Płacisz 370 zł, a linia decyduje za ciebie, gdzie polecisz! Możesz trafić na Fuertę, do Florencji albo… Podgoricy
„Rezerwacje w ciemno” to nie jest nowy pomysł, bo europejskie linie lotnicze już od lat stosują tę metodę, by zachęcić pasażerów z delikatną hazardową żyłką do podróży. Dlaczego to robią? Są dwie wersje – zacznijmy od tej oficjalnej. Głosi ona, że coraz więcej podróżnych decyduje się na spontaniczne podróże, a większe znaczenie mają dla nich aktywności dostępne podczas zagranicznego wojażu niż konkretne miejsce, do którego polecą. Dlatego linie lotnicze biorą to na siebie i mówią pasażerom: kup bilet, a my zabierzemy cię w miejsce, które będzie dla ciebie przyjemną niespodzianką. Ale tak naprawdę tego typu formuła to dla przewoźnika idealny sposób na wypełnienie pustych miejsc w samolotach do destynacji, które nie są oczywistymi turystycznymi hitami. Mimo wszystko podróżni wydają się być bardzo zainteresowani, w efekcie zaś kolejne linie dołączają do tego wielkiego eksperymentu. Jak to wygląda w praktyce?
Sycylia od 2513 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Hammamet od 2534 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Costa Dorada od 2269 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
Eurowings zaczął, potem dołączyły Lufthansa i Austrian
Jedną z najsłynniejszych linii, która już od lat regularnie organizuje tego typu promocje, jest Eurowings. Na jej przykładzie możemy sobie omówić, jak wygląda kupowanie „biletu w ciemno”. A trzeba przyznać, że jest to dość proste. Na początku procesu rezerwacji wybieramy lotnisko wylotu i daty podróży, a następnie temat przewodni naszego wyjazdu. Załóżmy, że wybieramy Dusseldorf jako lotnisko wylotu. W tym przypadku mamy do wyboru 7 kategorii, które są mieszaniną klucza geograficznego podróży i preferowanych aktywności. Przy czym różnią się one od siebie ceną. Mamy tu więc na przykład „przygodę w mieście”, w przypadku wybrania której linia może wysłać nas na przykład do Kopenhagi, Lyonu, Newcastle, Aten, Birmingham, Grazu czy Hamburga w cenie 89 euro za bilet w obie strony. Tyle samo kosztuje „podróż na wschód”, gdzie na liście potencjalnych destynacji widnieją Praga, Budapeszt, Drezno, Kraków, Bukareszt, Split, Tirana i Lipsk. O kilka euro więcej trzeba zapłacić za bilet do miejsca z kategorii „przyroda wzywa” (na liście są tu Tromso, Zagrzeb, Edynburg czy Goteborg), „Pizza, Pasta & Amore” (szeroki wybór destynacji we Włoszech od Bergamo i Mediolanu przez Wenecję, Bolonię, Katanię, Rzym i Neapol), „Siesta&Fiesta” (tu Eurowings może nas wysłać m.in. do Malagi, Barcelony, Bilbao, na Ibizę czy Palma de Mallorca). Zdecydowanie najdroższą kategorią jest „Daleko, daleko stąd” (Weit, weit weg), gdzie za bilet w ciemno musimy zapłacić 155 euro. Tu na liście miejsc, do których może wysłać cię linia, są Lanzarote, Fuerteventura, Larnaka, Gran Canaria, Teneryfa, Madera oraz Hurghada. Oczywiście, ostateczny wybór należy do linii lotniczej, a sam pasażer dowiaduje się o miejscu swojej podróży już po zakupie biletu.
Czy są haczyki? Oczywiście. Jak nietrudno zgadnąć, „rezerwacja w ciemno” nie podlega zwrotowi, nie można też dokonywać żadnych zmian w rezerwacji takich jak np. termin wylotu. Jeśli zaś chodzi o limit bagażu, to w pakiecie dostajemy minimalny limit dostępny w taryfie Basic, a więc w przypadku Eurowings mały plecak o wymiarach 40x30x25 cm. Przewoźnik „pociesza” jednak pasażerów, że istnieje możliwość dokupienia większego limitu bagażu właściwie od razu po dokonaniu rezerwacji.
Czy ta promocja cieszy się dużą popularnością? Nie znamy dokładnych szacunków, ale zapewne jej wyniki nie mogły być złe, bo całkiem niedawno do Eurowings dołączyły Lufthansa i Austrian Airlines, które sprzedają rezerwacje w ciemno pod wspólną nazwą „Surprise”. Zasady są tu identyczne. Po wyborze lotniska wylotu (w przypadku Lufthansy Frankfurt lub Monachium, Austrian realizuje „wyloty niespodzianki” tylko z Wiednia) i dat podróży dostajemy do wyboru motywy przewodnie. I znów: w przypadku Austriana mamy do wyboru m.in. „Warte Zobaczenia”, „Na Wschód”, „Sztuka i Zwiedzanie”, „Podążaj Za Słońcem”, „Impreza”, „Zakupy”, „Dla Zakochanych” i „Miejskie Przygody”. Ta ostatnia kategoria jest zdecydowanie najdroższa, bo rezerwacja biletu kosztuje 129 euro.
Warto tu jednak zaznaczyć, że rozstrzał miast w poszczególnych kategoriach jest bardzo duży, więc pewnie nietrudno o rozczarowanie. Na liście znajdują się zarówno dalekie i egzotyczne destynacje jak Marakesz, Tbilisi czy Reykjavik, ale też… Stuttgart, Hanower czy Lipsk. W innych kategoriach jest podobnie: w najtańszej dostępnej „Worth Seeing” (z biletem kosztującym 89 euro) Austrian może nas równie dobrze wysłać do Palma de Mallorca, Sewilli czy Florencji, ale też do… rumuńskiego Sybina. Z kolei w kategorii „wschodniej” możemy wylądować w Tbilisi czy Tiranie, ale też w… Kiszyniowie lub Podgoricy.
Czy te oferty zawojują rynek?
Fakt, że linie lotnicze coraz odważniej eksperymentują z taką formą szukania pasażerów pokazuje, że na pewno jest grupa klientów zainteresowana takimi „podróżami z dreszczykiem emocji”. Należy to jednak traktować raczej jako niewielkie uzupełnienie oferty poszczególnych przewoźników, które od czasu do czasu może wzbudzić zainteresowanie. Tak było choćby w zeszłym roku w przypadku linii SAS. Przewoźnik ogłosił limitowaną liczbę „biletów w ciemno” dla klientów swojego programu lojalnościowego. Efekt? W ciągu kilkudziesięciu minut od uruchomienia rezerwacji zgłosiło się po nie ponad 1000 zainteresowanych podróżnych.