Pasażer miał dość czekania na pilota, więc sam zasiadł za sterami samolotu easyJet!
Jak to możliwe? Gdy Michael Bradley, lecący na wakacje z rodziną do Alicante, pojawił się na lotnisku w Manchesterze, dowiedział się, że samolot jest opóźniony przynajmniej o 2 godziny z powodu braku jednego z pilotów. A ponieważ sam jest… pilotem easyJet i miał ze sobą licencję, zaoferował swoją pomoc. I kilka chwil później siedział za sterami samolotu.
Początek urlopu nie zaczął się dobrze dla pasażerów wtorkowego lotu linii easyJet z Manchesteru do Alicante, którzy po przybyciu na lotnisko dowiedzieli się, że jeden z pilotów nie zjawił się w pracy.
W związku z tym opóźnienie startu miało wynieść minimum 2 godziny. Wtedy do akcji wkroczył jeden z pasażerów – Michael Bradley, który leciał do Alicante na urlop z żoną i synkiem. Jak się okazało, mężczyzna jest… pilotem easyJet i wcale nie ma ochoty czekać, aż znajdzie się zastępstwo na lot. Zadzwonił więc do centrali i zaoferował swoją pomoc – szybko zresztą uzyskał zgodę, bo okazało się, że ma ze sobą licencję.
Następnie o swojej decyzji poinformował pasażerów i dostał brawa, a całość nagrała jedna z pasażerek. Zaraz potem zasiadł za sterami jako pierwszy oficer i bezpiecznie przeprowadził lot.
Władze easyJet zapewniły, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami, bo pilot zasiadający za sterami samolotu był wypoczęty i gotowy do pracy – wcześniej miał bowiem 4 dni wolnego.