Nie tylko Leo Express. Nowa mocna konkurencja dla PKP Intercity wjeżdża na tory! Dokąd pojedzie i kiedy?
Arriva RP to przewoźnik należący do niemieckiego Deutsche Bahn, który od 10 lat wozi pasażerów na trasach lokalnych w woj. kujawsko-pomorskim. Jednak od zeszłego roku firma zaczęła myśleć o uruchomieniu dalszych połączeń i rzuceniu rękawicy PKP Intercity, czyli krajowemu monopoliście na trasach ponadregionalnych. Pierwsze było, uruchomione w zeszłym roku, wakacyjne połączenie na trasie z Bydgoszczy przez Gdańsk do Władysławowa (będzie kontynuowane w kolejnych latach), ale to dopiero początek.
– Myślimy o innych połączeniach międzyregionalnych, stąd nasze liczne wnioski o otwarty dostęp – mówi w rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” Piotr Halupczok, prezes zarządu Arrivy.
Wnioski o utworzenie nowych tras trafiły do prezesa Urzędu Transportu Kolejowego i kilka z nich zostało już zaakceptowanych. Gdzie pojedziecie więc Arriva? Już od 1 września 2018 r. przewoźnik może otworzyć trasę z Olsztyna do Szczecina, od 14 grudnia 2020 roku trasę Wejherowo-Katowice-Wejherowo, a w 2019 roku – połączenie z Łodzi Fabrycznej do Szczecina. Czemu na nowego przewoźnika poczekamy tak długo? Z jednej strony musi on sobie zapewnić zupełnie nowy tabor na dalekie trasy, z drugiej zaś – na wielu kluczowych liniach kolejowych trwają obecnie remonty. Roztropnie jest, więc zaczekać na ich zakończenie.
Część tras Arrivy nie została jednak zaakceptowana przez UTK. Tak jest z połączeniem Warszawa Wschodnia – Poznań Główny (miałoby zostać uruchomione 14 grudnia 2020 roku) i Wrocław Główny – Szczecin Niebuszewo (planowany start od 1 września 2019 r.). W planach było też m.in. uruchomienie połączeń z Warszawy do Krakowa i Łodzi.
Dlaczego urząd nie wydał zgody?
W wyniku przeprowadzonej analizy stwierdzono, że nowe połączenia zakłóciłyby regularność połączeń o charakterze użyteczności publicznej – czytamy w komunikacie UTK.
Arriva już teraz deklaruje, że będzie się odwoływać od decyzji urzędu.
Problemy ma Leo
Znacznie bardziej skomplikowana jest sytuacja czeskiego przewoźnika Leo Express, który od września miał zacząć jeździć na trasie z Krakowa przez Katowice do Pragi. Miał zacząć, ale cały czas przedłużają się procedury i wydanie zgody przez UTK. Dodatkowo, w sprawę włączyło się Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, które ma wątpliwości, czy taka konkurencja będzie dobra dla PKP Intercity.
Przedstawiciele czeskiego przewoźnika są zaskoczeni takim obrotem sprawy i deklarują, że nie są konkurencją, tylko uzupełnieniem oferty naszego narodowego przewoźnika. W zaktualizowanym wniosku Leo chce uruchomić kursy pociągów od 10 grudnia tego roku, zmienił też planowany rozkład. W nowej wersji pociąg z Krakowa Głównego odjeżdżałby o 4:44 rano, a w Pradze meldował się o godz. 11:39. W drogę powrotną ruszałby ze stolicy Czech o godz. 16.10, a w Krakowie zjawiałby się o 23.10.
– Chodzi o lepszą koordynację rozkładów. Teraz to my będziemy przyjeżdżać do Krakowa wieczorem, a PKP Intercity rano. W drugą stronę my odjedziemy rano, a PKP IC wieczorem – mówi Peter Jancovic, dyrektor Leo Express Polska.
Decyzję w sprawie startu pociągów Leo Express poznamy wkrótce.