Modlin ma plan, jak ściągnąć do siebie linie z Chopina. Niskie stawki i ogromne wydatki
Deklarację dotyczącą odkupienia udziałów od PPL złożył Marek Miesztalski, skarbnik Mazowsza i członek rady nadzorczej spółki zarządzającej Modlinem, gdzie od miesięcy trwa wojna pozycyjna między udziałowcami. Może do tego dojść już 18 kwietnia, podczas nadzwyczajnego zgromadzenia wspólników.
– Zobaczymy, co się stanie, ja będę doradzał władzom Mazowsza odkupienie udziałów PPL – mówi Miesztalski.
Ile mogą kosztować udziały PPL? To będzie musiał ocenić rzeczoznawca, ale w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” skarbnik Mazowsza przyznał, że jest to kwota rzędu 60-100 mln PLN. Cały proces może potrwać nawet sześć miesięcy.
Miesztalski spotkał się w czwartek z dziennikarzami, by odnieść się do wczorajszej prezentacji raportu Arupa, w którym firma audytowa stwierdziła, że lotnisko w Radomiu jest lepszym miejscem do przeniesienia ruchu low-costowego i czarterowego z Warszawy niż port w Modlinie. Wśród głównych powodów wskazano m.in. zawirowania właścicielskie i dumpingowy poziom stawek opłat pasażerskich dla Ryanaira w Modlinie, który będzie odstraszał inne linie lotnicze od przenosin właśnie tam. Więcej szczegółów na ten temat przeczytacie tutaj.
Miesztalski odniósł się do zarzutów Arupa i szefa PPL, Mariusza Szpikowskiego. Skarbnik Mazowsza podważył tezy zawarte w raporcie. Stwierdził m.in. że stanowczo zawyżone są koszty rozbudowy lotniska w Modlinie. Przypomnijmy, że Arup stwierdził, że aby Modlin obsługiwał 13-15 mln pasażerów rocznie (taka przepustowość będzie potrzebna, by pomieścić ruch z Chopina oraz rozwijającego się Ryanaira), należałoby wydać ponad 1,2 mld PLN. Według Miesztalskiego, ta kwota jest zdecydowanie zawyżona.
– Żeby można było tu odprawiać 6-7 mln pasażerów rocznie, potrzeba 357 mln PLN. W tej kwocie mieści się budowa drugiej drogi startowej za 200 mln PLN – cytuje Miesztalskiego „Wyborcza”.
A jeśli lotnisko miałoby zostać rozbudowane do poziomu 10 mln pasażerów rocznie, trzeba będzie dodać kolejne 200 mln PLN na nowy terminal. Czyli w sumie o ponad połowę mniej niż według wyliczeń Arupa.
Czy te wyliczenia mają sens? I tak, i nie. Bo prawda jest taka, że „mała” rozbudowa Modlina do poziomu 6-7 mln pasażerów rocznie absolutnie nic nie da. Szybko zostanie ona bowiem zdyskontowana przez Ryanaira, który jasno deklaruje, że w ciągu kilku lat jest w stanie podwoić liczbę obsługiwanych przez siebie pasażerów z tego lotniska.
Koszty przeniesienia low-costów i czarterów już na starcie musiałyby być zdecydowanie większe, bo znacznie większe musiałoby być lotnisko w Modlinie.
Nowy cennik od połowy kwietnia
Zarząd lotniska w Modlinie planuje też na własną rękę zachęcać przewoźników czarterowych i tanie linie do pojawiania się w Modlinie. Na początku maja ma się pojawić zaktualizowany cennik dla nowych przewoźników, którzy chcieliby startować z Radomia. Stawka opłaty za jednego pasażera ma się zmniejszyć o połowę – z 40 do 20 PLN. Zmniejszony ma być też próg liczby tras i pasażerów, po którego przekroczeniu nowa linia lotnicza wpadałaby w „tańsze” stawki i miała opłatę pasażerską na poziomie 10 PLN.
– Nowy cennik będzie bardzo konkurencyjny. Chcemy obalić mit, jakoby tworzony był z myślą o jednym przewoźniku. Po uwzględnieniu wszystkich zniżek i promocji LOT na Lotnisku Chopina płaci niemalże tyle samo, ile Ryanair w Modlinie – mówi Marcin Danił.
Modlin liczy, że uda mu się w ten sposób przekonać inne linie do pojawienia się w Modlinie, ale to małe realne. Bo skoro lotnisko już teraz jest zapchane, to bez pilnej rozbudowy nie pojawi się tu żaden sensowny przewoźnik.
Marszałek wyciąga rękę
Na tak dużą inwestycję w lotnisko samorządu Mazowsza raczej nie stać. Tym bardziej, że marszałek Struzik będzie musiał dokapitalizować spółkę, by ta miała pieniądze na wykup obligacji i odsetek, a także najpotrzebniejsze inwestycje odtworzeniowe, wśród których najpilniejsze zadania to remont dróg kołowania za ponad 13 mln PLN. Jak podaje „Puls Biznesu”, w tym roku samorząd dokapitalizuje Modlin kwotą 10,5 mln PLN i 13 mln PLN w roku przyszłym.