Nie trzy, a pięć godzin opóźnienia, żeby dostać odszkodowanie! Aż 66 proc. pasażerów może stracić prawo do rekompensaty
Unijne prawo związane z odszkodowaniami za opóźnione i odwołane loty jest bez wątpienia jedną z najlepszych rzeczy, jaka spotkała pasażerów w historii lotnictwa. Proste, przejrzyste zasady sprawiły, że w wielu przypadkach otrzymanie odszkodowania jest łatwiejsze niż kiedykolwiek. Z czasem jednak dookoła rozporządzenia narosło wiele precedensów, pułapek i mitów, które sprawiają, że dziś… zaledwie 30 proc. uprawnionych w ogóle korzysta z możliwości otrzymania odszkodowania. Wielu ekspertów domaga się więc nowelizacji przepisów – a ta jest jednym z celów podczas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Teraz okazuje się, że nie brakuje też takich, którzy chcieliby zmieniać prawo, ale… na gorsze.
Kreta Wschodnia od 2797 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Korfu od 2410 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Słoneczny Brzeg od 2220 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
– Europejskie lobby lotnicze forsuje niekorzystne zmiany dla pasażerów. To niedopuszczalny krok wstecz – alarmuje APRA, zrzeszenie kancelarii zajmujących się odzyskiwaniem pieniędzy od linii lotniczych za loty odwołane i opóźnione, cytowane przez Rzeczpospolitą.
Larum podniosło się, gdy Komisja Europejska zaczęła rozważać wydłużenie czasu dopuszczalnego opóźnienia. Aktualnie samolot musi przylecieć do miejsca docelowego 3 godziny po planowanej godzinie lądowania, żeby pasażerom należało się odszkodowanie. Po zmianach mogłoby to być aż 5 godzin. Nowe zasady pozbawiłyby więc tysięcy pasażerów prawa do odszkodowania – kancelaria DelayFix wylicza, że liczba wypłacanych odszkodowań spadnie aż o 66 procent.
Przypomnijmy, że w tej chwili odszkodowanie przysługuje pasażerom, których lot został odwołany lub opóźniony o minimum 3 godziny. Ważne jednak, że takie opóźnienie musi wynikać z winy przewoźnika (a więc nie dotyczy sytuacji, gdy samolot został opóźniony przez warunki atmosferyczne lub strajk kontroli ruchu lotniczego). W zależności od długości lotu, pasażerom przysługuje 250, 400 lub 600 euro.
Ale i ta kwestia w ostatnim czasie budzi gorącą dyskusję. Eksperci zauważają, że kwoty nie były waloryzowane od czasu wprowadzenia rozporządzenia, a więc od 2004 roku. Realnie mają więc o wiele mniejszą wartość niż 20 lat temu. Nie brakuje też głosów, że powinno się jeszcze bardziej uprościć procedury, a przede wszystkim zmusić linie, aby odszkodowania były wypłacane automatycznie.
– Ludzie mają prawo do rekompensaty w przypadku zakłócenia ich lotu. Dlaczego muszą przechodzić przez różne trudności, żeby ją otrzymać? Automatyczna rekompensata to po prostu zdrowy rozsądek – tłumaczy Rob Beenders, belgijski minister ds. ochrony konsumentów w rozmowie z Aviation24.be.
Jak w rzeczywistości będzie wyglądać nowelizacja przepisów i które ze zmian uda się przeforsować? Tego na razie nie wiadomo. Polska zapowiedziała jednak, że w trakcie swojej prezydencji w UE będzie dążyć do uwzględnienia dotychczasowego orzecznictwa TSUE w sprawie rozporządzenia, a także wypracowania szczegółowych rozwiązań dotyczących lotów łączonych i aktualizacji wykazu nadzwyczajnych okoliczności zwalniających przewoźników z odpowiedzialności za odwołanie lub duże opóźnienie lotu.