Chcą zmienić prawo. Odszkodowania za odwołania i opóźnienia podczas strajków będą bezdyskusyjne?
Kto ponosi winę za trwające strajki w Ryanairze? Czy opóźnienia i odwołania kwalifikują się do odszkodowań? Kiedy występuje okoliczność nadzwyczajna, a kiedy oczywiste zaniedbanie przewoźnika? Ilu ekspertów – tyle opinii. I właśnie dlatego wiele osób domaga się zmiany i doprecyzowania prawa tak, by już nikt nie miał wątpliwości.
Choć unijne prawo zakłada wypłatę rekompensaty finansowej za każdy lot, który opóźni się przynajmniej 3 godziny lub zostanie odwołany z wyprzedzeniem mniejszym niż 14 dni, to zostawia furtkę w postaci dopisku o wystąpieniu „nadzwyczajnej okoliczności”. Oznacza to, że jeżeli przyczyna opóźnienia jest niezależna od linii lotniczej – jak pogoda czy strajk kontrolerów lotniczych – to nie jest ona zobowiązana do wypłacania odszkodowań.
I o ile część czynników jest precyzyjnie przypisana do kategorii „nadzwyczajne” albo „nienadzwyczajne”, to akurat strajki są kwestią sporną. Brytyjski odpowiednik Urzędu Lotnictwa Cywilnego zachęca do składania wniosków o odszkodowania, bo uważa, że winę za ostatnie problemy ponosi tylko i wyłącznie Ryanair. Jednak irlandzki przewoźnik niemal od razu zapewnił, że nie będzie wypłacał pieniędzy, bo strajk – podobnie jak ten prowadzony niedawno przez pracowników kontroli ruchu lotniczego – jest właśnie „nadzwyczajną okolicznością”. Oferuje jedynie możliwość zmiany lotu na inny lub zwrot pieniędzy za bilet.
– Niestety, pomimo stanowiska Trybunału, a także opinii Urzędu Lotnictwa Cywilnego, linie lotnicze wciąż zasłaniają się okolicznościami nadzwyczajnymi. Uzyskanie odszkodowania możliwe jest więc dopiero na drodze postępowania sądowego, a pasażerowie bardzo rzadko decydują się dochodzić swoich praw przed sądem na własną rękę – mówi Marius Stonkus, prezes Skycop, firmy pomagającej odzyskiwać odszkodowania za opóźnione i odwołane loty.
Dlatego firma postanowiła zaapelować do polityków i samej Unii Europejskiej o doprecyzowanie przepisów. Dzięki temu wątpliwości mają zniknąć, a furtka, która daje liniom duże pole do popisu i nadużyć, zostanie raz na zawsze zamknięta. Powstała więc petycja, którą do tej pory podpisały 494 osoby. I choć sam pomysł nie jest efektem ostatnich dni, to właśnie teraz – w gorącym okresie strajków – zyskuje na popularności.
– Strajki nie powinny być uznawane za okoliczności nadzwyczajne, ponieważ w zdecydowanej większości przypadków poprzedzone są długotrwałymi rozmowami i uzgodnieniami pomiędzy pracodawcą i związkami zawodowymi. Można je przewidzieć i władze linii lotniczych mają możliwości, by im zapobiec – tłumaczy Stonkus. – Chcemy zaapelować do Komisji Europejskiej, aby powtórnie przyjrzała się obowiązującym przepisom, dlatego przygotowaliśmy petycję, którą może podpisać każdy zainteresowany pasażer – dodaje.
Oczywiście Skycop, który jest firmą żyjącą z odszkodowań, ma w tym swój interes. Trzeba bowiem pamiętać, że podobni pośrednicy biorą dość dużą prowizję za pomoc w sprawie (zwykle 25 proc.). Ale gdyby prawo było jednoznaczne, każdy pasażer mógłby bez trudu sam wywalczyć swoje odszkodowanie bez zbędnych problemów – tak jak to się dzieje np. w przypadku opóźnień z powodu problemów technicznych.
Eksperci się spierają, Ryanair swoje, organizacje i urzędy swoje, a kilkadziesiąt tysięcy pasażerów, którzy ucierpieli na problemach linii, jest w bardzo niepewnej sytuacji. Trzeba pamiętać, że 10 sierpnia, w kulminacyjnym momencie protestu, odwołano 450 lotów Ryanaira. A ponieważ przewoźnik wciąż nie dogadał się z pracownikami, wszystko wskazuje na to, że strajki będą trwać – a może nawet się nasilą. Doprecyzowanie prawa może okazać się więc jedynym sensownym rozwiązaniem, które w konkretny sposób ochroni pasażerów w trudnej i nierównej batalii jednego człowieka z gigantami, jakimi są linie lotnicze.