Nietypowe sytuacje w samolocie, nieszablonowi pasażerowie. Spotkaliście takich?
Sytuacja z wakacji. Jeden z samolotów Rossiya Airlines miał siedmiogodzinne opóźnienie – startując z Moskwy kierował się w stronę pasa startowego, kiedy nagle jedna z pasażerek oświadczyła, że chce wysiąść. Powód? Właśnie pokłóciła się na pokładzie z mężem i zażądała od niego rozwodu. Tu i teraz. Natychmiast. A dodatkowo: nie jest w nastroju, by gdziekolwiek lecieć.
Skonsternowana załoga próbowała tłumaczyć kobiecie, że opuszczenie przez nią samolotu w tym momencie będzie oznaczać długą procedurę, która dotknie wszystkich pasażerów. Kobieta była jednak nieugięta: stwierdziła, że się rozwodzi i NATYCHMIAST musi wysiąść. I tak się właśnie stało – przymusowymi towarzyszami jej wyjścia było ponad 500 wściekłych podróżnych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia samolotu i poddania się ponownej kontroli (ich bagaże również zostały wyładowane z maszyny).
Reakcji pasażerów owego feralnego lotu lepiej nie przytaczać z uwagi na mnogość wyrazów wulgarnych.
Nie miałem takiego przypadku podczas swoich podróży – ale miałem okazję przyglądać się naprawdę nietypowym zachowaniom towarzyszącym przemieszczaniu się drogą lotniczą. Zajrzałem także na nasze forum Fly4free (nieustająco zachęcam do czytania: 80 tys. tematów, blisko 100 tys. aktywnych użytkowników >> TUTAJ ), podpytałem znajomych – i stworzyłem listę dziwnych i niedorzecznych sytuacji, jakie wydarzyły się na pokładach samolotów lub na lotniskach.
Ruszajmy zatem śladami „nieszablonowych” pasażerów. Podróż w sam raz na zakończenie wakacji.
Zacznę od siebie, ku przestrodze :). Norwegia, lot wewnętrzny z Tromso do Oslo, przewoźnik Norwegian. 20 sekund przed procedurą kontroli bagażu podręcznego uświadamiam sobie, że w kieszeni mam nóż. Japoński Blade-Tech, który jest ważną dla mnie pamiątką – zapomniałem przełożyć go do bagażu rejestrowanego. Wrzucam wszystko na taśmę, pewien że będą kłopoty: konfiskata noża, pytania itd. Ku mojemu zdziwieniu, wszystko przechodzi bez problemów.
Aby mieć „dowód” z tego wydarzenia, w połowie lotu do Oslo, siedząc przy oknie wyciągam dyskretnie nóż, otwieram go i próbuję zrobić zdjęcie. Niestety, chwilę później pojawia się stewardessa. W myślach przeklinam swoją głupotę. A stewardessa z uśmiechem mówi do mnie: „– jak pan skończy robić zdjęcia, proszę go po prostu złożyć i nie wyciągać” i odchodzi. Musiałem mieć bardzo głupią minę...
To chyba moja największa głupota samolotowa jak dotąd. Nie próbujcie w jakikolwiek sposób jej teraz powtarzać. Zdjęcie owego noża – poniżej.
Fot. Paweł Kunz, Fly4free.pl






