktuje ich klimat i nie przemęczają się zbytnio.

La felicita

Pewnie dzięki temu są mniej zestresowani, bardziej pewni siebie, przez co zdecydowanie bardziej spontaniczni od nas. Na przykład w naszej kulturze, człowieka gwiżdżącego lub śpiewającego w miejscu publicznym, uważa się za niewychowanego, pozbawionego taktu i kultury, albo zwyczajnie za wariata. Tam takie zachowania interpretuje się raczej jako wyraz optymizmu, radości i zadowolenia z życia. U nich „kto śpiewa ten troski rozwiewa” i nie ma w tym nic nieprzyzwoitego. W Italii ciężko być anonimowym przez co można czuć się mniej samotnym. Łatwo nawiązywać krótkotrwałe relacje. Trudniej jest jednakże z długofalowym zażyłym kontaktem. Włosi bowiem, zazwyczaj nie inwestują zbyt chętnie w głębsze znajomości. Czasem można nawet odnieść wrażenie, że są niesłowni i nie dotrzymują obietnic. Być może wynika to z tego, że obietnice te są często niezobowiązującymi deklaracjami, które zostają wypowiadane zgodnie z wychowaniem, z poczucia przyzwoitości, a w rzeczywistości są bez pokrycia. W Polsce kontakty międzyludzkie są zupełnie inne. Trudno nawiązać nic sympatii z napotkanym, obcym człowiekiem. Jednak jak już się go pozna i oswoi, staje się on ważnym elementem naszego życia. Włoskie relacje chociaż pełne uroku, są jednak bardziej powierzchowne niż nasze. Dla nas przyjaciele są uzupełnieniem rodziny, dla Włochów – jej dodatkiem.

La famiglia

Otóż istotą istnienia każdego obywatela włoskiego jest rodzina. Włosi przestali się licznie rozmnażać, zanikają tam powoli stereotypowe wielopokoleniowe rody. Jednakże w wyobrażeniu większości z nich ”la famiglia”, nie straciła dawnego znaczenia. To właśnie w czterech ścianach mają oni w zwyczaju „prać swoje brudy”. Jeśli dopadną ich kłopoty zwracają się z prośba o pomoc, jedynie do rodziny i na nią mogą najbardziej liczyć. Młodzi ludzie dość późno, bądź nigdy nie wyfruwają z rodzinnego gniazda. Dorosłe dzieci to we Włoszech nadal dzieci. Nawet po trzydziestce, czy po zawarciu związku małżeńskiego, nikt nie czuje się nieswojo, mieszkając z, albo przynajmniej w pobliżu, swoich rodziców. Może z przyczyn ekonomicznych syndrom pralki, lodówki, bankomatu oraz życia – all included, nikogo nie wprawia w zakłopotanie. Człowiekiem instytucją jest babcia, która ma wpływ na wszystko i wszystkich. Panem domu jest jednak zawsze mężczyzna. Jedno jest pewne – tradycja dbania o ognisko domowe, zawsze była domeną kobiet. Rodzina to rzecz święta, Włoszki to rozumieją, a ich poświecenie dla niej jest bardzo doceniane przez społeczeństwo.

Status społeczny

Jak na XXI wiek dość niezrozumiałe jest zwracanie uwagi na pochodzenie, status oraz podział na klasy społeczne. W Italii jest ona istotny i widoczny. Pewnie dlatego, że wykształcenie nadal jest we Włoszech sprawą niedostępną dla wszystkich. Północ Włoch jest zdecydowanie bardziej snobistyczna w kwestiach podkreślania zdobytej edukacji. Na drzwiach mieszkań, często przed nazwiskami widnieją tytuły naukowe. Podczas starania się o pracę nie uchodzi za dziwne pytanie o pochodzenie, wykształcenie rodziców, czy zajmowane przez nich stanowiska. Status społeczny w Italii podkreśla się również poprzez ubiór. Dlatego też sektor odzieżowy kwitnie, a drogie markowe ubrania znajdują wielu nabywców. Nie budzi zdumienia fakt, iż w żadnym innym kraju Unii Europejskiej, nie wydaje się tylu pieniędzy na ubrania czy buty.

Prada, Armani, Gucci, Versace

Ważny dla Włochów jest ich zewnętrzny wizerunek. Jest to z pewnością kolejna cecha narodowa, która może być niezrozumiała, a nawet irytująca dla innych narodowości. Zwłaszcza dla ludzi młodych bardzo istotna jest dobre wrażenie. Należy świetnie wyglądać, nosić stylowe ubrania, mieć modą fryzurę. Propaguje to telewizja, która w swoich standardach ma nawet określone wymiary prezenterek.
Oglądając wiadomości trudno się skupić na przekazie, bo biust pani z okienka, przyciąga uwagę mocniej od nadawanej informacji. O programach informacyjnych, w których spikerka po każdym newsie pozbywa się kolejnej części swojej garderoby, nie wspomnę… Drażni zatem ten wszechobecny kult urody i zapatrzenie w siebie, z drugiej strony trzeba przyznać, że włoska kultura nie hamuje kreatywności oraz indywidualizmu, a to sprawa fajna i godna propagowania.

La cucina italiana

Wartą naśladowania i ważna dziedziną włoskiego życia jest gotowanie. Jak pisał Barzini: Skoro świat jest zepsuty, zakłamany i niesprawiedliwy, powinno się ufać jedynie temu czego doświadczamy własnym zmysłem, a to powoduje, że w Italii bardziej niż gdziekolwiek indziej w Europie, zmysły są wyostrzone. Włosi bowiem wiedzą, że gdyby nie sztuka kulinarna znój codzienności byłby nie do zniesienia. Przyjemność ma bowiem swoją niezmienna cenę i posiłek jest jej rzeczywista walutą. Dlatego też podejście do przygotowywania i spożywania posiłków, z pewnością można nazwać mianem kultury jedzenia. To właśnie w Piemoncie, za sprawą dziennikarza Carla Pertini powstał ruch „Slow food”. Stoi on w sprzeczności z filozofią McDonald’sa i słynnego fast food’u. W wielu miasteczkach propaguje się zdrowy styl życia, oparty na ekologicznych, świeżych produktach. Miejsca te określa się jako „wolne miasta”. Ich mieszkańcy uważają, że na jakość życia wpływa jedzenie. Powstały manifest „slow food” podkreśla zalety dobrego jedzenia, przygotowywanego z lokalnych składników oraz pielęgnowania kulinarnych tradycji.

Również, a może przede wszystkim, w codziennym życiu Włosi głoszą obronę prawa do smaku. Nie robią zakupów w supermarketach, preferując małe sklepiki oraz targi z żywnością. Istnieje u nich znana sieć sklepów „Eataly”, w których można nabyć produkty najwyższej jakości. Na ulicy „na szybko”, można kupić jedynie kawałek pizzy albo piadinę. Nikt jednak nie pozwala sobie na jedzenie w biegu, dań się nie połyka tylko celebruje. Pory posiłków, rodzaj spożywanego jedzenia oraz kolejność jego podawania, jest zupełnie odmienna od naszych zwyczajów. Niewielu Włochów je śniadanie, jeśli w ogóle to składa się ono z kawy i herbatników, które w polskim odczuciu są jedynie jego namiastką.

We włoskiej hierarchii dnia najważniejsza jest kolacja, będąca okazją do spotkania wszystkich przy stole i porą na kultywowanie jedzenia. Zazwyczaj kolację je się z rodziną lub przyjaciółmi. Fenomenalnym zwyczajem jest wspólne gotowanie w gronie znajomych i spotykanie się w barze na aperitif, wydawany zazwyczaj między godziną 19 a 22. Dla osób nieprzyzwyczajonej do późnego jedzenia w dużych ilościach, aperitivo we włoskim wydaniu, nie będzie jedynie lekkim drinkiem przed kolacją, a jej skutecznym zastępstwem. Choć w cenie drinka (7-12 Euro) można jeść do woli, trzeba jednak wiedzieć gdzie jest dobry wybór. Oczywiście oprócz kultury jedzenia, Włosi maja także kulturę kawy. Espresso piją po każdym posiłku, bez względu na późną godzinę nocną. We włoskiej kuchni fascynuje prostota w łączeniu składników, szybkość ich przygotowania i umiejętne łączenie smaków.

Dolce

Jedzenie jest jednym z największych darów dostępnych człowiekowi, Włosi o tym pamiętają i traktują jego spożywanie jako swego rodzaju ceremonię. Ważne jest to by brały w niej udział bliskie osoby. Dlatego w ostateczności je się samemu, bądź nie daj Boże w biegu. Ponieważ niemalże na każdej ulicy znajduje się bar lub restauracja, ceny dań są konkurencyjne. Każdy przeciętnie zarabiający Włoch może pozwolić sobie na cykliczne wyjście na kolację z rodziną, bądź przyjaciółmi. Po południu można kupić zestaw obiadowy za niewielką cenę. Taki zestaw lunchowy to: mono piatto menu, w jego skład wchodzi danie główne, napój bądź wino, sałatka lub deser oraz kawa. Za wyższa cenę w Turynie jak i wielu innych miastach w ramach ruchu slow food, można również wybrać się na ucztę składającą się zarówno z tradycyjnych jak i innowacyjnych dań, na zakończenie której otrzymamy pyszny podarunek, umożliwiający spróbowanie gamy produktów spożywczych o najwyższej jakości. W tym celu należy udać się restauracji z ofertą: „Le tavole del sapore” czyli stoły smaku.

W Piemoncie można również najeść się sowicie za stosunkowo niewielkie pieniądze. Zwłaszcza na obrzeżach miast Cantin’y czy Taverny serwują fantastyczne jedzenie. Płaci się w nich coś a la bilet, wybierając jedno menu dnia i w ten sposób uzyskuje się prawo do udziału w biesiadzie. Posiłek taki składa się z wielu dań, specyficznych dla konkretnego regionu. Miałam okazję uczestniczyć w kilku istnych ucztach. W pamięci utkwiło mi miejsce położone w alpejskiej scenerii na wysokości ok. 1500 m n.p.m, gdzie serwowano specjały kuchni piemonckiej. Po raz pierwszy i ostatni spróbowałam tam język byka. Jednak nie tylko z tego powodu tawerna ta, była dla mnie wyjątkowa. Jako jej gość odnieść można wrażenie jakbym brało się udział w istnym spektaklu kulinarnym. Z zaciekawieniem oczekując na kolejną odsłonę tajemniczego dania. Nie ustalonego wcześniej, ani nie zamówionego przeze nas posiłku. Nie wiedząc zatem, co za chwilę pojawi się na naszym talerzu, czujemy jakby stół był sceną, a kelnerzy aktorami. Wszyscy zabiegają o to, by uczestnicy tego „jadalnego teatru” opuścili go nie wyłącznie z poczuciem nasycenia, ale przede wszystkim w stanie upojonego podniebienia. Znajdując się tam ma sie uczucie, że nie tylko jemy, ale przede wszystkim obcujemy z ludźmi, z tymi z którymi przyszliśmy jak i z tymi, których już zastaliśmy. Łącznie, a może na czele z obsługą, w ciągu tych paru godzin stajemy się współbiesiadnikami.

Festiwal jedzenia

Bardziej dostępne i masowe imprezy spożywcze to we Włoszech festiwale jedzenia oraz wina: „Douja”. Są one organizowane na placach bądź skwerach. Budowane są na nich wówczas drewniane domki, każdy z nich ma swoja nazwę i menu charakterystyczne dla konkretnych regionów Włoch. Ludność miasta przybywa na festiwal bardzo licznie. Wyposażeniem każdego łakomczucha i amatora win jest zestaw niezbędny do aktywnej degustacji. W skład jego wchodzą mapka np. pełniąca funkcję papierowego śliniaczka oraz materiałowa sakiewka na szyję, w której kryje się szklany kieliszek. Wszystko to za symboliczne euro. Reszta poniesionych kosztów bardziej zależy od wielkości żołądka niż portfela, bowiem jedzenie podczas festiwalu jest w bardzo dostępnej cenie, a lampka wina domowego/stołowego jest dodatkiem do każdego posiłku!

Myślę, że to właśnie jedzenie może być doskonałym pretekstem, by wyruszyć w smakowitą podróż do Włoch. Polecam ten kraj zarówno na krótką wakacyjną bądź weekendową wycieczkę, jak i na dłuższy pobyt. Chociaż mieszkanie w pięknej Italii nie wiąże się jedynie ze stereotypowym amore i dolce vita, szybko można przyzwyczaić się do włoskiego stylu życia. Należy jednak pamiętać, że Italia niewątpliwie roztacza aurę niesamowitości, którą zaraża i spod której czaru trudno się oswobodzić. Zwłaszcza teraz gdy większość z nas z przerażeniem obserwuje kapryśną mieszankę pogodową serwowaną przez przedwiośnie i jest zmęczona szarością dnia, rozwiązaniem może być ucieczka do niezbyt odległej Italii. Już teraz można tam odzyskać siły witalne i naładować akumulatory. Przy okazji przemycić słońce w termosie, by po powrocie móc dawkować sobie łyk promienia dziennie!

Buon Viaggio!

Chcesz opublikować na fly4free.pl swój reportaż z podróży lub tekst poradnikowy? Napisz na kontakt @ fly4free.pl

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Aniu, bardzo dziękuję za świetny tekst. Za tydzień wybieram się właśnie na północ Włoch, co prawda do Toskanii, ale dzięki tobie już wiem, czego się spodziewać.
Kamil Lodziński, 24 marca 2010, 8:59 | odpowiedz
Bardzo ciekawy reportaż z wieloma przydatnymi informacjami! Właśnie wróciłam z Bolonii i rzeczywiście byłam zdziwiona, że nigdzie nie można dostać obiadu po 15:30! Miałam też okazję uczesticzyć w Pogrzebie Sardynki (Funerale della Saracca) w pierwszy dzień wiosny - iście włoska fiesta, z winem i pysznym jedzeniem, bardzo polecam! Szkoda, że nasze dożynki zakrapiane są wódką, a nie winem...
Ania, 24 marca 2010, 11:17 | odpowiedz
swietny reportaz. Odczuwam bardzo brak melatoniny- chce do Wloch!!!!!!!!!!
Maly glod, 24 marca 2010, 14:25 | odpowiedz
Bardzo przydatne informacje dla mnie. Lecę do Rzymu z początkiem kwietnia. Będę tydzień.Słoneczka! Pozdrawiam
Teresa, 24 marca 2010, 20:25 | odpowiedz
Nudne jak flaki z olejem, w dodatku same stereotypy. Dobre to na referat na lekcję geografii dla 1 klasy gimnazjum. Zabrakło tylko rozdziału "la mafia". Postuluję aby autorzy fly4free publikowali artykuły wyłącznie na temat tanich lotów a jeśli już koniecznie czują potrzebę urozmaicenia swojej wyspecjalizowanej (i świetnej przez to strony) jakimiś ogólnymi krajoznawczo-kulturowymi treściami, to niech wybierają artykuły pomysłowe, dobrze napisane, rzucające nowe światło na oklepane tematy.
Gavlino, 26 marca 2010, 16:57 | odpowiedz
Szkoda, że autorka nie napisała np. o tym, że we włoskich miastach jest obecnie tyle samo punktów z kebabami co pizzą, że Włosi bawią się owszem do białego rana w dyskotekach i klubach, i nie potrzebują do tego morza wódki, ale za to spożywają przy tym dużo więcej narkotyków (lekkich i twardych) niż Polacy. Że mieszkańcy rozwiniętej północy prowadzą tak samo frenetyczne i szybkie życie jak mieszkańcy Warszawy i nikt nie siedzi godzinami na długich obiadach przy akompaniamencie mandoliny. "Rodzina jest święta" to chyba pobożne życzenie: prawie każdy we Włoszech ma kochankę/kochanka, jest na to dużo większe przyzwolenie niż w Polsce, śluby zawierane są bardzo późno, rozwody wcześnie. Ale takie informacje to już nie "sole-amore-pomodore"...
Gavlino, 26 marca 2010, 17:10 | odpowiedz
Gavlino, dziękuję za opinię. Esencją strony będą niezmiennie informacje o promocjach, lotniczych zwłaszcza ale i szerzej związanych z turystyką. Miejsce dla tekstów i relacji chcę jednak wygospodarować na stałe, ale bez obaw, nie zachwieję proporcji tego co na stronie najistotniejsze. Twoje obserwacje dotyczące Włoch są ciekawe, najpewniej zgodne z realiami. Czemu opublikowałem tekst Ani? Każdy ma prawo do własnego sposobu postrzegania rzeczywistości, Ania opisała to co ona we Włochach i Włoszech widzi i zrobiła to, moim skromnym zdaniem, sprawnym piórem. Pozdrawiam i życzę udanego weekendu
Kamil Lodziński, 26 marca 2010, 20:38 | odpowiedz
Tyle co ja z tymi Włochami rozmawialem (Bergamo, Mediolam, Sycylia, Sardynia, Bolonia, Rimini, Ravena, Wenecja Padwa, Rzym po angielsku lub na migi jak nie umieli innego jezyka niz wloski, ale mialem tez tlumaczki to tak czy inaczej Wlochy i Włosi sa zroznicowani, szczegolnie polnocne Włochy róznią sie od poludnia do tego stopnia ze Ci z polnocy uwazaja czesto ze pracuja na biedniejsze poludnie, ci z polnocy sa wysocy zwykle a ci z poldnia niscy bardziej kolorowi tez. Jak mi tez mowili na wschodzie Włoch oni np tych z Boloni nie lubia. Tak ze poszczegolne regiony maja jakies swoje wasnie i roznice. Trudno mowic o jednorodnym włoskim charakterze przy takim zroznicowaniu..... tak mi sie wydaje....
Jurek, 27 marca 2010, 8:51 | odpowiedz
Nie rozumiem skąd w Tobie Galvino tyle złośliwości i sarkazmu? Z drugiej strony jednak, nawiązując do powyższego artykułu o Włoszech, widać tu kolejną różnicę między pogodnymi Włochami, a prześmiewczymi Polakami... Ja osobiście przez długi czas mieszkałam w Italii i jak najbardziej zgadzam się z autorką co do wszystkich aspektów tego artykułu. "Lekkim piórem" opisuje on trafnie esencję włoskiego życia i widzę, że nie jest to tylko moje zdanie... Jeśli Ty miałbyś coś nietuzinkowego i błyskotliwego do dodania na temat Włoch, feel free, myślę, że wszyscy fani Italii z chęcią przeczytają artykuł, który nie będzie tylko kolekcją oklepanych tematów i stereotypów.
Kasia, 27 marca 2010, 14:57 | odpowiedz
Kasiu, może faktycznie przesadziłem. Zirytowało mnie propagowanie przez Ciebie takich przaśnych lukrowanych obrazków, ale najwyraźniej jesteś w tym kraju zakochana więc można Ci to wybaczyć - zakochani wszak prawdy nie widzą:) Cóż, ja etap zakochania we Włoszech i Włochach mam już dawno za sobą. Kraj piękny i słoneczny, ale nie daj Boże siedzieć tam w zimie, pada jak podczas monsunu, a w domach zimno bo centralnego ogrzewanie nie mają (przynajmniej na południu). Włosi przesympatyczni i na luzie, i cudownie się z nimi biesiaduje, zgoda, ale praca z nimi bądź dla nich to droga przez mekę (to samo można powiedzieć o załatwianii czegokolwiek we włoskich urzędach). Ogólnie gadają dużo i ładnie się prezentują, ale z tego co powiedzieli nie robią często nic. Pasta i pizza rewelacyjne, ale ich rodzime piewczywo, piwo i wódka beznadziejne. Świetna kawa ale brak herbaty (konia z rzędem temu kto znajdzie w Rzymie sklep AGD w którym można kupić czajnik elektryczny:) Ogólnie kraj idealny na wakacyjne wypady, do mieszkania nie lepszy niż Polska. Życzę Ci jednym słowem Kasiu, abyś się prędko we Włoszech nie odkochała i wszystkim którzy wybierają się tam na krótki wakacyjno-kulturowy romans życzę tego samego.
Gavlino, 27 marca 2010, 15:53 | odpowiedz
Gavlino, to nie ja jestem autorką włoskiego artykułu, a jedynie jego zauroczoną czytelniczką:) To co napisałeś jest również prawdą. Myślę po prostu, że czasem fajnie jest spojrzeć na świat przez kolorową szybkę, szczególnie na potrzeby tak lekkiego artykułu, choć swoją drogą dobrze jest też znać realia i twardo stąpać po włoskiej ziemi. Tak czy owak, najszczersze wyrazy zazdrości wszystkim czytelnikom, którzy niebawem wybierają się do Włoch:)
Kasia, 27 marca 2010, 19:40 | odpowiedz
Artykuł w wielu miejscach zawiera błędne przekonania.Podejrzewam,że autorka w ogóle nie zna języka włoskiego,mentalności i tamtejszej kultury (a poznawanie kultury nie polega na odbyciu paru podróży po danym kraju,tylko na dogłębnym poznaniu jego języka,historii,literatury,prasy,geografii no i przede wszystkim jego mieszkańców).No cóż,wypunktuję te ''niescisłości'': -Włosi robią zakupy w supermarketach i to całkiem chętnie.Nie wiem skąd przekonanie autorki o negatywnym stosunku do tego typu sklepów. -skąd u licha stwierdzenie ,że ten naród jest organicznie niezdolny tudzież niechętny do nawiązywania głębszych relacji międzyludzkich???Żeby taki wniosek wysnuć należałoby przeprowadzić wieloletnie badania socjologiczne.Ja osobiście spotkałam PRAWDZIWYCH przyjaciół dopiero we Włoszech. -Cyt:''Człowiekiem instytucją jest babcia, która ma wpływ na wszystko i wszystkich. Panem domu jest jednak zawsze mężczyzna. Jedno jest pewne tradycja dbania o ognisko domowe, zawsze była domeną kobiet. Rodzina to rzecz święta, Włoszki to rozumieją, a ich poświecenie dla niej jest bardzo doceniane przez społeczeństwo''.Jaasne -chyba 100 lat temu albo w małych miejscowościach na południu... -tekst o statusie społecznym jest prawie w całości totalną bzdurą. -spikerka pozbywająca się po każdym newsie kolejnej częsci garderoby??? Oglądam włoskie wiadomości od lat m in na Canale 5,Italia 1,RAI..i na kanałach lokalnych jak Mediolanum i Sicilia channel itd.W życiu nie widziałam golizny u prowadzącej-ta dominuje w programach o charakterze rozrywkowym,bardzo często w formie nie tylu wulgarnej co żałosnej bo jak wiadomo Włoszki niestety urodą nie grzeszą. Artykuł zawiera wiele innych błędów na wytykanie których niestety nie mam już czasu..A szkoda bo przyczynia się do propagowania i tak już nieciekawego wizerunku tego kraju niecieszącego się ''na zachodzie'' zbytnim szacunkiem.
toro, 3 kwietnia 2010, 21:10 | odpowiedz
>>... U nas gdy występujemy w roli interesanta, bądź kupującego, nigdy nie wiemy czy trafimy na kogoś kto będzie „dwoić się i troić” by spełnić nasze konsumenckie oczekiwania, czy też spotykamy się z antypatycznymi ekspedientkami albo obsługą, która sprawia wrażenie jakby wykonywana praca była odsiadywaniem kary. Włoscy pracownicy są zdecydowanie bardziej serdeczni i uczynni. Szybko nawiązują relacje, zapamiętują imię, a wymieniając zwroty grzecznościowe często nawiązują bardziej osobisty kontakt.<>Człowiekiem instytucją jest babcia, która ma wpływ na wszystko i wszystkich. << aahahahaha :))) tak, tak ze swoja badante chyba, czyt asystentka, bo brzmi ladniej. Nie ma chyba na swiecie drugiego takiego narodu, ktory "pozbywa" sie w sposob ladny osob starych i chorych... Pozbywa sie w sensie widoku... Wlosi jak niczego boja sie starosci, niedolestwa i choroby, wiec dopoki nie dopadnie ona ich samych, usuwaja ja (w postaci babci, dziadka itd) z oczu, zapewniajac 24godz opieke w osobie badante... Do przedmowczyni- kraj ten nie bez powodu "cieszy" sie nie ciekawym wizerunkiem na zachodzie. Wschod jeszcze go nie poznal, ale pozna, mam taka nadzieje. Bo narazie wszyscy jestesmy nim zachwyceni, no prawie wszyscy...
nebbia.it, 21 czerwca 2010, 14:54 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »