Pasażer Ryanaira pomylił samoloty. Chciał na Sardynię, poleciał… 1000 km dalej!
Czy obsługa na lotniskach rzeczywiście dokładnie sprawdza karty pokładowe? Jeden z pasażerów Ryanaira twierdzi, że absolutnie nie – zdał sobie z tego sprawę, gdy wylądował na lotnisku oddalonym o 1000 kilometrów od celu podróży, jaki miał na bilecie. Bo ważniejsze nie jest tu pytanie, jak to się stało, że mężczyzna pomylił samoloty, ale kto do tego w ogóle dopuścił?
– Pomyliłem bramki? Może i tak, ale jak w takim razie udało mi się przejść odprawę? Muszę odwiedzić w Cagliari chorego kolegę, wydałem 400 EUR i nie mam już żadnych pieniędzy – słyszymy w viralowym wideo na Twitterze mężczyznę, który awanturuje się ze stewardesami.
I ma dość dobre powody, aby się wkurzyć. Gdy wsiadał do samolotu na lotnisko w Pizie, jego celem było Cagliari na Sardynii. Ostatecznie zaś wylądował w Bari, czyli ponad 1000 kilometrów dalej.
– Tak chyba nie wygląda Sardynia – opisują świadkowie zdarzenia według których mężczyzna zorientował się, że popełnił pomyłkę, dopiero gdy samolot zaczął podchodzić do lądowania w Bari.
Nie jest jasne, jak pasażerowi udało się przejść przez odprawę i dostać do samolotu bez kontroli biletów. Jednym z możliwych scenariuszy jest to, że po prostu… pomylił samoloty – na lotnisku w Pizie pasażerowie muszą pieszo przejść z terminala do konkretnej maszyny. Samolot lecący na Sardynię był zaś solidnie opóźniony, a obie maszyny stały obok siebie i miały wyloty tuż po sobie. Możliwe więc, że pasażer zwyczajnie się pomylił. Z całą pewnością też nikt nie sprawdził jego biletu podczas wchodzenia na pokład.
Przedstawiciele Ryanaira w rozmowie z dziennikiem “La Repubblica” obiecali wyjaśnić tę sprawę.
To nie pierwsza taka wpadka
W styczniu pisaliśmy o podobnej wpadce Ryanaira, którego pracownicy wpuścili na pokład samolotu lecącego na Maltę 75-letniego pasażera z Polski. Problem w tym, że mężczyzna miał bilet na podróż… do Gdańska i był kompletnie zdezorientowany, gdy okazało się, że wcale nie wylądował w Polsce. Nie wiadomo jak skończyłaby się ta historii, gdyby nie pomoc innych pasażerów i pracowników lotniska.