Ryanair nie zauważył, że pasażerowie pomylili samoloty. Wylądowali 1200 km od celu

Wsiadasz spokojnie do samolotu, lecisz już dłuższy czas, aż w końcu intuicja zaczyna ci podpowiadać, że coś się chyba nie zgadza. Miałeś przecież lecieć z Francji do Londynu, a stewardesy mówią po hiszpańsku. I nagle okazuje się, że… jesteś w złym samolocie.
Dokładnie taką sytuację przeżyła dwójka pasażerów Ryanaira. Niedługo przed lądowaniem samolotu, zorientowali się, że to nie może być właściwy lot. Zapytali więc stewardesy i okazało się, że zaraz znajdą się w Madrycie. Tymczasem oboje mieli bilety, które powinny zapewnić im podróż do Londynu Stansted.
Para była niemniej zaskoczona pomyłką, co sama załoga. Tym bardziej, że jak przyznali – trzykrotnie sprawdzano im karty pokładowe. Ostatecznie po przylocie do Madrytu otrzymali od linii nowe bilety, tym razem z Hiszpanii do Londynu. Jeszcze tego samego dnia udało się im wrócić do domu, choć z nieplanowaną przesiadką.
Za każdym razem, gdy opisujemy tego typu pomyłkę, pojawia się wiele komentarzy z niedowierzaniem. A jednak – choć brzmi to jak sytuacja, która nie może się wydarzyć – zdarza się zaskakująco często. I nie są to jedynie opowieści pasażerów, ale często i linie oficjalnie przepraszają, za zamieszanie – tym samym potwierdzając wersje poszkodowanych osób.
Nie inaczej jest tym razem. Ryanair również potwierdził, że doszło do incydentu, choć tym razem winą obarcza samych pasażerów.
– Weszli przez odpowiednią bramkę, ale nie przeszli do samolotu przydzieloną trasą. Weszli w niedozwolony obszar i tym samym omyłkowo weszli na pokład samolotu do Madrytu (…) Obowiązkiem każdego pasażera jest upewnienie się, że wsiada do właściwego samolotu – przekazał rzecznik Ryanaira w rozmowie z The Independent.