Zobacz najgorsze trasy lotnicze z Polski! Planujesz na nich lot? Spodziewaj się kłopotów
W minionym roku w Polsce odwołano prawie 1300 lotów, a opóźnionych przynajmniej o kwadrans było kilkadziesiąt tysięcy lotów – wynika z danych AirHelp. Na których trasach jest najgorzej?
Chyba nikt tego nie lubi: lecimy z wywieszonym jęzorem na lotnisko, a na miejscu okazuje się, że samolot jest opóźniony. O kwadrans, 30 minut, godzinę – to jeszcze da się jakoś przeżyć, ale często jest też tak, że nasz rejs jest odwołany. Oczywiście, w takich wypadkach cieszą się miłośnicy uzyskiwania odszkodowań od linii lotniczych, ale jeśli planowaliśmy lot w konkretnym terminie do danego miejsca, gdzie mieliśmy np. wykupione noclegi, to jest to dla nas bardzo słaba rekompensata. Pod względem skali zakłóceń trasy znacząco się jednak od siebie różnią: punktualność połączeń zależy na przykład od odległości czy nawet godziny startu z danego lotniska. Bardziej punktualne będą więc np. połączenia wczesnym rankiem, a im później, tym… gorzej. A jakie są pod tym względem najgorsze połączenia w Polsce? Sprawdźmy!
Z zestawienia wynika, że jeśli chodzi o loty krajowe, to najczęściej opóźnione były loty na trasie Warszawa-Kraków. Pamiętajmy jednak, że AirHelp pisze tu o zakłóceniach, czyli zarówno lotach odwołanych jak i opóźnieniach wynoszących powyżej kwadransa. W przypadku tego połączenia opóźnionych było aż 35 procent wszystkich połączeń. Czy taki wynik dziwi? Tak i nie. Z jednej strony jest to najpopularniejsza trasa krajowa w Polsce. Kilkanaście miesięcy temu pisaliśmy o tym, w jaki sposób linie lotnicze układają swoje siatki połączeń. W przypadku tras krajowych LOT samoloty latają od bladego świtu do nocy, z ledwie kilkunastominutowymi przerwami na tankowanie, wysadzenie i ponowne zabranie pasażerów. W efekcie wystarczy jedno nieprzewidywane zdarzenie czy sięgające kilku minut opóźnienie, by cały plan lotów na dany dzień dokumentnie się posypał.
Niezwykle pechowe było też połączenie lotnicze z Warszawy do Pragi, gdzie aż 53 razy w ubiegłym roku loty między tymi dwoma lotniskami były odwoływane – na żadnej innej trasie z Polski nie było tylu anulowanych połączeń. Jednocześnie współczynnik punktualności też jest taki sobie i wynosi zaledwie 76 procent. Jednak do niechlubnych “liderów” tego zestawienia i tak jest tej trasie daleko.
Spójrzmy tymczasem na ranking najbardziej i najmniej punktualnych linii lotniczych w Polsce. Z danych AirHelp wynika, że najlepiej pod tym względem wygląda sytuacja w linii Wizz Air, a najgorzej – LOT i easyJet. Choć musimy oczywiście pamiętać, że AirHelp za loty „zakłócone” przyjmuje takie, gdzie opóźnienie wynosi przynajmniej kwadrans.
Najczęściej opóźnione są... dalekie trasy
W komunikacie AirHelp czytamy, że tylko na 4 trasach z Polski samoloty dowiozły pasażerów zgodnie z planem, a na kolejnych 11 zarejestrowano mniej niż 5 zakłóceń. Jednak w większości z nich były to połączenia z niewielką liczbą lotów – tylko 3 z nich odbyły się częściej niż 130 razy. Tym bardziej ciekawe jest, że najczęstszym połączeniem, w ramach którego żaden samolot nie spóźnił się do portu docelowego, była trasa z Lotniska Chopina do gruzińskiego Kutaisi, operowana przez Wizz Aira.
Na przeciwnym biegunie tras najmocniej opóźnionych wyniki są dość przerażające. Okazuje się bowiem, że “najgorszą” regularną trasą z Polski (nie wliczając więc wakacyjnych lotów czarterowych ) jest połączenie z Warszawy do Erywania, realizowane przez LOT. W przypadku lotów do stolicy Armenii współczynnik punktualności wynosi 25 procent, co oznacza, że tylko co czwarty samolot doleciał do Erywania na czas.
Na kolejnych miejscach znalazły się dwie trasy międzykontynentalne – są to połączenia z Warszawy do Nowego Jorku i Chicago, gdzie współczynnik punktualności wynosi odpowiednio 28 i 33 procent. Kolejne miejsce na szczycie rankingu zajmuje trasa z Warszawy do Lizbony (realizowana przez TAP i Wizz Air) – na czas do Portugalii dociera tylko 39 procent połączeń, a ostatnią “najgorszą” trasą było… także połączenie z Warszawy. Konkretnie chodzi o trasę z Lotniska Chopina do cypryjskiej Larnaki (lata na niej Wizz Air) – w tym przypadku współczynnik punktualności wyniósł zaledwie 41 procent.
Są gorsi
Omawiane powyżej trasy nie przynoszą chluby przewoźnikom, ale… są gorsi. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o najbardziej opóźnionych trasach z Wielkiej Brytanii. Według raportu brytyjskiego urzędu lotniczego, najgorsze jest połączenie Ryanaira z East Midlands do hiszpańskiej Girony – w ciągu 12 miesięcy, których dotyczy badanie, aż 95 procent wszystkich lotów na tej trasie notowało opóźnienie lub było odwołanych. Na drugim miejscu znalazło się połączenie z Polski – jakiś czas temu zawieszona trasa z Edynburga do Szczecina. Ryanair operował na niej tylko w okresie od maja do końca października 2018 roku, ale statystyki były zatrważające – opóźnionych było aż 85 procent wszystkich lotów.
Jak linie lotnicze walczą z opóźnieniami?
Teoretycznie rozwiązanie jest proste: przewoźnicy powinni mniej eksploatować swoje samoloty i robić dłuższe przerwy między kolejnymi rotacjami, by unikać nieprzewidzianych zdarzeń, których efektem są opóźnione loty. Ale przecież czas to pieniądz, dlatego tanie linie maksymalnie go wykorzystują. Rekordy bije Ryanair – zdarzają się loty, gdy od momentu wylądowania do ponownego startu mija (według rozkładu) 30 minut. W tym czasie załoga wypuszcza pasażerów, sprząta samolot, wpuszcza kolejną grupę (w międzyczasie samolot jest tankowany) i… rusza w drogę powrotną.
Z drugiej strony – linie lotnicze mają swoje sposoby, by ograniczać opóźnienia. Jednym z nich jest sztuczne wydłużanie czasu lotów, by nie płacić ewentualnych odszkodowań. Polega to na tym, że w rozkładzie podaje się znacznie dłuższy czas lotu niż w rzeczywistości. Ma to na celu stworzenie niewielkiej rezerwy, która pozwoli przewoźnikowi reagować na nieprzewidziane zdarzenia.
Odwołany lot a prawa pasażera
W przypadku poważnych zakłóceń lotu, tzn. jego odwołania, opóźnienia powyżej 3 godzin lub odmowy wejścia na pokład, pasażerowie mogą ubiegać się o odszkodowanie. Prawo do niego przysługuje – na podstawie Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE nr 261/2004 – podróżnym wylatujących z wybranego kraju UE bądź lądującym na terytorium UE, ale tylko gdy korzystają oni z usług europejskiego przewoźnika.
Odszkodowanie może wynieść nawet do 600 euro na osobę, a sytuacje, w których z przewoźnika zostaje zdjęta odpowiedzialność za zakłócenie rejsu ograniczają się do nadzwyczajnych okoliczności takich jak: nagłe przypadki medyczne czy ekstremalne warunki atmosferyczne.





