„Latanie z dziećmi to wyraz egoizmu rodzica. Trzeba tego zabronić”. A z drugiej strony: „to naturalne, że dzieci powinny podróżować z rodzicami”. Temat, który często powoduje żywiołowe dyskusje. Czy naprawdę bywa aż tak źle?
PoprzednieObraz 1 z 11Następne
Rodzice z piekła rodem?
Inspiracja do powstania tego artykułu nadarzyła się wczoraj. Wieczorny lot ze szkockiego Aberdeen do Warszawy. Samolot wypełniony w 80 proc. Sporo rodzin z dziećmi w różnym wieku. Normalka. Ale to, co zrobiła pewna mama, dwa rzędy przed nami – do normalnych nie należało. Podróżowała z córeczką, której wiek określiłbym na kilkanaście miesięcy. Dziecko krzyczało przez większą część drogi, w pewnym momencie dał się odczuć charakterystyczny zapach. Co zrobiła owa mama?
Otóż rozłożyła bluzę w przejściu między fotelami (tarasując drogę do toalet), zmieniła pieluchę swojemu dziecku, po czym zwinęła ją w rulonik i... bez żadnego woreczka wsadziła w kieszeń fotela rząd wcześniej. Po zwróceniu jej uwagi po angielsku, odpowiedziała czystą polszczyzną słowo uznawane za obraźliwe – i dopiero gdy inni pasażerowie także zaczęli zwracać na to uwagę, pomaszerowała ze skwaszoną miną do toalety, aby wyrzucić pampersa. Dziecko zostawiła same na fotelu.
Moja córka zapytała się mnie: „– Tato, a ten dzidziuś przed nami nie spadnie?”. Tak, podróżuję często z dziećmi, tak też było podczas tego lotu. I nigdy nie pomyślałbym, że można TAK postąpić. Nie chciałem robić zdjęcia, więc musi wam wystarczyć poglądowe...
Fot. passengershaming.com
Inspiracja do powstania tego artykułu nadarzyła się wczoraj. Wieczorny lot ze szkockiego Aberdeen do Warszawy. Samolot wypełniony w 80 proc. Sporo rodzin z dziećmi w różnym wieku. Normalka. Ale to, co zrobiła pewna mama, dwa rzędy przed nami – do normalnych nie należało. Podróżowała z córeczką, której wiek określiłbym na kilkanaście miesięcy. Dziecko krzyczało przez większą część drogi, w pewnym momencie dał się odczuć charakterystyczny zapach. Co zrobiła owa mama?
Otóż rozłożyła bluzę w przejściu między fotelami (tarasując drogę do toalet), zmieniła pieluchę swojemu dziecku, po czym zwinęła ją w rulonik i... bez żadnego woreczka wsadziła w kieszeń fotela rząd wcześniej. Po zwróceniu jej uwagi po angielsku, odpowiedziała czystą polszczyzną słowo uznawane za obraźliwe – i dopiero gdy inni pasażerowie także zaczęli zwracać na to uwagę, pomaszerowała ze skwaszoną miną do toalety, aby wyrzucić pampersa. Dziecko zostawiła same na fotelu.
Moja córka zapytała się mnie: „– Tato, a ten dzidziuś przed nami nie spadnie?”. Tak, podróżuję często z dziećmi, tak też było podczas tego lotu. I nigdy nie pomyślałbym, że można TAK postąpić. Nie chciałem robić zdjęcia, więc musi wam wystarczyć poglądowe...
Fot. passengershaming.com
PoprzednieObraz 1 z 11Następne