Nie tylko Austria. Nasi sąsiedzi mocno zaostrzają restrykcje!

Zacznijmy od naszych południowych sąsiadów, którzy zaostrzają restrykcje w stosunku do osób niezaszczepionych. Już od poniedziałku, by przebywać w większości miejsc publicznych w Czechach i na Słowacji, nie będzie już wystarczał negatywny wynik testu na obecność koronawirusa.
Czeski rząd oficjalnie poinformował w czwartek, że osoby z testem nie będą już traktowane jako posiadacze certyfikatu covidowego – dokumentem takim będą mogli się legitymować tylko osoby w pełni zaszczepione oraz ozdrowieńcy. To o tyle ważne, że w Czechach obowiązek okazywania certyfikatów dotyczy imprez masowych, ale też korzystania z różnych usług, hoteli, kin, teatrów, restauracji czy barów. Do tej pory osoby niezaszczepione mogły legitymować się negatywnym wynikiem testów PCR lub antygenowych, jednak od poniedziałku nie będą już miały takiej możliwości. Wyjątek istnieje tylko dla osób poniżej 18 roku życia, osób, które przyjęły tylko pierwszą dawkę szczepionki oraz tych, który z powodów zdrowotnych nie mogą się zaszczepić. Testy mają być też honorowane w szpitalach i placówkach pomocy społecznej. Ale już nie w restauracji, pubie czy salonie fryzjerskim. Co ważne, nowe restrykcje mają obowiązywać aż do końca lutego!
Od poniedziałku podobne restrykcje wprowadza Słowacja. Mają one obowiązywać przez 3 tygodnie i są w praktyce lockdownem dla osób niezaszczepionych. Jakie są zmiany? Jedną z najważniejszych kwestii jest to, że pracodawcy będą mogli sprawdzać certyfikaty covidowe wszystkich zatrudnionych, a pracę będą mogły podjąć tylko osoby zaszczepione, po przebytej chorobie lub z negatywnym wynikiem testu. Kto nie spełni któregokolwiek z tych wymogów, zostanie wysłany na urlop lub zorganizowana zostanie mu praca zdalna. Zasada ta ma obowiązywać w całym kraju.
Oprócz tego osoby niezaszczepione będą mogły robić zakupy tylko w sklepach z niezbędnym asortymentem, a więc m.in. w sklepach spożywczych, drogeriach czy aptekach. Aby zaś dostać się do centrów handlowych, potrzebny będzie certyfikat potwierdzający szczepienie lub przebytą chorobę. Taki sam wymóg będzie też obowiązywał widzów imprez sportowych oraz osoby chcące wejść do aquaparku czy na basen. Dodatkowo w depeszy PAP czytamy, że w 54 spośród 79 słowackich powiatów o najgorszej sytuacji epidemicznej wciąż pozostaną zamknięte hotele i lokalne gastronomiczne (dozwolona będzie jedynie sprzedaż dań na wynos).
Premier Słowacji Eduard Heger nie ukrywa, że celem restrykcji jest zachęcenie obywateli do szczepień, bo Słowacja ma jeden z najniższych współczynników zaszczepienia w całej UE – obecnie tylko 46,5 procent Słowaków jest zaszczepionych.
Niemcy rozważają pełny lockdown
Na wprowadzenie nowych restrykcji i zmiany obowiązujących przepisów pandemicznych zdecydowali się też nasi zachodni sąsiedzi. . W niektórych landach wstęp do barów, restauracji, środków transportu oraz miejsc pracy będzie możliwy tylko dla osób zaszczepionych lub z negatywnym testem – ustalono w piątek podczas spotkania przedstawicieli rządu i władz poszczególnych krajów związkowych. W piątek ustalono specjalne progi hospitalizacji, po przekroczeniu których landy będą wprowadzał restrykcje. Jednocześnie Niemcy nie są – w przeciwieństwie do Austrii – za wprowadzeniem obowiązkowych szczepień dla wszystkich, choć rząd federalny nie wyklucza jednocześnie przywrócenia pełnego lockdownu (także dla zaszczepionych), jeśli obecne restrykcje nie sprawią, że czwarta fala zostanie powstrzymana. Wprowadzono też szereg innych przepisów, m.in. to, że z komunikacji publicznej będą mogły korzystać tylko osoby zaszczepione, ozdrowieńcy lub posiadający aktualny negatywny wynik testu.
Co z Polską? Mamy „gen sprzeciwu”
W przeciwieństwie do naszych sąsiadów, Polska nie planuje na razie żadnych obostrzeń – oznacza to brak ograniczeń w korzystaniu z restauracji, dyskotek, kin, hoteli czy siłowni, niezależnie od tego, czy kto jest zaszczepiony czy nie. Z czego to wynika? Jak czytamy w serwisie RMF FM, rząd obawia się przede wszystkim spadku poparcia wyborczego w sondażach. Ale równie ważny jest powód socjologiczny – wszelkie badania pokazują bowiem, że mimo rosnącej liczby zakażeń, coraz mniej osób przestrzega obecnych obostrzeń, a z nowymi byłoby jeszcze gorzej.
– Nie ma takiej potrzeby, żeby w tej chwili wprowadzać obostrzenia. Jeżeli nie egzekwujemy tych obostrzeń, które są w tej chwili i wprowadzamy kolejne, to one nic nam nie będą dawać – mówił na łamach RMF FM wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, dodając, że „Polacy mają gen sprzeciwu”, więc wprowadzanie nowych restrykcji będzie nieskuteczne.
W RMF czytamy też, że aby rząd zmienił zdanie, liczba zakażeń musiałaby przekroczyć punkt krytyczny i dojść do poziomu 40-45 tys. zakażeń dziennie. Jednak nawet wtedy obostrzenia byłyby niewielkie – rząd rozważyłby wówczas np. ograniczenia imprez rodzinnych, takich jak wesela czy chrzciny.
W piątek w naszym kraju zanotowano 23,2 tys. nowych zakażeń.