Miał lecieć Ryanairem do Belfastu, a wylądował w Porto. “To jego wina – powinien się upewnić”
Jak doszło do pomylenia samolotów?
Do pomyłki doszło w poniedziałkowy poranek na lotnisku Londyn-Stansted. Przy dwóch sąsiadujących bramkach trwała odprawa na loty Ryanaira – jeden do Belfastu, drugi do Porto. Pechowy pasażer ustawił się we właściwej kolejce, ale po zeskanowaniu karty pokładowej i sprawdzeniu dokumentów skręcił z złą stronę – i wsiadł do drugiego z podstawionych samolotów.
Teneryfa od 2121 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Cypr Północny od 2119 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Radom)
Alanya od 1807 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Całej sytuacji dało się uniknąć jeszcze w Londynie. Po wejściu na pokład pasażer zauważył bowiem, że ktoś siedzi na jego miejscu. Po zgłoszeniu całej sytuacji stewardessie usłyszał jednak, że to jedynie “błąd techniczny, wynikający z problemów z oprogramowaniem”. Załoga wskazała mężczyźnie inne miejsce w samolocie, nie sprawdzając jego karty pokładowej.
– Przed lotem usłyszałem komunikat startowy w obcym języku. Nie sądziłem jednak, że to oznacza, że nie lecę do Belfastu. Postanowiłem więc go zignorować – opowiada pasażer dziennikowi Belfast Telegraph.
Jakie problemy czekały na pasażera w Porto?
O swojej pomyłce pasażer dowiedział się dopiero po wyjściu na płytę lotniska w Porto. Sytuacja była o tyle problematyczna, że mężczyzna nie posiadał odpowiednich dokumentów, pozwalających na wjazd do Unii Europejskiej. Portugalskie służby graniczne długo nie chciały uwierzyć, że przyleciał do Porto przez pomyłkę.
– Zadawali mi wiele pytań: “Dlaczego tu przyjechałeś? Jak się tu znalazłeś bez wizy?”. W tamtym momencie byłem pewny, że będę miał spore problemy – opowiada pasażer.
Ostatecznie mężczyzna wrócił najbliższym lotem z powrotem do Londynu, a następnie – już prawidłowo – poleciał do Belfastu. Cała podróż trwała jednak ponad 25 godzin.
Jak do sprawy odniósł się rzecznik Ryanaira?
Do sprawy pomylonego lotu odnieśli się przedstawiciele Ryanaira. Głos w sprawie zabrał rzecznik irlandzkiej linii, który odpowiedzialnością za całą sprawę obarczył… samego pasażera.
– Pasażer nie podążył wyznaczoną trasą i wszedł na pokład niewłaściwego samolotu. Komunikat przed startem powinien mu uświadomić, że to nie jego lot – czytamy w dzienniku Belfast Telegraph. – To na pasażerze spoczywa odpowiedzialność, by upewnić się, że wsiada do właściwego samolotu – dodaje.
👉 Co się stało – mężczyzna ustawił się przy złej bramce, choć jego karta pokładowa i dokumenty były sprawdzane przez personel. Błąd zauważono dopiero w samolocie, ale załoga przypisała go „problemowi technicznemu” i posadziła pasażera w wolnym miejscu.
👉 Problemy w Porto – dopiero na płycie lotniska pasażer zorientował się, że jest w Portugalii. Portugalskie służby graniczne długo nie wierzyły w jego tłumaczenie, że to pomyłka, zadając mnóstwo pytań o brak wizy.
👉 Powrót do domu – Ryanair zorganizował mu lot powrotny do Londynu, a stamtąd pasażer dotarł już właściwie do Belfastu. Cała podróż trwała ponad dobę i zmusiła go do opuszczenia dnia pracy.
👉 Linia wini pasażera – rzecznik Ryanaira podkreślił, że każdy pasażer sam musi upewnić się, że wsiada do właściwego samolotu, a komunikat przedstartowy powinien był ostrzec, że to nie jego lot.





