Na Chopinie nie ma miejsca dla Ryanaira? „Przecież to lotnisko przez pół dnia jest praktycznie puste”
Lotnisko Chopina szybko odbudowuje ruch do poziomu sprzed pandemii koronawirusa – do końca kwietnia z warszawskiego portu skorzystało prawie 5 mln pasażerów. I jednocześnie jak bumerang wrócił temat przepustowości lotniska i braku slotów. To zaś bezpośrednio łączy się z tematem Ryanaira, który pod koniec marca wrócił po kilku latach przerwy na stołeczne lotnisko i nie ukrywa, że chciałby stąd uruchamiać więcej nowych tras. Na odpowiedź ze strony PPL nie trzeba było długo czekać – w rozmowie z Fly4free.pl Michał Witkowski, zastępca dyrektora Lotniska Chopina krótko podsumował, że Okęcie to nie jest dobre lotnisko dla Ryanaira. I jasno zasugerował, że miejsce dla irlandzkiej linii jest w Radomiu. Co na ten temat sądzi sam przedstawiciel Ryanaira? Jakie są plany irlandzkiej linii dla Lotniska Chopina, jak toczą się negocjacje z Modlinem i czy faktycznie Ryanair wyląduje w końcu w Modlinie? O tym i o innych rzeczach rozmawialiśmy z Michałem Kaczmarzykiem z linii Buzz.
***
Mariusz Piotrowski: Mówi pan, że Ryanair się podwojenia liczby pasażerów na polskich lotniskach w ciągu najbliższej dekady i jednocześnie zapowiada podwojenie floty przez Ryanaira. Ale czy to nie będzie kłopot dla polskich lotnisk, z których wiele całkiem niedawno się rozbudowało, a tu już muszą zacząć myśleć o kolejnych inwestycjach?
Michał Kaczmarzyk: Główna oferta Ryanair to lotniska regionalne. A tam co do zasady nie ma problemu z przepustowością. Problem przepustowości to lotniska hubowe, z których większość w Europie jest już pełna lub bliska maksimów. My takich lotnisk unikaliśmy i unikamy. Lotniska regionalne są lepiej zarządzane pod względem przepustowości i lepiej planują inwestycje. Jedyne lotnisko regionalne, które boryka się obecnie z problemem przepustowości to Modlin. Infrastruktura terminalowa jest tam zbyt mała żeby lotnisko mogło dalej się rozwijać, a trwający impas polityczny pomiędzy wspólnikami Modlina nie wskazuje na możliwość szybkiego rozwiązania tego problemu.
Wspomniał pan o Modlinie, więc nie mogę nie spytać dyżurnego pytania, czyli o postęp w rozmowach z zarządem w sprawie nowej wieloletniej umowy?
W zasadzie nie ma postępu w tych rozmowach. Do października jest jeszcze trochę czasu, więc zakładamy, że tę umowę z Modlinem uda się przedłużyć. To ważne nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla lotniska, które musi zdecydować czy chce się dalej rozwijać, zwiększać liczbę pasażerów i oddziaływanie na gospodarkę regionu. Zakładam, że lotnisko ma właśnie taki cel. A my deklarujemy w zasadzie podwojenie liczby pasażerów w ciągu 7 lat do blisko 6 mln rocznie. To byłby ogromny impuls dla rozwoju regionu, miejsc pracy, infrastruktury. Czekamy zatem na decyzje lotniska.
Hurghada od 2651 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Majorka od 2179 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Djerba od 2041 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Wiadomo, że kością niezgody jest ta słynna opłata w wysokości 5 zł za pasażera przy przekroczeniu poziomu 3 mln podróżnych rocznie, która budzi ogromne emocje. Zapytam więc tak: czy Ryanair zdaje sobie z tego sprawę i czy jesteście gotowi płacić więcej w Modlinie?
– Blisko rok temu podczas wizyty w Polsce Michael O’Leary potwierdził że zaproponowaliśmy Modlinowi nowe, wyższe stawki lotniskowe, ale połączyliśmy to z planem rozbudowy infrastruktury, tzn. terminala pasażerskiego oraz płyty postojowej dla samolotów, tak aby lotnisko mogło obsłużyć większą liczbę pasażerów. Cały czas czekamy na ruch po stronie lotniska.
W tej sytuacji Ryanair będzie szukał dodatkowej przepustowości, także na Lotnisku Chopina, na które wróciliście pod koniec marca. Zapowiadaliście też dalszą ekspansję z Warszawy, ale gdy patrzy się w system rezerwacyjny, to widać, że trasy z Chopina są tylko do końca października. Z czego to wynika?
– Tak, w sytuacji braku możliwości wzrostu w Modlinie będziemy się rozwijać z Chopina, ale również z Łodzi. Trasy z Chopina na pewno utrzymamy i myślę, że dodatkowo dołożymy kilka kierunków. Czekamy w tej chwili na alokacje slotów w sezonie zimowym, zaraz po tym procesie rozkład wróci do systemu rezerwacyjnego.
Ale władze Lotniska Chopina twierdzą, że w Warszawie nie ma miejsca, bo lotnisko jest znowu kompletnie zapchane. Polecają za to pod rozwagę Ryanairowi fajne nowe lotnisko, nieco ponad 100 kilometrów na południe od stolicy…
– Lotnisko Chopina ogranicza przepustowość na własne życzenie. Poza porannym i wieczornym peakiem lotnisko jest w zasadzie puste. Wystarczy tam przyjechać w środku dnia, aby się przekonać, że płyty postojowe są wolne, a terminal świeci pustkami. Problemem lotniska jest oczywiście dzienny, środowiskowy limit operacji, ale trzeba dodać, ze lotnisko od lat nie robi z tym nic, pomimo tego, że są przesłanki do istotnego zwiększenia tego limitu. Po drugie, zamiast promować latanie na dużych maszynach, lotnisko tak samo traktuje B737 z 189 pasażerami na pokładzie, jak E170 z 70 miejscami. Taka polityka w obecnych czasach nie ma sensu. Chyba, że PPL w ten sposób chce lub musi uzasadnić sens budowy CPK.
W środku dnia na lotnisku jest pusto, bo przewoźnicy wolą te najbardziej atrakcyjne sloty w porannej i wieczornej fali. Czy Ryanair jest zainteresowany tymi mniej atrakcyjnymi slotami w środku dnia?
– Sloty poranne i wieczorne są atrakcyjne dla przewoźników bazujących samoloty na Chopinie. My nie bazujemy tam maszyn wiec głownie interesują nas sloty poza tymi szczytami. Mając ponad 90 baz w Europie możemy tak dopasować rozkład lotów do Warszawy, by wpisywać się w momenty, gdy ruch na lotnisku jest mniejszy.
No a ten Radom…
– Z Radomia nie ma popytu na loty rozkładowe. Zresztą touroperatorzy i czartery, którzy planowali dużo latania z Radomia tego lata tez pocięli programy, zostawiając zaledwie ok. 30% oryginalnych rozkładów. Nasze stanowisko pozostaje niezmienione, nie mamy oferty z Radomia i nic nie wskazuje aby cokolwiek mogło się w tej kwestii zmienić w najbliższym czasie.
