Pasażerowie easyJet stanęli przed nietypowym wyborem. Głosowali, czy lecieć z… uszkodzonym silnikiem
Historia z gatunku tych, w które trudno uwierzyć. 8 czerwca, lot easyJet z Malagi do Bristolu, na pokładzie 150 osób. Przed startem zamieszanie: okazało się, że kapitan samolotu ma wątpliwości, czy sprawne są oba silniki. Już wcześniej samolot był opóźniony o kilkanaście godzin, mechanicy ciężko pracowali, aby pasażerowie mogli jak najszybciej wrócić do Wielkiej Brytanii – ale piloci ocenili szansę na bezproblemowy lot na 50 proc. Co było dalej? Kapitan poprosił pasażerów o głosowanie nad tym, czy powinien spróbować polecieć z uszkodzonym silnikiem.
Na pokładzie maszyny wybuchła panika. Część z pasażerów zażądała natychmiastowego wypuszczenia ich z samolotu. Inni płakali, denerwując się całą sytuacją. W wyniku głosowania tylko kilkanaście osób potwierdziło chęć kontynuowania podróży i startu z lotniska w Maladze do Bristolu. Reszta była przeciwna, nie wyobrażając sobie lotu w atmosferze zagrożenia.
Jak relacjonują brytyjskie media, pasażerowie nie wiedzieli do końca, co się dzieje. Pilot stwierdził, że do takiej decyzji został zmuszony dopiero pierwszy raz w swojej karierze, trwającej 37 lat.
– Dał nam opcję i zapytał się nas, co powinien zrobić. Poprosił, abyśmy przy głosowaniu podnieśli rękę – opowiada jeden z pasażerów. – Tylko kilka osób chciało lecieć, żeby jak najszybciej być w domu. Inni wpadli w panikę; niektórzy nie mogli złapać tchu – dodaje. – Jak to możliwe, że takie głosowanie w ogóle się odbyło?
Rzecznik linii, cytowany przez serwis Metro, oświadczył:
Potwierdzamy, że lot EZY9958 z Malagi do Bristolu w dniu 8 czerwca został opóźniony o jedną noc ze względu na kwestię techniczną, a pasażerowie byli zmuszeni czekać na zastępczy samolot. – Przepraszamy naszych klientów i dziękujemy za cierpliwość – dodał przedstawiciel easyJet.
Czy będąc na miejscu pasażerów owego feralnego lotu, głosowalibyście za planowym odbyciem tej podróży?