Kolejny kraj idzie na wojnę z Airbnb i Booking.com. Maroko będzie popierać swoich
Tradycyjne hotele mają mieć przewagę nad Airbnb i tymi, którzy korzystają z pośredników typu Booking. Dlatego rząd Maroka podnosi podatek, szykuje tajnych inspektorów i nie zamierza wspierać nieuregulowanego dotąd rynku krótkoterminowych wynajmów.
Maroko zauważyło, że ogromne międzynarodowe firmy psują lokalny rynek i utrudniają rozwój branży noclegowej w kraju. Dlatego mniejsi przedsiębiorcy mają mieć ułatwione zadanie, a ci, którzy współpracują z wielkimi markami, muszą się mieć na baczności i sięgnąć do kieszeni.
Dlatego rząd Maroka wprowadza spore zmiany. Przede wszystkim wszystkie oferty Airbnb z Maroka od 2019 roku będą podlegały opodatkowaniu. Rząd pomoże też wypromować lokalne platformy rezerwacyjne i podróżnicze, które mają stanowić alternatywę dla Booking.com.
– Zmiany są częścią wysiłków królestwa zmierzających do konfrontacji z nową rzeczywistością, która zakłóca naszą strategię rozwoju turystyki – tłumaczy Mehdi Taleb, dyrektor ds. regulacji, rozwoju i jakości w ministerstwie turystyki.
I wspomniane zakłócenia wcale nie są kroplą w branży turystycznej, bowiem szacuje się, że swoje nieruchomości na Airbnb wystawia aż 20 tys. mieszkańców Maroka. W dodatku tracą biura podróży, bo dzięki międzynarodowym portalom rezerwacyjnym, coraz więcej osób organizuje wyjazdy samodzielnie.
Nowe prawo będzie egzekwowane przy wsparciu tajnych inspektorów hotelowych i wewnętrznych służb informacyjnych.
Maroko jest kolejnym krajem, który próbuje uregulować rynek krótkoterminowych wynajmów. Podobnie jak w innych rejonach świata popularność serwisu spowodowała drastycznie podniesienie cen nieruchomości i wyludnianie się niektórych dzielnic. Ograniczenia wprowadził już Amsterdam, Berlin, Barcelona, Paryż a także Baleary.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?