Papierowe karty pokładowe mają odejść do lamusa. W ciągu 5 lat znikną też mobilne?
Ostatnie lata to bez wątpienia ogromny rozwój w branży lotniczej – także ten technologiczny. Ale czy to możliwe, że już w ciągu pięciu lat z obiegu znikną nie tylko papierowe karty pokładowe, ale… także te mobilne? Eksperci przekonują, że jak najbardziej tak.
- Marsa Alam od 2481 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
- Costa del Sol od 2833 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
- Ayia Napa od 2889 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Radom)
Pierwszą linią lotniczą, która odważnie ogłosiła, że zupełnie zrezygnuje z papierowych kart pokładowych był Ryanair.
– Pracujemy nad wyeliminowaniem papierowych kart pokładowych i chcemy, żeby wszyscy pasażerowie odprawiali się tylko przy użyciu naszej aplikacji. Chcemy, aby ten projekt ruszył w maju 2025 roku i wierzymy, że nam się uda, bo chcą tego sami nasi pasażerowie – mówił w rozmowie z Fly4free.pl Jason McGuinness, chief commercial officer w linii Ryanair.
I choć zdecydowana mniejszość realnie drukuje karty pokładowe, to wielu pasażerów ma jednak wątpliwości, co do tego rozwiązania – nawet ci, którzy na co dzień korzystają wyłącznie z kart mobilnych. „A co jeśli rozładuje mi się telefon albo mi go ukradną?”, „Co ze starszymi osobami, które nie obsługują aplikacji?” – pisaliście licznie w komentarzach, gdy irlandzka linia ogłosiła swoje plany. Świadomość, że w razie czego mogę zorganizować sobie papierową kartę, tkwi gdzieś z tyłu głowy jako rozwiązanie awaryjne.
– Czy podróżni mają obawy? Powiem tak: 25 lat temu słyszeliśmy w Ryanairze dokładnie te same argumenty. Ludzie mówili, że nikt nie będzie chciał kupować biletów przez internet – mówił McGuinness.
Przypomnijmy, że rezygnacja z papierowych kart nie była jedyną zapowiedzianą rewolucją, bowiem irlandzki przewoźnik chce również zlikwidować możliwość odprawy na lotnisku. W tej chwili taka opcja jest dostępna za dodatkową opłatą, ale niejednemu uratowała skórę, gdy zapomniał odprawić się na czas.
Co ciekawe, są tacy, którzy nie tylko zamierzają pójść w ślady Ryanaira, ale zapewniają, że ta zmiana będzie sięgać o wiele dalej – aż do zupełnej rezygnacji z kart pokładowych w znanych nam dotychczas formach.
– Zaprojektowaliśmy coś, co ma więcej wspólnego z Uberem i Amazonem, niż aplikacją linii lotniczej – powiedział Tony Douglas, prezes Riyadh Air w rozmowie z The Telegraph. – Spójrzcie, jak ewoluowały aplikacje bankowe. Pięć lat temu były bardzo podstawowe, dziś robimy w nich wszystko. Podobnie zakupy online i dostawa do domu, ktoś puka do nas cztery razy dziennie – dodał.
W efekcie Riyadh Air będzie kolejną linią, która nie będzie używać papierowych kart pokładowych, ale już teraz zapowiada, że będzie dążyć do zastąpienia zwykłych „biletów” danymi biometrycznymi – i to do 2030 roku. To znaczy, że pasażerowie będą mogli przejść przez bramki dzięki użyciu odcisków palców, skanowaniu twarzy czy tęczówki.
Podobny los ma spotkać także tradycyjne, fizyczne dokumenty tożsamości.
– Już teraz formalności w lotnictwie są praktycznie martwe. W ciągu dziesięciu lat zobaczymy koniec papierowych paszportów, ponieważ lotniska wprowadzają technologię rozpoznawania twarzy i oczu, która pozwoli sprawdzić, czy jesteś tym, za kogo się podajesz – przewiduje Paul Charles, podróżniczy ekspert w rozmowie z The Daily Mail.
Czy to wszystko jest realne w tak krótkim czasie? Na pewno stawia przed branżą wiele wyzwań. Przede wszystkim – konieczność unowocześnienia lotnisk, które nie obsługują mobilnych kart pokładowych, a wciąż takie problemy pojawiają się np. na lotnisku w Tiranie czy Marrakeszu. Po drugie – wyposażenie wszystkich lotnisk w technologie odczytujące dane biometryczne, które miałyby zastąpić karty pokładowe. I po trzecie – najważniejsze – zapewnienie bezpieczeństwa tych danych i ich przetwarzania.