O czym marzy ekipa Fly4free.pl? Poznaj nasze prywatne podróżnicze cele!
To my. Grupa zapaleńców, zakręconych na punkcie podróżowania. Samolotem, pociągiem, statkiem, rowerem. Podróży na drugi koniec świata… i na drugi koniec miasta w którym mieszkamy. Nie jest nam straszna przestrzeń na nogi w Ryanair (co nie oznacza, że nie doceniamy komfortu Airbusa A380), dach indyjskiego pociągu, spanie w namiocie pod milionem gwiazd. Nie boimy się podróży z wieloma przesiadkami, lotów z Warszawy do Katowic przez Norwegię, znamy konfigurację lotnisk i miejsc, gdzie najlepiej na nich spać.
Wychodzimy z założenia, że piękna może być każda podróż. Do Las Vegas, Las Palmas, Lasu Kabackiego. Pomagamy w zbieraniu informacji o miejscach wartych odwiedzin. Tych, do których dostaniecie się za przysłowiowe grosze (niech żyją tanie połączenia lotnicze!), jak i tych, które jawią się jako egzotyka i coś ekskluzywnego.
Szukamy dla Was najlepszych okazji na tanie podróżowanie, na tanie bilety lotnicze, na realizację Waszych marzeń podróżniczych. Zaraz, chwileczkę, mówimy o Waszych marzeniach?! My też mamy swoje marzenia podróżnicze! Takie prywatne listy miejsc, które chcielibyśmy odwiedzić chociaż raz.
Chcecie nas odrobinę bliżej poznać?
Mariusz Piotrowski zajmuje się w naszej redakcji „wagą ciężką”, czyli mówiąc kolokwialnie, ogarnia dla Was wszelkie newsy związane z branżą lotniczą. Bez zbędnych słów, lista Mariusza:
1. Kolumbia, a konkretnie Cartagena de Indias – bo moim ulubionym pisarzem jest Gabriel Garcia Marquez. Kolumbia jest więc ojczyzną „realizmu magicznego”, Cartagena – jego rodzinnym miastem, które opisał tak fantastycznie w swojej autobiografii „Życie jest opowieścią”, że nie ma siły – trzeba tam pojechać.
2. Brazylia – nie, nie Rio, tylko Brasilia. Perspektywa zwiedzenia miasta, które zostało zbudowane od zera na kompletnym pustkowiu, a dziś jest stolicą, jest bardzo kusząca. No i lubię modernizm.
3. Bejrut – o tym, że kiedyś tam pojadę byłem przekonany, odkąd w wieku 10 lat po raz pierwszy zobaczyłem „Nagą broń”. Bo skoro w jednym miejscu na tajnym knuciu planu unicestwienia świata mogą się spotkać Chomeini, Gorbaczow, Kaddafi i inni członkowie „Osi Zła”, to znaczy, że mnie też nie może tam zabraknąć.
4. Santiago de Compostela – a pisząc ściślej, Droga św. Jakuba. Od dawna chciałem przejść lub choćby przejechać tę trasę, którą przez wieki pokonały dziesiątki milionów pielgrzymów, a najlepiej przejść nią samotnie. Bo ja czasem lubię przebywać tylko i wyłącznie we własnym towarzystwie. I świetnie się wtedy bawię. Co robię? Rozmyślam o ostatecznym krachu systemu wielkich korporacji ;-) Najchętniej przeszedłbym trasą przez Navarrę: od Pampeluny, przez Burgos, Logrono i Leon aż do sanktuarium.
5. Carcassonne – bo dla całej naszej kompanii to kultowa gra planszowa, wypadałoby więc zobaczyć inspirację. Zwłaszcza, że trudno o drugie tak dobrze zachowane i tak duże wczesnośredniowieczne miasto.
6. Tasmania – bo Diabeł Tasmański i „Młody Einstein” (ktoś jeszcze zna i docenia?). No i to przecież tylko rzut beretem od Ayers Rock.
7. Corolla w stanie Północna Karolina – miejsce, gdzie bardzo chciałbym wrócić. Tu ponad 10 lat temu miała miejsce moja pierwsza dłuższa wyprawa na Work&Travel. To była ciężka praca, ale też najlepsze wakacje w życiu. Chciałbym tam kiedyś wrócić, bardzo, ale teraz już z rodziną, w roli klasycznego turysty. Piękne miejsce.
8. Nowy Jork – byłem tam raz, tylko przez 3 dni. Co sprawiło, że mam gigantyczny niedosyt. To marzenie jest chyba najbliższe realizacji, jak i ochota na powrót jest największa.
Podpytany o spełnione marzenia podróżnicze, Mariusz opowiada mi o Islandii („wiesz, żadne opisy nie oddają piękna tej wyspy”), o Iranie, Nowym Jorku... oraz o Gruzji, która była delikatnym rozczarowaniem, ale raczej na zasadzie zbyt dużych oczekiwań, rozbudzonych przez hiperentuzjastyczne recenzje.
Fot. Mariusz Piotrowski, Fly4free.pl






