Zapewne większość z Was musiała spojrzeć na mapę, by zlokalizować tą byłą brytyjską kolonię. Nic dziwnego – terytorium Gambii stanowi wąski skrawek lądu przy rzece o tej samej nazwie, ściśnięty z obu stron przez Senegal. Powierzchnia Gambii to niespełna 11300 kilometrów kwadratowych, czyli tyle ile liczą najmniejsze polskie województwa. Mieszkańców Gambia ma zaś mniej niż sama Warszawa. A jednak co roku państwo to przyciąga coraz więcej zagranicznych turystów. W jaki sposób? Czy jest tam co oglądać oraz czy w tak biednym rejonie świata może być bezpiecznie? Postanowiliśmy sprawdzić to osobiście.
Tanie loty do Gambii za 970 PLN w dwie strony >>
Afrykański kurort
Gdy kolejne państwa, takie jak Tunezja i Egipt, stają się niedostępne dla turystów spragnionych słońca w zimie, na zachodnim wybrzeżu Afryki czeka ciekawa alternatywa. Do Gambii już od kilku lat możemy dolecieć bezpośrednio z Polski (z krótkim międzylądowaniem technicznym) dzięki lotom czarterowym oferowanym przez biuro podróży Rainbow Tours. Wyjazd nie wymaga od nas wielu przygotowań. Wizy do Gambii (w przypadku pobytów do 90 dni) nie są wymagane, nie ma również obowiązkowych szczepień. Zalecane są natomiast te standardowo polecane turystom udającym się do krajów tropikalnych – przeciw żółtej febrze, tyfusowi, WZW typu A, tężcowi, a w porze suchej (od grudnia do czerwca) również przeciw meningokokom. Warto również pomyśleć o profilaktyce przeciwmalarycznej. Na wybrzeżu atlantyckim czekają na turystów hotele mogące sprostać europejskim wymaganiom. Oferowane na miejscu klimatyzowane pokoje, wyżywienie typu all inclusive, wieczorne animacje czy bogata oferta rekreacyjna zaskakują swą obecnością w najmniejszym i jednym z najbiedniejszych afrykańskich państw.
Jeśli dodamy do tego piękną pogodę (pora sucha wypada tu podczas naszej zimy), ciepłe morze i szerokie piaszczyste plaże – otrzymamy kurort jak się patrzy.
Oczywiście lecąc na inny kontynent trudno nie oczekiwać od odwiedzanego państwa czegoś więcej niż możliwości wygrzania się, dużego basenu i ładnej plaży. Jadąc na wycieczki z biurem podróży bądź też wyruszając poza hotelowe mury indywidualnie turyści poszukują ciekawych atrakcji i egzotyki. W Gambii nie znajdziecie typowych zabytków. Tutejsza stolica, Bandżul, wyglądem przypomina bardziej wioskę niż miasto. Po mrocznej historii tego rejonu, stanowiącego niegdyś centrum handlu niewolnikami, nie pozostało zaś wiele.
Ma natomiast Gambia przepiękną przyrodę. I to dla niej warto tu przylecieć.
Afryka dzika
Przecinająca kraj rzeka i porastające jej brzegi lasy namorzynowe oraz galeriowe są domem dla wszelkiego rodzaju ptactwa.
Niejednego ornitologa wprawi w zachwyt występujące tu prawie 600 gatunków ptaków wszelkich wielkości i kolorów. Niektóre drzewa mają na sobie tyle gniazd, że przypominają obwieszone bombkami choinki.
I choć najwięcej ptaków spotkamy na terenach podmokłych, nie musimy wynajmować łódki ani wyposażać się w lornetkę, by cieszyć się chociażby widokiem sępów brunatnych na plaży.
Tutejsze lasy są również mieszkaniem dla kilku gatunków małp. Wszędobylskie, zaglądające czasem do hotelowych ogrodów koczkodany z chęcią za pozują nam do zdjęć.
Rzadsze i bardziej nieśmiałe gerezy rude spotkamy między innymi w rezerwacie Bijilo.
Wszystkie trzy gatunki krokodyli występujące w rzece Gambii znajdziemy w świętej dla lokalnej ludności sadzawce Kachikally w miasteczku Bakau.
Krokodyle stanowią w Afryce symbol płodności, odwiedzane są więc przez gambijskie kobiety starające się o potomstwo.
Jednak prawdziwymi królami zwierzęcego świata w Gambii są hipopotamy. Te ważące 1500 kilogramów giganty powszechnie zamieszkują tutejszą rzekę. Ich widok wywołuje dreszczyk emocji zarówno u turystów jak i lokalnej ludności, choć ze zgoła odmiennych powodów. Niewielu turystów, w przeciwieństwie do Gambijczyków, zdaje sobie sprawę z tego jak groźne są to zwierzęta. Cechuje je wysoka terytorialność i agresywne zachowanie, które w połączeniu z wielkością tych ssaków czynią je najniebezpieczniejszym zwierzęciem Afryki.
Choć Gambia nie jest krajem, który w pierwszej kolejności kojarzy nam się z safari i nie zobaczymy tu lwów ani żyraf, turyści poszukujący egzotyki i bliskiego kontaktu z naturą nie wyjadą stąd niezadowoleni.
Natomiast prawdziwym skarbem Gambii, czyniącym ten kraj wyjątkowym, jest jej ludność.
Uśmiechnięte oblicze Afryki
Gambijczycy uwielbiają zagadywać turystów. Oczywiście ci obecni przy turystycznych resortach, tzw. „bumsters”, mają w tym interes i potrafią być męczący. Wystarczy jednak zwykłe, uprzejme „nie” by pozbyć się niechcianej uwagi. Nie znajdziemy ich też z dala od hoteli. Większość Gambijczyków jest najzwyczajniej w świecie przyjazna i zaciekawiona naszą obecnością. Oraz chętna do pomocy. W ten sposób poznaliśmy na przykład Omara i Modou, nauczycieli z wioski Janjanbureh, w której znaleźliśmy się po zmroku bez zaplanowanego noclegu. Nie tylko zaprosili nas do siebie na noc, poczęstowali lokalnymi potrawami, ale również następnego dnia pomogli zorganizować wyprawę na hipopotamy. Zupełnie bezinteresownie.
Kolejną rzeczą, która zwraca naszą uwagę są kolorowe stroje lokalnych kobiet. Ich barwy w miły sposób ożywiają biedną rzeczywistość rozciągającą się wokół.
Zaskakuje nas nie kolorystyka tutejszych ubrań, lecz ich.. nieskromność. Mimo że 95% Gambijczyków wyznaje Islam, nie mają oni żadnego problemu z krótkimi spódniczkami czy głębokimi dekoltami, które stosunkowo często prezentują same Gambijki. Natrętne spojrzenia lub widoczna niechęć, często towarzyszące nieodpowiednio ubranym turystkom w innych krajach muzułmańskich, tutaj nie istnieją. Przez cały wyjazd moja żona, będąca blondynką, nie doświadczyła niczego innego poza uśmiechem i życzliwością ze strony Gambijczyków. Oczywiście poza radosnymi okrzykami dzieci „Toubab!”, które najprościej można by przetłumaczyć jako „białas!”.
Odwiedzając malutkie wioski położone z dala od kurortów czy wędrując przez biedniejsze dzielnice większych miejscowości, można było dostrzec autentyczną radość, którą dzieciom sprawiał sam widok dwójki turystów. Mimo wielkiej biedy, która tu panuje żadne z dzieci nie wyciągało rąk po pieniądze czy nie prosiło o cokolwiek – cieszyły się po prostu z niecodziennego zdarzenia, o którym będzie można opowiedzieć koleżankom i kolegom. Zwłaszcza te które przybiły „białasom” piątkę 🙂 Jeśli jednak macie możliwość – weźcie ze sobą drobne podarunki, chociażby kredki czy kolorowe balony, dzieci te często za zabawki mają jedynie leżące przy drodze śmieci…
Widząc panującą tutaj biedę tym bardziej nie mogliśmy nadziwić się jak bezpiecznie czuliśmy się wszędzie dokąd byśmy się nie udali.
Idąc po zmroku przez ubogie wioski z wiszącym na szyi sprzętem fotograficznym ani razu nie czuliśmy się zagrożeni, towarzyszyły nam jedynie uśmiechy bądź zaciekawione spojrzenia. Jeśli dodamy do tego fakt, że 1/3 ludności Gambii żyje za mniej niż 1,25$ dziennie, zaczynamy zastanawiać się co tak wyjątkowego jest w tych życzliwych i przyjaznych ludziach.
Gambia – idealne miejsce na pierwsze spotkanie z Afryką
Po tygodniowym pobycie w Gambii mogę z czystym sumieniem potwierdzić słuszność hasła reklamującego ten kraj – to zaiste uśmiechnięte wybrzeże Afryki. Jest tu bezpiecznie, ludzie są życzliwi i uśmiechnięci. I choć nie jest to Kenia czy inna Tanzania ze swoimi safari, w Gambii czeka na nas piękna przyroda i odrobina egzotyki. Tej najlepszej, bo w przyjaznym wydaniu.