W zeszłym roku lotnisko w Pradze po raz pierwszy w historii obsłużyło ponad 13 mln podróżnych, w tym może przekroczyć barierę nawet 15 mln pasażerów. Siatka obecnych i planowanych połączeń w porcie Vaclava Havla robi wrażenie. Pod koniec października China Eastern Airlines uruchomi bezpośrednie loty z Pragi do Xi’an. Będzie to czwarta destynacja w Chinach, do której można dolecieć z Czech. Pozostałe to: Pekin, Szanghaj i Chengdu. Z kolei od 4 maja linie American Airlines uruchomią sezonowe połączenie z Pragi do Filadelfii.
Lotnisko w Pradze rośnie w bardzo szybkim tempie, choć jest też coraz bardziej zapchane. W związku z tym, władze portu chcą w ciągu najbliższych kilku lat wydać ponad 4,3 mld PLN na rozbudowę, która zwiększy jego przepustowość o dodatkowe 6 mln pasażerów. W ramach inwestycji rozbudowany będzie terminal, powstanie też drugi pas startowy. W ciągu najbliższych 20 lat lotnisko ma osiągnąć poziom 21 mln obsłużonych pasażerów rocznie.
– Jeśli w najbliższym czasie nie rozbudujemy lotniska, to inne porty w Europie Środkowej będą przejmować od nas pasażerów i przewoźników – mówi Vaclav Rehor, prezes lotniska.
Choć Praga kwitnie, na pozostałych lotniskach sytuacja jest bardzo kiepska. Na przykład na lotnisku w Brnie – w 2016 r. przewinęło się przez nie 417 tys. pasażerów, czyli o 10 proc. mniej niż rok wcześniej. I choć w tym roku liczba pasażerów ponownie wzrosła, to daleko do wyników z 2011 roku, gdy lotnisko obsługiwało ponad 550 tys. podróżnych. A dodatkowo, Brno ma ogromny problem ze skłonieniem przewoźników do uruchomienia lotów ze swojego lotniska. I raczej połączenia traci niż zyskuje – pod koniec października straci trasę do Eindhoven, na której operuje Wizz Air.
– Nasza sytuacja jest trudna i zależy od wielu czynników, na które nie mamy wpływu, jako operator lotniska – mówi rzeczniczka portu Katerina Pichalova.
W „Hospodarskich Novinach” czytamy, że linie lotnicze decydując się na konkretne lotniska patrzą nie tylko na atrakcyjność regionu, ale też na wysokość dopłat, jakie port oferuje przewoźnikom.
Według gazety, tylko w tym roku miasto wraz z władzami regionalnymi wydały 9 mln CZK (ok. 1,4 mln PLN) na „promocję” nowej trasy linii BMI do Monachium. Całkowite koszty reklamy, czyli de facto dopłaty, to 21 mln CZK (ok. 3 mln PLN).
Nieciekawie wygląda też sytuacja na lotnisku w Ostrawie, które w 2016 roku obsłużyło ledwie 258 tys. pasażerów – o 16 proc. mniej niż rok wcześniej. Lotnisko ma bardzo duży problem z przyciąganiem nowych przewoźników. W czeskim dzienniku czytamy, ze uruchomione jesienią 2016 r. połączenie z Dubajem przyniosło jak dotąd prawie 4 mln PLN straty. I choć lokalny samorząd organizował konkursy dla przewoźników na uruchomienie bezpośrednich tras do Amsterdamu czy Helsinek (oferując pokrycie finansowej różnicy w przypadku wystąpienia strat), nie zgłosił się żaden chętny przewoźnik.
Problemy Ostrawy mogą być związane z tym, że znajduje się dość blisko… lotniska w Katowicach, które ma bardzo rozbudowaną siatkę połączeń, zarówno Wizz Aira, jak i Ryanaira. W efekcie żadna z tanich linii nie jest zainteresowana mocniejszą inwestycją w porcie oddalonym o ok. 100 kilometrów od Pyrzowic.
Równie kiepska jest kondycja lotniska w Pardubicach, a powodem jest głównie mniejsze zainteresowanie tym kierunkiem turystów z Rosji. Jeszcze w 2013 r. przez to lotnisko przewijało się 184 tys. pasażerów, zeszłym roku – tylko 31 tys. Pewną szansą jest pojawienie się Ryanaira, który uruchomił niedawno loty do Londyn Stansted, ale sytuacja portu wciąż jest nie do pozazdroszczenia.
Podobnie jest w Karlowych Warach, gdzie w zeszłym roku lotnisko obsłużyło ledwie 25 tys. pasażerów.