Przewoźnicy najpierw deklarowali, że w imię zabezpieczenia przed koronawirusem będą blokowali środkowe fotele w swoich samolotach, teraz zaś okazuje się, że… nie w każdym przypadku. W ciągu ostatnich kilku dni nie zrobiły tak linie Air France oraz Qantas, czym wywołały oburzenie ze strony pasażerów. Jeśli więc ktoś uważa, że pomysł blokowania środkowego fotela nie jest zbyt mądry, to pewnie musi się przyzwyczaić do tego, że to nowa lotnicza rzeczywistość.
Blokowanie środkowego fotela to najgłośniejszy temat minionego tygodnia: zaczęło się od tego, gdy prezes IATA Alexandre de Juniac stwierdził, że może to być jeden z wymogów dla linii lotniczych, które mają zwiększyć bezpieczeństwo pasażerów i potencjalnie zmniejszyć zagrożenie zarażenia się koronawirusem. Następnie kolejni przewoźnicy zaczęli ogłaszać, że wprowadzą tego typu procedury: zadeklarowali to m.in. prezesi Wizz Aira i easyJeta, pomysłowi sprzeciwił się zaś (co za niespodzianka!) szef Ryanaira, który uznał taki ruch za bezsensowny. A następny krok we wprowadzaniu procedury to… linie lotnicze ignorujące te wytyczne i oburzeni pasażerowie.
W sobotę taka sytuacja miała miejsce podczas lotu linii Air France z Paryża do Marsylii – francuski przewoźnik wysłał na tę trasę małego Airbusa A318. Tak jak inne połączenia, także i to nie cieszy się z powodu pandemii dużą popularnością (obecnie realizowany jest na niej tylko 1 lot dziennie), a wypełnienie samolotów rzadko przekracza 50 procent. Jednak tym razem okazało się, że… samolot był pełny. Spowodowało to oburzenie pasażerów, którzy oskarżyli linię o to, że naraziła ich na niebezpieczeństwo. A ponieważ na pokładzie była obecna dziennikarka, od razu wybuchła afera.
– To niesamowite, że podczas odprawy i wchodzenia na pokład na lotnisku wszyscy pasażerowie trzymali obowiązkowy dystans. Tymczasem, gdy weszliśmy do samolotu, okazało się, że wszystkie miejsca są zajęte, a pasażerowie nie są oddzieleni od siebie w żaden sposób. Do tego większość pasażerów nie miała maseczek – relacjonuje Charlotte Gillard z telewizji France 2.
O sprawie szybko zrobiło się głośno we Francji – linia lotnicza skomentowała, że zazwyczaj stara się zapewnić dystans między pasażerami, jednak nie zawsze jest to możliwe. Aczkolwiek w tej sytuacji trochę dziwi, czemu przewoźnik, mający przecież mnóstwo uziemionych samolotów we flocie, nie wysłał na ten lot większej maszyny. Ostatecznie A318 zabiera na pokład ledwie 118 pasażerów, podczas gdy Airbus A320 ma 165 foteli, a A321 we flocie francuskiej linii od 184 do 212 miejsc.
Qantas zmienia politykę
Podobna sytuacja miała miejsce kilka dni temu w Australii, gdy pasażerowie wrzucali do sieci zdjęcia z przepełnionego samolotu linii Qantas, lecącego z Townsville do Brisbane. Ten samolot także był praktycznie wyprzedany.
Zdjęcia także wywołały dyskusję w Australii, gdzie zasady dystansu społecznego zostały wprowadzone w marcu, ale… najwyraźniej nie obowiązują w samolotach. Co na to Qantas? Rzecznik australijskiej linii stwierdził, że do tej pory nie było problemów z dystansem między pasażerami, gdyż zainteresowanie lotami nie było duże, a samoloty latały puste. Jednak w okresie Wielkanocy liczba pasażerów wzrosła, więc w związku z tym Qantas będzie od tej pory blokować środkowy fotel w systemie rezerwacyjnym.
Dodajmy, że blokada środkowego siedzenia to póki co jedynie dobra wola linii lotniczych, nie umocowana w przepisach. Po reakcji pasażerów widzimy jednak wyraźnie, że z całą pewnością będzie to część nowej lotniczej rzeczywistości, gdy pandemia koronawirusa zostanie okiełznana, a branża lotnicza wróci do względnej normalności.