więcej okazji z Fly4free.pl

Po co jedzenie w samolocie, skoro i tak mało kto je zjada? Najnowsze dane IATA przerażają!

Foto: Shutterstock
Statystyczny pasażer „produkuje” 1,43 kilograma śmieci na lot. Jeszcze bardziej straszą dane o marnowaniu jedzenia – z danych IATA wynika, że co roku linie lotnicze wyrzucają nieruszone przez pasażerów posiłki i napoje o wartości 4 mld dolarów! Być może warto się więc zastanowić nad tym, by zrezygnować z „obowiązkowych” posiłków na długich i średnich trasach, wypracowując rozwiązanie, które będzie pozytywne dla wszystkich – zarówno przewoźników jak i pasażerów.

Samolotowe jedzenie jest jakie jest – to mało odkrywcze, ale prawdziwe zdanie. Podróżując samolotem rzadko możemy spodziewać się frykasów, najczęściej jest już fantastycznie, gdy da się nasz posiłek określić jako „poprawny”. Ale choć w przeważającej części narzekamy na jakość pokładowego jedzenia, to jednocześnie niechętnie rozstajemy się z tym „przywilejem”, o czym świadczą dziesiątki negatywnych komentarzy, gdy jakaś linia decyduje się na ograniczenie serwisu pokładowego. Przewoźników oczywiście można zrozumieć, bo konkurując między sobą szukają wszelkich okazji, by ograniczyć koszty, a jednym z pierwszych elementów (który przy okazji generuje dodatkowe przychody) jest właśnie kwestia jedzenia i napojów na pokładzie samolotu.

Stąd nie dziwi, że na krótkich i średnich trasach wielu przewoźników poszło w ślady Ryanaira i innych low-costów, gdzie za darmo (czy „w cenie biletu”) to można dostać co najwyżej kopniaka. Rachunek jest prosty: chcesz jeść i pić? Płać tylko za to, czego potrzebujesz. Ten trend jest wszechobecny wśród większości tradycyjnych przewoźników. Jednocześnie jednak przewoźnicy wciąż mają ogromny kłopot z marnowaniem jedzenia, a najnowsze dane IATA pokazują, że w tym temacie nic się nie poprawia. 

Zacznijmy od tematu odpadków i śmieci, bo tu też jest dość strasznie. Z danych IATA wynika, że loty pasażerskie generują ponad 6 milionów ton śmieci rocznie, a przeciętny pasażer generuje 1,4 miliona odpadków rocznie. I tu robi się ciekawie, bo ponad 20 procent wszystkich odpadków (czyli 1,2 mln ton) to… hermetycznie zamknięte i nieruszone przez pasażerów posiłki i napoje. I problem jest poważny, bo teoretycznie przekonująca cały świat o zmierzaniu w stronę zrównoważonego rozwoju branża lotnicza mogłaby machnąć na to wszystko rękę, gdyby nie koszty. Wspomniane wcześniej jedzenie, które przewoźnicy na całym świecie wyrzucają, warte jest ponad 4 mld dolarów. Dla porównania: według wyliczeń IATA zysk wszystkich linii lotniczych w przyszłym roku ma wynieść 4,7 mld dolarów.

jedzenie w samolocie
Foto: mat. prasowe

Jak rozwiązać ten problem? Teoretycznie linie lotnicze mogłyby nieużywane jedzenie przekazywać potrzebującym. Nie mogą tego jednak robić ze względu na międzynarodowe przepisy, które z obawy przed przenoszeniem chorób zakaźnych czynią praktycznie niemożliwym ewentualne alternatywne wykorzystanie samolotowego jedzenia.

W tej sytuacji trzeba się zastanowić nad radykalnymi rozwiązaniami. Bo może… skoro nie chcemy jeść, to linie powinny siłą rzeczy zrezygnować z tego zwyczaju? Wiem, że nie jest to prosta decyzja. Zwłaszcza w kontekście polityki przewoźników. W teorii bowiem decyzja o rezygnacji z gotowych posiłków (i np. tylko zamawianie ich przed lotem dla chętnych) powinna wpłynąć na obniżki cen biletów. Wiemy jednak doskonale, że to tak nie działa, a linie traktują odejmowanie kolejnych usług jako sposób na ukryte podwyżki cen biletów.

Z drugiej strony doskonale wiemy, że wielu pasażerów świadomie rezygnuje z posiłków na długich trasach, bo np. wybiera drzemkę lub chce uniknąć przykrych konsekwencji dla organizmu związanych ze zmianą stref czasowych. Być może w takim przypadku dobrym rozwiązaniem byłoby to zastosowane przez linię Delta? Kilka tygodni temu linia wprowadziła testowo (na razie tylko dla pasażerów klasy biznes) usługę, która pozwala podróżnym zawczasu zrezygnować z posiłku, jeśli mają pewność, że nie będą chcieli z niego skorzystać. To też nie jest idealne rozwiązanie, ale jednak krok w dobrą stronę. Najgorsze, co linie mogą zrobić w obecnej sytuacji, to w dalszym ciągu marnować żywność na tak dużą skalę, jak obecnie.

Misją Fly4free.pl jest przedstawienie Ci najlepszych zdaniem naszej redakcji okazji na podróże. Opisujemy oferty znalezione przez nas w internecie i wskazujemy adresy internetowe, pod którymi samodzielnie możesz wykupić podróż lub elementy podróży. Ceny w artykułach są aktualne w chwili publikacji. Możemy otrzymywać wynagrodzenie od partnerów handlowych, do których Cię przekierowujemy.
Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
w Emirates mi bardzo smakuje.nie uważam by pomysł żeby było płatne dodatkowo był dobry.  taniej jest przygotować duże ilości tego samego niż wprowadzać system gdzie tylko część pasażerów coś zamówi.Więc rezygnacja z posiłków w cenie oznaczałaby wyższe ceny dla tych którzy by i tak chcieli z nich korzystać.  jak na locie 10h i dłuższym dać sobie radę bez posiłków? teraz posiłki to ważna atrakcja w trakcie długiego lotu,  uprzyjemniają podróż.istotne jest także,  że wszyscy jedzą razem, w tym samym czasie. to poprawia warunki lotu.  jest czas na pisiłek, jest czas na odpoczynek lub filmy. nikt obok nie wyciąga pachnącego jedzenia gdy śpię. Stanowcze nie dla zmiany tego stanu rzeczy!!!jak posiłki zostają niech trafiaja po wylądowaniu do organizacji charytatywnych.poza tym zawsze można oferować to co zostało chętnym pasażerom. co z resztą się dzieje,  można pytać czy jakiś deser nie został i otrzymać dokładkę:)nie zauważyłem też by ludzie jakoś mało co jedli na takich dlugich trasach.
Adam Trusty, 9 grudnia 2022, 22:18 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »