Majorka jest jednym z tych miejsc, gdzie co roku miejscowi narzekają na nadmiar turystów. Miejscowi narzekają na wysokie ceny, tłok i inne rzeczy, które są efektem zbyt dużej liczby przybyszów. Dlatego postanowili coś z tym zrobić. Kilka dni temu na Twitterze pojawiły się zdjęcia zrobione przy kilku plażach na Majorce. Widzimy na nich tablice informacyjne przestrzegające po angielsku przed niebezpieczeństwami związanymi z pojawieniem się na plaży. Mamy m.in. napis, że plaża jest zamknięta, ale nie tylko – inne głoszą, że woda w morzu jest zanieczyszczona, grasują w niej groźne meduzy, a na innej istnieje ryzyko osunięć skalnych z pobliskich klifów. Całość wygląda całkiem profesjonalnie, więc niewykluczone, że dzięki tablicom udało się zniechęca niektórych turystów. Okazuje się bowiem, że tablice ostrzegawcze to fałszywki, za którymi stoi lokalna grupa Manacor Caterva.
Marsa Alam od 2540 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Bydgoszcz)
Korfu od 1945 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Wyspa Malta od 2157 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
W komunikacie grupy, który opublikowały lokalne media czytamy, że mają dość zawłaszczania przestrzeni publicznych przez turystów.
„Uzurpowanie sobie wybrzeża to kolejny przykład tego, jak kapitalizm zużywa takie ekonomiczne aktywności jak turystyka i wyciska je do maksimum” – czytamy w komunikacie.
Warto dodać, że każda z tablic ostrzegawczych ma pod spodem napis po hiszpańsku, który jasno wskazuje, że mamy do czynienia z fałszywką. Przy tablicy informującej o zagrożeniu meduzami pojawia się napis „Wolna plaża. Nie dla meduz i turystów’, a na tablicy informującej o groźbie osuwisk – że prawdziwym zagrożeniem dla plaż jest nadmiar turystów.
Sprawa nie jest oczywiście jednoznaczna, bo Majorka żyje z turystyki. Nie da się jednak ukryć, że są miejsca, w których turystów jest po prostu zbyt wielu, a opór przed zjawiskiem „overtourismu” będzie coraz bardziej narastał.