więcej okazji z Fly4free.pl

Napiwki w samolocie i na lotnisku. Tip dla stewardesy? Czy należy je dawać?

Personel pokładowy
Foto: Sasa Wick / Shutterstock

Przyzwyczajeni do dawania napiwków w restauracjach, barach i innych miejscach, gdzie jesteśmy obsługiwani – podczas podróży drogą lotniczą stajemy przed dylematem. Czy powinniśmy dodatkowo nagradzać finansowo osoby, które zajmują się nami w tracie podróży?

Lecąc samolotem, nie unikniemy częstego kontaktu z personelem pokładowym. Oprócz dbania o nasze bezpieczeństwo, jednym z ich zadań jest szeroko pojęta „obsługa klienta”. To właśnie stewardzi i stewardesy przyjmują nasze zamówienia, roznoszą napoje i jedzenie, pomagają w komfortowym zniesieniu czasu podróży we wnętrzu samolotu. Pod pewnymi względami praca ta nie różni się zbytnio od pracy… kelnera lub kelnerki w barze.

Analogie? Przyjęcie zamówienia, realizacja, obsługa, dopilnowanie płatności. Wygląda to bardzo podobnie. A skoro w wielu krajach świata normą jest to, że w restauracji zostawiamy napiwek, zasadnym staje się zadanie pytania: czy w samolocie również powinniśmy przygotować gotówkę lub kartę kredytową, aby dodatkowo wynagrodzić personel za dobrze wykonaną pracę? Temat podjął blog ThePointsGuy… my postanowiliśmy sięgnąć nieco głębiej.

Napiwki w samolocie?

Odpowiedź na to pytanie nie jest do końca jednoznaczna. Osobiście nie zdarzyło mi się nigdy zostawić napiwku stewardesie podczas lotu – nawet tym najmilszym, uśmiechniętym, pomocnym i serdecznym. Dlaczego? Bo zdaję sobie sprawę z tego, że personel pokładowy tego typu świadczenia pieniężnego raczej nie może przyjąć.

Dużą rolę w takich przypadkach odgrywa przeniesienie środka ciężkości – w kwestii płatności w samolocie za cokolwiek – z gotówki na rzecz kart kredytowych i debetowych. Będąc w podróży, na pokładzie samolotu używam praktycznie tylko karty. Oprogramowanie w czytnikach kart, którymi dysponuje personel pokładowy przyjmując płatność za posiłki, napoje alkoholowe czy przekąski, nie posiada opcji „napiwek” – z kolei taka możliwość jest w sporej części lokali, obsługujących ruch turystyczny.

Szukanie po kieszeni drobnych, aby przekazać je stewardesie? Widziałem kiedyś taką sytuację w wykonaniu angielskiego podróżnego, na trasie z Aberdeen do Warszawy. Stewardesa Wizz Air z uśmiechem na twarzy odmówiła wzięcia napiwku. Ale zasady są różne, i nie zawsze są wyraźnie skodyfikowane.

– Zdarzyło mi się kilka razy przyjąć napiwek od pasażerów. Nieoficjalny przekaz był taki, aby ów napiwek od razu wydać „w pokładowym barze”, zwiększając sprzedaż – opowiada mi anonimowo jedna ze stewardes w Ryanair. – Wiesz, zakup jakiegoś batonika, napoju, przy większych napiwkach na przykład perfum – dodaje stewardesa.

Personel pokładowy w samolocie
Foto: Sorbis / Shutterstock

Puryści mogą powiedzieć:

– Dlaczego mam płacić napiwek osobie, która po prostu wykonuje swoją pracę? Przecież to jej obowiązek, za realizację którego otrzymuje wynagrodzenie.

…ale taka argumentacja nie jest do końca zasadna, bo (szukając analogii) tak samo można podchodzić do napiwkowej gratyfikacji w restauracjach.

Istnieją również zawody, w których napiwki stanowią podstawę wynagrodzenia – na naszych łamach prezentowaliśmy wywiad z Polakiem, który pracował na statkach wycieczkowych. Tam napiwki ze strony pasażerów są najczęściej obowiązkowe.

Napiwkowa etykieta

A co z innymi osobami, które mają styczność z pasażerami? Tutaj sytuacja jest raczej prosta. Nikt nie będzie chciał dawać napiwku pilotowi (za to, że sprawnie wystartował i wylądował) lub agentowi linii lotniczej przy lotniskowej bramce – który nas wpuszcza do rękawa bądź kieruje do autobusu mającego dotransportować pasażerów pod sam samolot.

Niemniej, w portach lotniczych na świecie pracują osoby, które napiwki dostają powszechnie. Czym się zajmują? To pracownicy odpowiedzialni za asystę dla osób niepełnosprawnych lub potrzebujących transportu na wózku inwalidzkim. Z racji charakteru ich pracy i kontaktu z podróżnymi, powszechną praktyką jest podziękowanie za pomoc w przemieszczeniu się po terenie lotniska. Jak? Właśnie poprzez napiwek.

* * *

A Wy? Dajecie (lub próbowaliście dawać) napiwki w samolocie? I czy zdajecie sobie sprawę z tego, skąd w ogóle wziął się zwyczaj dawania napiwków?

Na naszych łamach opublikowaliśmy artykuł, który wyjaśniał genezę tego zjawiska i wzbudził sporą dyskusję i kontrowersje wśród czytelników. Jeżeli nie mieliście okazji go przeczytać, zachęcam do nadrobienia zaległości.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
"Przyzwyczajeni do zwyczaju" czytania tych bredni mówimy stanowczo "nie" dawaniu napiwków i pisaniu takich "artykułów"!
nelson 1974, 30 lipca 2018, 15:43 | odpowiedz
Zdanie poprawione, dzięki ;) Pisząc o "nie" dla napiwków, masz na myśli każdą okoliczność i miejsce?
nelson 1974 [...] mówimy stanowczo "nie" dawaniu napiwków i pisaniu takich "artykułów"!
Paweł Kunz, 30 lipca 2018, 16:55 | odpowiedz
Avatar użytkownika
To amerykanski zwyczaj, nie widze powodu, zeby go adoptować. Oni daja napiwki wszedzie, łącznie z obsluga salonikow hotelowych czy lotniskowych.
Aga_podrozniczka, 31 lipca 2018, 1:24 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Mi nikt napiwku nie daje za wykonaną pracę i ja nie daje nikomu. Każdy ma swoją pensję za wykonaną robotę, nie widzę potrzeby jeszcze dopłacać. 
tybul, 31 lipca 2018, 7:16 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Cieszę się, że poruszony został temat osób niepełnosprawnych, ale chciałabym dodać coś od siebie.Jestem niepełnosprawna od 14 roku życia. Podróżuję kiedy tylko pozwala mi na to stan zdrowia. Są takie podróże, że muszę korzystać z pomocy asystenta. Kiedyś czułam sie w obowiązku, by wynagrodzić go za pomoc. Ale od kilku lat tego nie robię. A powod jest prosty- pozostali pasażerowie mają i tak o wiele łatwiej w życiu- mogą pracować, nie muszą utrzymywać się z upokarzająco niskiej renty, a kiedy podróżują, mogą o własnych siłach przejść przez cały budynek lotniska we wszystkie strony. I nikt od nich nie wymaga, by zostawili na lotnisku jakieś pieniądze. Proszę nie zrozumieć mnie źle, ja doceniam pracę asystentów. Ale i tak zostałam w jakiś sposób pokrzywdzona przez los, bo nie dość, że non stop czuję fizyczny ból, nie dość, że nie mogę sama sobie z pewnymi rzeczami poradzić, to jeszcze jestem zdania na czyjąś łaskę i w dodatku powinnam ją wynagradzać? Nie. Więcej tego nie zrobię. Zwłaszcza biorąc pod uwagę śmieszną  wysokość świadczeń, z których muszę się utrzymywać, bo przecież nikt takiej osoby jak ja nie zatrudni.  Asystent jest od tego, by nikt nie czuł się gorszy od innych podróżnych i by taki pasażer mógł sprawnie i bezproblemowo dotrzeć na pokład, po drodze mogąc zrobić zakupy (wiele sklepów na lotniskach ma zbyt wąskie przejścia i wózek tak nie wjedzie) czy skorzystać z toalety lub kabiny dla palaczy. Wszyscy jesteśmy ludźmi i dlatego nikt nie powinien być zobligowany do zapłaty za skorzystanie z tych samych rzeczy co "zwykły" pasażer. 
Paragon, 31 lipca 2018, 7:46 | odpowiedz
Avatar użytkownika
A Pani, która codziennie szoruje na blask marmury lotniska, abyśmy nie złamali nogi na pozostawionej skórce od banana? A Panu kierowcy autobusu, który podwiezie nas z bramki do drzwi samolotu, a studentce w kiosku lotniskowym dorabiającej w wakacje sprzedającej wodę przed podróżą? Naprawdę są dużo gorzej sytuowani ludzie niż stewardessy czy piloci.
kittycate, 1 sierpnia 2018, 3:27 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Plus
Paragon Cieszę się, że poruszony został temat osób niepełnosprawnych, ale chciałabym dodać coś od siebie.Jestem niepełnosprawna od 14 roku życia. Podróżuję kiedy tylko pozwala mi na to stan zdrowia. Są takie podróże, że muszę korzystać z pomocy asystenta. Kiedyś czułam sie w obowiązku, by wynagrodzić go za pomoc. Ale od kilku lat tego nie robię. A powod jest prosty- pozostali pasażerowie mają i tak o wiele łatwiej w życiu- mogą pracować, nie muszą utrzymywać się z upokarzająco niskiej renty, a kiedy podróżują, mogą o własnych siłach przejść przez cały budynek lotniska we wszystkie strony. I nikt od nich nie wymaga, by zostawili na lotnisku jakieś pieniądze. Proszę nie zrozumieć mnie źle, ja doceniam pracę asystentów. Ale i tak zostałam w jakiś sposób pokrzywdzona przez los, bo nie dość, że non stop czuję fizyczny ból, nie dość, że nie mogę sama sobie z pewnymi rzeczami poradzić, to jeszcze jestem zdania na czyjąś łaskę i w dodatku powinnam ją wynagradzać? Nie. Więcej tego nie zrobię. Zwłaszcza biorąc pod uwagę śmieszną  wysokość świadczeń, z których muszę się utrzymywać, bo przecież nikt takiej osoby jak ja nie zatrudni.  Asystent jest od tego, by nikt nie czuł się gorszy od innych podróżnych i by taki pasażer mógł sprawnie i bezproblemowo dotrzeć na pokład, po drodze mogąc zrobić zakupy (wiele sklepów na lotniskach ma zbyt wąskie przejścia i wózek tak nie wjedzie) czy skorzystać z toalety lub kabiny dla palaczy. Wszyscy jesteśmy ludźmi i dlatego nikt nie powinien być zobligowany do zapłaty za skorzystanie z tych samych rzeczy co "zwykły" pasażer. 
ETC, 2 sierpnia 2018, 0:07 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »