Neapol nudny? Bzdura! Jak zakochałam się w stolicy pizzy i raju gastroturystów
Nudny, brudny i niebezpieczny – to trzy przymiotniki, którymi najczęściej określa się Neapol. Ale czy w plątaninie roztrąbionych i wymijających wszystko i wszystkich skuterów, przykrywających jednocześnie wszędobylski zapach kawy i pizzy, można odpocząć? Czy w klimacie, który nie przypomina niczego, co widzieliście wcześniej we Włoszech można się zakochać? Lepiej uciekać stąd w popłochu czy jednak wielokrotnie wracać z przyjemnością? Zobaczmy.
Na niewielkim placu, przed jeszcze mniejszym lokalem wyłożonym do połowy biało-zielonymi kafelkami, kłębi się dziki tłum. Moje nozdrza rozszerzają się niemal równo ze źrenicami, które zdradzają podekscytowanie. O każdej porze pije, rozmawia i podśpiewuje tu przynajmniej kilkadziesiąt osób. Niecierpliwie czekają na swoją kolej. Im bliżej celu jestem, tym głośniejsze i częstsze staje się burczenie brzucha i przełykanie śliny. Co chwilę ktoś przenosi nad moją głową duże, kwadratowe pudełko. A w nim najsłynniejszą neapolitańską pizzę świata. Prosto z pizzerii Da Michele.
Przyjechałam do Neapolu, stolicy Kampanii i kolebki pizzy właśnie po to, by zrozumieć, o co tyle zamieszania. Miasto, które całkiem słusznie uważane jest za jedno z najbrudniejszych w tej części Europy i które mniej słusznie nazywa się nudnym, nie jest oczywistym celem podróży wszystkich podróżników. Ale dla gastroturystów skupionych na najlepszym jedzeniu świata, powinno być obowiązkowym punktem zwiedzania Europy.

Rozepnijcie guzik w spodniach i jedziemy!
Gdy docieram do środka Da Michele, pada najważniejsze pytanie – Margherita czy Marinara? Tu nie ma innej opcji, a menu jest krótsze niż sukienki celebrytek na kluczowych wydarzeniach showbiznesu. Za to odpowiedź może być tylko jedna – obie! Pierwsza to wyłącznie ciasto i fenomenalny sos ze słodkich pomidorów, druga ma jeszcze słynną mozzarellę di bufala, czyli tę z mleka bawolego. Ceny od 4 do 5 EUR. Dla stałych bywalców polskich, osiedlowych pizzerii, gdzie góra składników piętrzy się podtrzymywana grubym ciastem, tutejszy specjał może być zaskoczeniem. Wszak prawdziwa pizza neapolitańska jest specyficzna – może mieć maksymalnie 35 cm średnicy, nie jest krojona na kawałki, wypieka się ją w piecu opalanym drewnem zaledwie w 90 sekund, a wszystkie składniki muszą pochodzić z Kampanii. Bo to ich jakość, a nie ilość liczy się o wiele bardziej.
A jeśli przerażają was kolejki przed L’Antica Pizzeria da Michele, nic straconego! Inne znane i polecane lokale to pizzeria Di Mateo, Sorbillo czy Antica Pizzeria dell’Angelo. W żadnej się nie zawiodłam. Zresztą w Neapolu trafić na złą pizzę to naprawdę sztuka. Dużo trudniej jest jednak spróbować wszystkiego, co warte jest spróbowania.
Wszak to właśnie tu serwuje się także pizzę w wersji smażonej na głębokim tłuszczu – pizza fritta z ricottą i przeróżnymi dodatkami (ok. 4-5 EUR). Niemal nigdzie indziej nie traficie na pasta e patate, czyli makaron z ziemniakami albo pasta e fagioli – z fasolą (6-10 EUR). Oczywiście, nie brakuje też ryb i owoców morza – podawanych jako przystawki, dania główne czy dodatek do makaronu. Warto skusić się też na polpo alla Luciana, czyli ośmiornicę w sosie pomidorowym albo baccalà, czyli dorsza. A jeśli szukacie restauracji, którą zapamiętacie na lata, a która nie zrujnuje waszego budżetu – idźcie do Trattoria Da Nennela.
Na mniejszy apetyt Neapol oferuje papierowe rożki, w których znajdziecie przeróżne smażone przekąski. W jednej ręce trzymam więc panierowaną mozarellę, w drugiej miks różnych owoców morza, a z niewielkiego okienka pan podaje jeszcze jakieś krabowe cudeńka. Każdy rożek kosztuje od 3 do 6 EUR. Chwilę później postanawiam wprowadzić do krwiobiegu nieco baśniowego elementu – z pomocą przychodzi limoncello, czyli tutejszy cytrynowy likier. I nigdy nie wyjeżdżam bez pochłonięcia przynajmniej tuzina sfogliatelle, czyli delikatnych ciastek z ricottą i solidnie nasączonych alkoholem biszkoptowych ciastek babà.
Nawet przez poranki przechodzę bezboleśnie, bo tutejsze rogaliki, choć znacznie różnią się od tych francuskich, są tak wypchane czekoladą, że musiałabym pewnie zrobić ze dwa Runmageddony, żeby to spalić. Razem z kawą zamawiajcie je przy barze – ominiecie w ten sposób coperto (napiwek za obsługę przy stoliku) i nie przegapicie żywiołowych dyskusji na każdy temat, które o poranku toczą się w każdej kawiarni.



Słodycz z gorzkim posmakiem
Mimo wspaniałej kuchni i gościnnych mieszkańców, trudna historia tego miasta sprawia, że zarówno wśród turystów jak i samych Włochów Neapol nie cieszy się najlepszą opinią. Rozbudowane mafijne klany, które tworzą słynną camorrę przez wiele lat bezwzględnie rządziły nie tylko Neapolem, ale całym regionem. I to właśnie im miasto zawdzięcza góry śmieci, które dla przestępców okazały się być żyłą złota.
Ale Neapol niczego nie udaje. Ze swoją mafijnym zapleczem, śmieciowymi problemami i zaniedbanymi kamienicami jest autentyczny. Próżno tu szukać idealnie wymuskanego centrum, z którego na wszelki wypadek niechętnie wypuszcza się turystów. Neapol w całej swojej rozciągłości jest taki sam – trochę niedostępny, odrapany i nieuporządkowany. Działa na własnych zasad, według mało komu znanych reguł. Niemal każdy zaułek wydaje się być tak samo podejrzany, a ciasne uliczki, ograniczone po obu stronach krzywymi, pobazgranymi murami przynajmniej na pierwszy rzut oka nie zachęcają do eksploracji. Zapach kawy miesza się z zapachem gnijących śmieci zalewających ulice. Emocjonalne, głośne włoskie rozmowy przerywają klaksony szalejących dookoła skuterów. Pozorny chaos okazuje się być uporządkowany przez porę na cappuccino, porę na siestę i porę na kolejną nasączoną alkoholem babę.
Camorra to wśród mieszkańców temat tabu. Mimo tego, na niektórych metalowych i szczelnie zamykanych drzwiach domu, zobaczysz jeszcze ślady po kulach, a historie o tym, jak na tych ulicach ginęli ludzie, będą powtarzane do końca świata i jeden dzień dłużej. Wszak nie bez powodu mówi się : „zobaczyć Neapol i umrzeć”. A jednak można tu żyć pełną piersią, a jeśli umierać – to tylko z przejedzenia.



Miłość nie dla każdego
I tak jak nietypowy jest Neapol, tak nietypowo się go zwiedza. Mało kto biega tu od punktu to punktu, odhaczając kolejne atrakcje, choć niezwykłych zamków, pięknych pałaców czy spektakularnych kościołów nie brakuje. Po stolicy Kampanii trzeba się powłóczyć – tylko wtedy można spróbować wsiąknąć w to miasto i zrozumieć, w czym tkwi jego magnetyzujący sekret. Czasem trafisz do jakiejś atrakcji turystycznej przypadkiem. Innym razem, szukając tej, do której chciałeś się wybrać. A w pewnym momencie zgubisz się w krętych uliczkach i w ogóle porzucisz wszystkie plany. Tak czy tak, o skrupulatnej organizacji nie ma mowy. W końcu wciąż jesteśmy we Włoszech!
Wybierzcie się do Pałacu Królewskiego, wejdźcie do Castel dell’Ovo, Castel Nuovo i Teatro di San Carlo. Poobserwujcie ludzi na Piazza del Plebiscito i Piazza Dante, wejdźcie do Galleria Umberto I i koniecznie podnieście głowę w górę! Zajrzyjcie do portu, poszperajcie w sklepach (zwłaszcza spożywczych) i jeśli macie zamiar dużo zwiedzać zainwestujcie w artecard, która pozwoli wam wejść do niektórych atrakcji za darmo.
Na szczęście większość miejsc w Neapolu bez problemu możecie odwiedzić pieszo, ale nie rezygnujcie z metra! Aż 15 neapolitańskich podziemnych stacji to prawdziwe dzieła sztuki, które trzeba zobaczyć. Szczególnie warto odwiedzić przystanki Toledo, Dante, Garibaldi czy Salvator Rosa. Za to na zamek Sant’Elmo, z którego rozpościera się obłędny widok na cały Neapol i górującego nad miastem Wezuwiusza wjedziecie charakterystycznym, żółtym funicolarem.
Poza metrem, pod ziemią można zwiedzać także schrony, w których mieszkańcy Neapolu ukrywali się przed bombardowaniem w czasie wojny, pozostałości akweduktu, katakumby i podziemny ogród.
Wierni fani piłki nożnej koniecznie powinni wybrać się na mecz SSC Napoli. Najlepiej na ten najważniejszy w całym sezonie, gdy rywalizacja toczy się z Juventusem Turyn. Taka rozgrywka to już nie tylko walka o piłkę, ale także o dominację południa kraju nad północą lub odwrotnie. O tym zdecyduje wynik meczu, na którego wpływ mają także reprezentanci naszego kraju, grający w barwach Napoli: Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński.

Dodatkowo Neapol jest świetną bazą wypadową do zwiedzania okolicy. A jest co zwiedzać! Punktem obowiązkowym jest także wycieczka na Wezuwiusza i niezwykłe Pompeje, do których w 30-40 minut dojedziecie bezpośrednim pociągiem.
Piękne widoki i niesamowite wrażenia gwarantują kręte drogi na całym wybrzeżu amalfitańskim wraz ze słynnym, pocztówkowych Positiano, a także zlokalizowane nieopodal urokliwe Sorrento – stolica limoncello i piękne Salerno z górującym nad miastem zamkiem. Miłośnicy nieco bardziej luksusowego wypoczynku, mogą ruszyć promem na Capri, które uchodzi za najdroższą wyspę w Europie. Na szczęście spore wydatki rekompensują piękne widoki, turkusowa woda i słynna Lazurowa Grota.
Jednak mimo licznych atrakcji niemal niezależnie od zainteresowań i oczekiwań, wiem, że Neapol nie będzie miastem dla każdego. Choć jest do cna prawdziwy, część turystów ucieknie w popłochu nie kończąc nawet pizzy. Za to ci którzy zostaną – zakochają się w tym miejscu na dobre. Tak jak ja.

***
Jeśli poszukujecie więcej sprawdzonych i rzetelnych informacji na temat tego, co i gdzie zjeść, jakich atrakcji nie przegapić, a także gdzie spać i którędy zejść z najbardziej utartych ścieżek, pędźcie do księgarni po świeży przewodnik National Geographic. Nowe wydania, których Fly4free jest patronem medialnym, właśnie trafiły na półki. Dowiecie się z nich wszystkiego nie tylko o Neapolu i południowych Włoszech, które dziś opisujemy, ale także o Japonii, Kubie, Pradze i Czechach. Na setkach stron National Geographic zgromadził fenomenalne kompendium wiedzy podpierając się radami stałych bywalców, podróżniczych ekspertów i dziennikarzy.
W ramach promocji publikacji mamy dla Was wszystkie cztery zaktualizowane wydania polecanych przez nas przewodników. Aby otrzymać jeden z nich, należy odpowiedzieć prawidłowo na pytanie:
Jak nazywają się włoskie nadziewane i smażone kulki ryżowe w panierce?
Odpowiedź prześlijcie mailem na konkurs@fly4free.pl, podając w tytule wiadomości „National Geographic”. Nagrodzimy pierwsze cztery osoby, które udzielą prawidłowej odpowiedzi. Pierwsza z nich otrzyma przewodnik o Japonii, druga o Kubie, trzecia o Neapolu i południowych Włoszech, a czwarta o Pradze i Czechach.
Na maile czekamy nie dłużej niż dziś do godziny 23:59. Regulamin konkursu znajdziecie tutaj.
Aktualizacja:
Konkurs zakończony. Prawidłowa odpowiedź: Arancini. Z laureatami skontaktujemy się mailowo.