Napiwki w samolocie i na lotnisku. Tip dla stewardesy? Czy należy je dawać?
Przyzwyczajeni do dawania napiwków w restauracjach, barach i innych miejscach, gdzie jesteśmy obsługiwani – podczas podróży drogą lotniczą stajemy przed dylematem. Czy powinniśmy dodatkowo nagradzać finansowo osoby, które zajmują się nami w tracie podróży?
Lecąc samolotem, nie unikniemy częstego kontaktu z personelem pokładowym. Oprócz dbania o nasze bezpieczeństwo, jednym z ich zadań jest szeroko pojęta „obsługa klienta”. To właśnie stewardzi i stewardesy przyjmują nasze zamówienia, roznoszą napoje i jedzenie, pomagają w komfortowym zniesieniu czasu podróży we wnętrzu samolotu. Pod pewnymi względami praca ta nie różni się zbytnio od pracy… kelnera lub kelnerki w barze.
Analogie? Przyjęcie zamówienia, realizacja, obsługa, dopilnowanie płatności. Wygląda to bardzo podobnie. A skoro w wielu krajach świata normą jest to, że w restauracji zostawiamy napiwek, zasadnym staje się zadanie pytania: czy w samolocie również powinniśmy przygotować gotówkę lub kartę kredytową, aby dodatkowo wynagrodzić personel za dobrze wykonaną pracę? Temat podjął blog ThePointsGuy… my postanowiliśmy sięgnąć nieco głębiej.
Napiwki w samolocie?
Odpowiedź na to pytanie nie jest do końca jednoznaczna. Osobiście nie zdarzyło mi się nigdy zostawić napiwku stewardesie podczas lotu – nawet tym najmilszym, uśmiechniętym, pomocnym i serdecznym. Dlaczego? Bo zdaję sobie sprawę z tego, że personel pokładowy tego typu świadczenia pieniężnego raczej nie może przyjąć.
Dużą rolę w takich przypadkach odgrywa przeniesienie środka ciężkości – w kwestii płatności w samolocie za cokolwiek – z gotówki na rzecz kart kredytowych i debetowych. Będąc w podróży, na pokładzie samolotu używam praktycznie tylko karty. Oprogramowanie w czytnikach kart, którymi dysponuje personel pokładowy przyjmując płatność za posiłki, napoje alkoholowe czy przekąski, nie posiada opcji „napiwek” – z kolei taka możliwość jest w sporej części lokali, obsługujących ruch turystyczny.
Szukanie po kieszeni drobnych, aby przekazać je stewardesie? Widziałem kiedyś taką sytuację w wykonaniu angielskiego podróżnego, na trasie z Aberdeen do Warszawy. Stewardesa Wizz Air z uśmiechem na twarzy odmówiła wzięcia napiwku. Ale zasady są różne, i nie zawsze są wyraźnie skodyfikowane.
– Zdarzyło mi się kilka razy przyjąć napiwek od pasażerów. Nieoficjalny przekaz był taki, aby ów napiwek od razu wydać „w pokładowym barze”, zwiększając sprzedaż – opowiada mi anonimowo jedna ze stewardes w Ryanair. – Wiesz, zakup jakiegoś batonika, napoju, przy większych napiwkach na przykład perfum – dodaje stewardesa.

Puryści mogą powiedzieć:
– Dlaczego mam płacić napiwek osobie, która po prostu wykonuje swoją pracę? Przecież to jej obowiązek, za realizację którego otrzymuje wynagrodzenie.
…ale taka argumentacja nie jest do końca zasadna, bo (szukając analogii) tak samo można podchodzić do napiwkowej gratyfikacji w restauracjach.
Istnieją również zawody, w których napiwki stanowią podstawę wynagrodzenia – na naszych łamach prezentowaliśmy wywiad z Polakiem, który pracował na statkach wycieczkowych. Tam napiwki ze strony pasażerów są najczęściej obowiązkowe.
Napiwkowa etykieta
A co z innymi osobami, które mają styczność z pasażerami? Tutaj sytuacja jest raczej prosta. Nikt nie będzie chciał dawać napiwku pilotowi (za to, że sprawnie wystartował i wylądował) lub agentowi linii lotniczej przy lotniskowej bramce – który nas wpuszcza do rękawa bądź kieruje do autobusu mającego dotransportować pasażerów pod sam samolot.
Niemniej, w portach lotniczych na świecie pracują osoby, które napiwki dostają powszechnie. Czym się zajmują? To pracownicy odpowiedzialni za asystę dla osób niepełnosprawnych lub potrzebujących transportu na wózku inwalidzkim. Z racji charakteru ich pracy i kontaktu z podróżnymi, powszechną praktyką jest podziękowanie za pomoc w przemieszczeniu się po terenie lotniska. Jak? Właśnie poprzez napiwek.
* * *
A Wy? Dajecie (lub próbowaliście dawać) napiwki w samolocie? I czy zdajecie sobie sprawę z tego, skąd w ogóle wziął się zwyczaj dawania napiwków?
Na naszych łamach opublikowaliśmy artykuł, który wyjaśniał genezę tego zjawiska i wzbudził sporą dyskusję i kontrowersje wśród czytelników. Jeżeli nie mieliście okazji go przeczytać, zachęcam do nadrobienia zaległości.