Coraz mniej miejsca na nogi to dopiero początek. Szykuje się rewolucja w samolotach?
W połowie lat 60., kiedy Boeing projektował pierwszego 737, w środku planowano umieścić 50-60 miejsc dla pasażerów. Dzisiaj w najbardziej popularnym modelu 737 foteli jest nawet 3 razy więcej. Magia? Raczej ekonomia.
Coraz mniej miejsca
Z biegiem lat kolejne wersje 737 były coraz dłuższe, ale można zauważyć, że foteli przybywało nieproporcjonalnie więcej niż powierzchni. Przede wszystkim z czasem linie lotnicze zaczęły stosować wewnątrz siedzeń inne materiały, dzięki czemu zmniejszają ich objętość, ale jednocześnie znacznie obniżają komfort użytkowania. W świecie tanich linii fotele stały się prawdziwym orężem w walce o zmniejszenie ponoszonych kosztów.
Mimo wstępnych planów, w ostatecznym projekcie umieszczono 87 siedzeń. Ale zarówno Lufthansa, która była pierwszym klientem na wspomniane samoloty, jak i inne linie wnioskowały o zwiększenie liczby siedzeń do 100. Teraz Ryanair – latający na 737-800, może zabrać na pokład 189 pasażerów.
Ale zmiana materiałów to zaledwie jeden ze sposobów „upychania” kolejnych pasażerów w tych samych typach samolotu. Na przykład kiedyś pojawił się pomysł usunięcia czasopism z kieszeni fotela, z którego ochoczo skorzystał chociażby Ryanair.
– Magazyny pokładowe potrafią zabrać ponad centymetr przy każdym siedzeniu – komentuje w rozmowie z The Guardian Ben Orson, dyrektor zarządzający w JPA Design, która zajmowała się projektowaniem foteli dla Singapore Airlines. – A całą papierową ofertę można przenieść do aplikacji – dodaje.
Jednak przede wszystkim – co wydaje się być całkiem logiczne, choć niezbyt wygodne – stopniowo ograniczano miejsce na nogi. Amerykański senator Chuck Summer policzył nawet, że od lat 70. do dzisiaj, przestrzeń pomiędzy rzędami zmniejszyła się średnio o 10 cm – z 89 na 79.
A może rewolucja?
Gdzieś jednak jest granica, którą trudno będzie przekroczyć. Już dzisiaj wielu pasażerów dotyka kolanami siedzenia przed sobą. Przyszłość foteli wydaje się więc być przesądzona.
– Niewiele możemy zrobić w temacie długości kości udowej człowieka. Dlatego innowacje skupią się na szerokości. Można byłoby stworzyć np. coś w rodzaju „ławki” z siedzeniami, która szerokością odpowiadałaby trzem fotelom, ale z której mogłaby skorzystać czteroosobowa rodzina – opowiada Craig Lawson, ekspert lotniczy wykładający na Cranfield University.
Zupełnie inną wizję ma Ayşegül Durak – była główna inżynier w Turkish Airlines. Uznawana za wizjonerkę w branży lotniczej przez blisko 25 lat zajmowała się projektowaniem wnętrz samolotów biorąc pod uwagę zarówno ich ekonomię, jak i ergonomię.
Niedawno jej pomysł na poprawę komfortu pasażerów zainteresował media na całym świecie. Durak uważa bowiem, że chociaż nowe, szczuplejsze siedzenia projektuje się tak, by w miarę możliwości były stosunkowo wygodne, to za pomocą powietrza można osiągnąć o wiele lepsze efekty.
O co właściwie chodzi? O wprowadzenie pompowanych elementów, które każdy pasażer może ustawić według własnego uznania. Zajmują bardzo mało miejsca, gdy są puste, a znacznie poprawiają komfort, gdy je „nadmuchamy”. Ekspertka uważa, że takie pompowane poduszki powinny znaleźć się na fotelu w okolicy dolnego odcinka kręgosłupa pasażera i jako element zagłówka.

Fot. Ayşegül Durak
– Rynek nie jest jeszcze na to gotowy. Taki system to też nowe wyzwania pod względem technologicznym, wzrost masy i koszty – tłumaczy Durak. – Ale wierzę, że w przyszłości powietrze będzie powszechnie używane do zmiany kształtu siedzenia – dodaje.
Nie wszyscy drastycznie oszczędzają
A u którego przewoźnika będziemy mieć najwięcej miejsca na nogi? Portal Smartertravel przejrzał dane dotyczące wielu linii lotniczych. Z wyliczeń wynika, że amerykańscy przewoźnicy dają średnio 76-78 cm przestrzeni, niskokosztowi przewoźnicy 71-76 cm, ale u niektórych możecie spodziewać się nawet 81-86 cm.
Oczywiście w ramach jednej linii używa się różnych typów samolotów, a nawet w tym samym modelu, ale w różnych egzemplarzach samolotu możemy spotkać różne rodzaje siedzeń – chociażby przed i po odnowieniu wnętrza.
Najbardziej rozrzutną linią – w kwestii oddawania przestrzeni pasażerom – jest linia Interjet, która oferuje średnio aż 86 cm wolnego miejsca. Meksykańska tania linia lotnicza lata do kilku amerykańskich miast, a także państw w Ameryce Środkowej i Południowej – np. do Kolumbii, na Kubę i do Gwatemali. Drugie miejsce zajmuje JetBlue – w ich samolotach możecie liczyć na 81-86 cm. A jeśli skorzystacie z opcji „Even More Space”, to możecie wykupić miejsce z dodatkową przestrzenią na nogi – aż 93 cm. Jest to jednak dodatkowa usługa dla wybranych.
Co ciekawe, sporą odległość między siedzeniami oferuje… LOT. Polskie linie lotnicze z wynikiem na poziomie 81 cm wyprzedzają chociażby: Lufthansę, KLM czy British Airways, które średnio zostawiają 78 cm wolnego miejsca. Mniej więcej tyle samo przestrzeni co LOT oferuje: Etihad, Emirates, Singapore Airlines, Air France, Finnair czy Swiss.