Opóźnienia samolotów dotknęły ponad 220 tys. pasażerów z Polski. Najgorsze lotniska, linie i trasy
Nawet co drugi pasażer na świecie doświadczył w ostatnich latach przynajmniej 15-minutowego opóźnienia samolotu. Aż 10 mln z nich kwalifikuje się do odszkodowania, z czego 227 tys. odleciało z Polski. Sprawdzamy, które lotniska, trasy i linie dają najmniejszą pewność przylotu na czas i gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Polaków, LOT-u i polskich portów.
Ubiegły rok był najgorszym rokiem w historii lotnictwa pod względem opóźnień, zakłóceń i innych problemów dla pasażerów. Samoloty spóźniały się i na długich, i na krótkich trasach, strajki były spektakularne, a pogoda też wielokrotnie dała się we znaki i to na dwa sposoby – problemem były zarówno ogromne upały, jak i siarczysty mróz.
227 tys. poszkodowanych pasażerów na polskich lotniskach
Tylko według danych za ubiegły rok zgromadzonych przez Air Help, wśród pasażerów odlatujących z Polski ponad 220 tys. kwalifikuje się do wypłaty odszkodowania na bazie przepisów unijnych. Na całym świecie takich osób jest aż 10 milionów.
– Łączna liczba pasażerów w Polsce, których w 2018 roku spotkało opóźnienie powyżej 3 godzin na lotnisku docelowym, anulowanie lotu lub niewpuszczenie na pokład, wyniosła aż 227 tysięcy. Dla porównania w całym 2017 roku takich osób było 138 tysięcy. Zatem na przestrzeni 12 miesięcy liczba pasażerów uprawnionych do ubiegania się o odszkodowanie wzrosła o ponad 64% – czytamy w zestawieniu. – Co za tym idzie znacznie wyższa jest także wartość odszkodowań należnych pasażerom podróżującym z polskich lotnisk – W 2018 przekroczyła 300 mln zł, wobec 172 mln zł w roku 2017.
Najmniej punktualnych operacji odbyło się na Lotnisku Chopina – na 83 tys. wszystkich odlotów aż 28% było zakłóconych, czyli opóźnionych powyżej 15 minut lub odwołanych. Żeby uzyskać odszkodowanie lot musi być jednak spóźniony o 3 godziny lub odwołany. Ale to i tak oznacza, że do rekompensaty kwalifikuje się aż 114 tys. pasażerów ze stołecznego portu.
Na drugim miejscu ex aequo znalazły się lotniska w Rzeszowie i Krakowie. Co czwarty samolot nie odleciał z nich o czasie. Podium zamyka port we Wrocławiu, gdzie opóźnionych było 23 proc. lotów. Najbardziej punktualne kolejny rok z rzędu jest lotnisko w Katowicach. Zakłócenia zdarzyły się w 17 procentach operacji.
Jeśli jednak posegregować lotniska pod względem liczby poszkodowanych pasażerów, to lider pozostaje bez zmian, ale dużo zmienia się na kolejnych pozycjach. Wśród osób wylatujących z Krakowa do odszkodowania ma prawo 29,4 tys., z Wrocławia i Gdańska kolejno 16,6 tys. i 16,1 tys., z Katowic 12,5 tys., z Modlina 11 tys., z Poznania 9,5 tys., z Rzeszowa 7,3 tys., ze Szczecina 2,2 tys, a z Bydgoszczy 1800.
Lotniska to jedno, linie i trasy to drugie
Opuszczają się nie tylko polskie lotniska, ale i nasze linie lotnicze. Według danych Ligi Punktualności OAG jeszcze w 2015 roku współczynnik punktualności LOT-u wynosił 88,88 procenta, dzięki czemu narodowy przewoźnik mógł się szczycić 10. miejscem pośród najbardziej punktualnych linii lotniczych na świecie. Dziś o takich wynikach pasażerowie LOT mogą tylko pomarzyć, bo z każdym rokiem spadki były coraz większe: w 2016 roku LOT spadł na 37. miejsce, w 2017 roku zajął 57. miejsce, a teraz… Teraz zajmuje już 71. lokatę na 250 sklasyfikowanych linii z wynikiem na poziomie 72,5 proc.
A kto może być dumnym z wyniku? Biorąc pod uwagę wszystkie wykonane operacje w 2018 roku, OAG w styczniowym raporcie uznał Copa Airlines za najbardziej punktualną linię świata – aż 89,8 proc. wszystkich lotów odbyło się bez problemu. Na podium trafił też airBaltic – 89,17 proc. i Hong Kong Airlines – 88,11 proc.
Najgorszą linią pod tym względem okazał się TAP Portugal, ale w niechlubnej dziesiątce jest też Chech Airlines, Air Asia X czy Norwegian Air UK.
Okazuje się jednak, że nie zawsze jest to kwestia linii, a czasem samego połączenia. W grudniu publikowaliśmy także zestawienie europejskich tras, na których opóźnienia i zakłócenia są niemal pewne. W okresie od 1 stycznia do 9 października najbardziej niepewnym połączeniem w Europie było to pomiędzy Mykonos a lotniskiem Londyn Gatwick. Aż 75,21 procent wszystkich lotów zostało odwołanych lub opóźnionych co najmniej o 15 minut. Drugie miejsce przypadło lotom z Lizbony do Rzymu Ciampino – 74,26 proc., a trzecie trasie Lizbona – Bruksela Charleroi – 73,99 proc.
Wśród 50 najbardziej problematycznych tras znalazły się także te z i do Polski. Z Krakowa do Dublina – 66,5 proc. i Paryża (CDG) – 56,89 proc., z Lotniska Chopina do Erywania – 64,66 proc. i Lizbony – 57,22 proc., ale także do Warszawy: z Erywania – 64,11 proc. i z Tbilisi – 62, 9 proc.
Długie loty wcale nie są lepsze
Wydawać by się mogło, że połączenia długodystansowe są jednocześnie tymi, na których najłatwiej nadrobić stracony czas. W rzeczywistości takie nadganianie zależy od wielu czynników i wbrew potencjalnym wyobrażeniom – nie polega wyłącznie na zwiększeniu prędkości. Kluczowa jest decyzja kontroli ruchu lotniczego i pogoda.
– Jest wiele rzeczy, których kapitan może spróbować. Najczęściej jednak, prosi o zgodę na skrócenie trasy – opowiada pilot Patrick Smith w rozmowie z The Daily Mail. – Droga między dwoma miastami nie jest wyznaczana przez prostą linię, więc z reguły trasa samolotu przypomina raczej schemat typu „połącz kropki”. Przecięcie zakrętu lub ominięcie jednego czy kilku punktów może pozwolić zaoszczędzić kilka minut – dodaje.
Przy dalekich trasach w grę wchodzą jeszcze dodatkowe czynniki, które w zależności od sytuacji mogą pomóc lub zaszkodzić.
– Na długim dystansie sytuacja jest bardziej złożona, ponieważ kontrolerzy mogą tylko zakładać, jak będą wyglądać prądy strumieniowe w każdym sezonie, a m.in. na tej podstawie planuje się harmonogram lotów. Dlatego czasami zdarza się, że pogoda jest inna niż zakładano, a w zależności od tego możemy wylecieć o czasie i spóźnić się pół godziny lub odwrotnie – wystartować za późno, a być przed czasem na lotnisku docelowym – przekonuje inny pilot latający na Dreamlinerach.
Dochodzą jeszcze dodatkowe kwestie, których nie da się przewidzieć. Na przykład w ostatnim czasie LOT musiał wydłużyć trasę z Warszawy do Singapuru ze względu na polityczne zawirowania pomiędzy Indiami a Pakistanem. Oba kraje ograniczyły dostęp do swojej przestrzeni powietrznej, przez co przewoźnicy muszą latać okrężną drogą lub odwoływać połączenia. Polski przewoźnik musiał dołożyć dodatkowe 40 minut do czasu przelotu.
A u kogo tych zakłóceń jest najmniej? Według najnowszego raportu AirHelp na lotach długodystansowych pod względem punktualności króluje Hongkong Airlines, których samoloty aż w 83,6 proc. przypadków docierają na czas. Na podium stoi też Kenya Airlines (71,9 proc.) oraz Singapore airlines (67 proc.). W USA najlepsza okazała się Delta (67 proc.) a w Europie Iberia (64 proc.). Trzeba jednak zauważyć, że hiszpański przewoźnik w ogólnym rozrachunku zajął dopiero 11. miejsce, a więc w pierwszej dziesiątce nie ma żadnej linii z naszego kontynentu. Finnair, SAS czy Norwegian nie przekroczyły nawet poziomu 50 proc. punktualnych lotów.
Przy ocenie wzięło pod uwagę dane na przełomie dwóch lat – od stycznia 2017 roku do stycznia 2019. Trzy na pięć lotów było opóźnionych lub odwołanych o co najmniej 15 minut, a takie zakłócenia dotknęły aż 2,4 mln osób, czyli ponad połowę wszystkich pasażerów.






Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?