Rzym, Florencja i inne miasta biorą się za turystów. Zaczęły się kontrole i mandaty
Gdy kilka tygodni temu władze Rzymu ogłosiły kolejną aktualizację przepisów dotyczących przede wszystkim turystów, większość z góry założyła, że nowe regulacje będą nie do wyegzekwowania. Tymczasem sypią się pierwsze mandaty, a służby pilnują turystów jak nigdy dotąd.
Pizza i lody jedzone przy fontannie, zawieszenie miłosnej kłódki na jednym z mostów, ściąganie koszulki w upale albo przesiadywanie na słynnych Schodach Hiszpańskich – wszystkie te rzeczy przez wiele lat można było w Rzymie zobaczyć niemal na każdym kroku. Od kilku tygodni wszystkie te rzeczy, a także wiele innych związanych ze zwiedzaniem i odkrywaniem miasta, jest zakazanych przez prawo.
Jednak gdy ogłoszono nowe przepisy, wiele osób wyśmiewało decyzję rzymskich władz. Ludzie przekonywali, że ich egzekwowanie jest nierealne, a kto nie umiał się zachować, dalej będzie to robił. Rzeczywistość okazała się być zgoła inna.
Policja obecna przy najważniejszych atrakcjach turystycznych, która do tej pory reagowała jedynie na najcięższe przypadki, jak np.: próbę wchodzenia do fontanny, wspinanie się po zabytkowych częściach atrakcji czy niesprzątanie śmieci i resztek po pikniku, teraz ruszyła do boju. Od kilku dni turyści zbyt długo przesiadujący na Schodach Hiszpańskich są upominani, a dźwięk gwizdka, który we Włoszech zawsze oznacza, że zrobiliśmy coś źle, rozbrzmiewa co kilka minut. Mandaty posypały się też wobec naganiaczy przy popularnych atrakcjach turystycznych i ludzi przebranych za centurionów oferujących turystom wspólne zdjęcia.
Warto jednak pamiętać, że w przypadku niepożądanego zachowania także gościom Wiecznego Miasta grożą kary finansowe – do 400 EUR – a w skrajnych przypadkach nawet tymczasowe zakazy wstępu do konkretnych dzielnic.
Stolica Włoch nie jest jednak jedynym miastem, które zawzięło się na okiełznanie niesfornych turystów. Podobne podejście prezentują władze Florencji i Wenecji. I w przeciwieństwie do Rzymu, nie zawsze kończy się łagodnym upomnieniem czy gwizdaniem. Nawet, jeśli przepisy, które naruszają, pozornie nie przynoszą nikomu szkody. W ubiegłym miesiącu dwoje turystów z Niemiec nie zważając na zasady postanowiło zaparzyć sobie kawę na moście Rialto, korzystając z własnej kuchenki turystycznej. Ich wybryk skutkował mandatem w wysokości 950 EUR. Musieli także opuścić miasto.
– Wenecja będzie zawsze przyjazna i gościnna wobec tych, którzy nas odwiedzają, ale jednocześnie będziemy bezwzględnie traktować tych, którym wydaje się, że mogą tu robić co chcą – tłumaczył wtedy Luigi Brugnaro, burmistrz miasta.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?