Wściekli pasażerowie z odwołanego lotu… zablokowali wejście na pokład i start następnego samolotu
Dantejskie sceny na lotnisku w Bordeaux pokazują, że gdy linie lotnicze odwołują wakacyjne loty, to lepiej nie zostawiać wściekłych pasażerów na pastwę losu. I trudno im się dziwić, bo opóźnienie ich lotu wyniosło ponad 29 godzin!
Wszystko zaczęło się dość (niestety) typowo: pasażerowie z Bordeaux mieli w sobotę o 6.15 rano wylecieć samolotem linii Volotea na Majorkę. Jednak gdy czekali na samolot, przewoźnik ogłosił, że z powodu usterki wylot maszyny będzie opóźniony o 9 godzin.
Ale po godz. 15 przewoźnik ogłosił, że awaria maszyny jest poważniejsza niż sądzono. Wylot opóźniono więc o kolejną godzinę, potem o następnie dwie i w końcu wieczorem poinformowano wkurzonych pasażerów, by wrócili do domów, bo wylot został przeniesiony na kolejny dzień.
Pasażerowie wrócili więc na lotnisko w niedzielę rano, ale jak czytamy w serwisie “The Local”, zauważyli wówczas, że pracownicy linii tworzą dwie kolejki – jedną dla ludzi z wczorajszego lotu na Majorkę i drugą – na lot niedzielny. Tymczasem przy bramce stał tylko jeden samolot linii Volotea.
W momencie, gdy opóźnienie sięgało 26 godzin i okazało się, że na pokład mają wchodzić pasażerowie z niedzielnego rejsu, pasażerowie czekający na swój lot od ponad doby… zablokowali wejście przy bramce i nie pozwolili ludziom z niedzielnego rejsu wejść na pokład. Sytuacja zrobiła się napięta, doszło do delikatnych przepychanek. Jak donoszą lokalne media, na lotnisko wezwano żandarmerię, która musiała zaprowadzić porządek.
I trudno powiedzieć, jak skończyłoby się to zamieszanie, gdyby nie Volotea, która… nagle znalazła wolny samolot. Ostatecznie wyleciał on z sobotnimi pasażerami o godz. 11.30 w niedzielę, czyli 29 godzin po pierwotnym terminie startu.