Najdroższy kraj w Europie dla turystów w końcu stanie na nogi! Pomogą mu w tym dawno niewidziani goście
O branży turystycznej w Szwajcarii było ostatnio głośno głównie z uwagi na bardzo małą liczbę zagranicznych turystów, którzy odwiedzali ten kraj, w porównaniu do innych państw w Europie, w okresie pandemii koronawirusa. Powód to oczywiście wysokie ceny – Szwajcaria uchodzi za najdroższy kraj w Europie, a co za tym idzie, ma relatywnie duży odsetek podróżnych z Ameryki Północnej oraz Azji, a zwłaszcza z Chin. Słyną oni z wydawania dużych sum pieniędzy podczas swoich wypraw, a co za tym idzie, nie obawiają się oni szwajcarskiej drożyzny. A ponieważ jeszcze do niedawna podróżni z Azji praktycznie nie mogli podróżować do Europy, koło się zamykało.
Limassol od 1861 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Marsa Alam od 2512 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Zakynthos od 1999 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Teraz szwajcarski urząd statystyczny opublikował dane o liczbie turystów za ubiegły ok i trzeba powiedzieć, że… są one dość optymistyczne. Wynika z nich, że w 2022 roku turyści spędzili w Szwajcarii aż 38,2 mln noclegów. To o 29 procent więcej niż w „covidowym” 2021 roku i więcej niż w 2017 roku, choć wciąż mniej niż w 2018 (mniej o 1,5 procenta) i 2019 roku (spadek o 3,3 procenta). Oczywiście, diabeł tkwi w szczegółach. Z informacji urzędu statystycznego wynika bowiem, że największy wzrost liczby noclegów zanotowali sami Szwajcarzy, którzy po raz pierwszy w historii przekroczyli barierę 21 mln zarezerwowanych noclegów w swoim kraju.

Sporo było też turystów z Europy: liczba podróżnych z Niemiec była tylko o 8 procent mniejsza niż w 2019 roku, turyści z krajów Beneluksu zanotowali spadek o 3,4 procenta, a liczba turystów z Francji… nawet wzrosła w stosunku do 2019 roku.
Największą absencją pozostają jednak podróżni z innych kontynentów: w sumie liczba podróżnych spoza Europy spadła o 35 procent w stosunku do 2019 roku.
Największy spadek zaliczyły oczywiście dwa kluczowe rynki, czyli Japonia i Chiny, gdzie liczba podróżnych do Szwajcarii w porównaniu do 2019 roku spadła aż o 91 procent.
Teraz Szwajcarzy zakładają, że liczba turystów z Azji będzie motorem wzrostu tamtejszej branży turystycznej.
– 2023 będzie rokiem powrotu turystów z Azji, bo Amerykanie i Europejczycy powrócili już do nas w ubiegłym roku – mówi Martin Nydegger, dyrektor Switzerland Tourism.
Jak dodaje, ten rok będzie stał pod znakiem walki o uwagę Chińczyków. Szwajcaria nie stoi w tej batalii na przegranej pozycji, bo jak tłumaczy Nydegger, Chińczycy szukają obecnie spokoju, kontaktu z przyrody i więcej aktywności na zewnątrz, a co jak co, ale Szwajcaria ma wszystkich tych elementów pod dostatkiem i to na wysokim poziomie.
Czy faktycznie tak się stanie? Oprócz optymistów nie brakuje też bardziej sceptycznych głosów.
– Mam wątpliwości dotyczące rynku chińskiego. Nie sądzę, że Chińczycy pojawią się u nas w ogromnych liczbach, głównie z uwagi na napiętą sytuacją geopolityczną między Europą, NATO, USA i Chinami – komentuje Andreas Zuellig, prezes stowarzyszenia szwajcarskich hotelarzy HotellerieSuisse.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?